Trener polskiej kadry kolarskiej przed MŚ: Kwiatkowski zmęczony? Nie zauważyłem

PAP/EPA / Manuel Bruque / Michał Kwiatkowski podczas Vuelta a Espana 2018.
PAP/EPA / Manuel Bruque / Michał Kwiatkowski podczas Vuelta a Espana 2018.

Piotr Wadecki nie ma wątpliwości, że ponad 13,5 tysiąca kilometrów wyścigowych, jakie ma w nogach w tym sezonie Michał Kwiatkowski nie będą miały wpływu na jego postawę w jeździe indywidualnej na czas i w wyścigu ze startu wspólnego.

W austriackim Innsbrucku trwają kolarskie mistrzostwa świata. Na razie najlepszy wynik dla Polski osiągnęła Marta Jaskulska - dziewiąte miejsce podczas jazdy indywidualnej na czas juniorek. Oczywiście warto również zwrócić uwagę na czasówkę teamów. 4. lokatę zajął Team Sky z Michałem Kwiatkowskim w składzie, Maciej Bodnar z kolegami z Bora-Hansgrohe przyjechał na ósmym miejscu, a polska ekipa CCC Sprandi Polkowice zaprezentowała się bardzo poprawnie wskakując do pierwszej dziesiątki (9. miejsce). Ale przede wszystkim wyprzedzając aż cztery ekipy z World Touru.

Największe emocje jednak dopiero przed nami. W środę (25.09.) na starcie jazdy indywidualnej na czas stają wspomniani już wyżej Kwiatkowski i Bodnar, w sobotę (29.09.) w wyścigu elity pojedzie m.in. Katarzyna Niewiadoma, a dzień później creme de la creme - czyli 258,5 km walki najlepszych zawodników świata. Wtedy będziemy trzymać kciuki za liderów naszej kadry: Kwiatkowskiego oraz Rafała Majkę.

- Najważniejsze, że wszyscy zawodnicy są zdrowi, nikt nie narzeka na kontuzje i urazy - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty, selekcjoner naszej reprezentacji, Piotr Wadecki. - Jesteśmy w Innsbrucku już prawie w komplecie. Czekamy jeszcze tylko na Rafała Majkę i Michała Gołasia.

Kwiatkowski i Bodnar to specjaliści od jazdy indywidualnej na czas, wielokrotnie stawali na podium w różnych wyścigach. Jak będzie w środę? - Miejsce w pierwszej "10" będzie bardzo dobrym występem - twierdzi Wadecki. - Oczywiście wszystko, co powyżej tylko nas ucieszy. Obu stać na walkę nawet o medal. Jednak końcowy sukces zależy od wielu czynników, których teraz nie da się przewidzieć. Na pewno pojadą tak, że kibice będą zadowoleni.

Jazda indywidualna na czas będzie przystawką do dania głównego. Trasa niedzielnego wyścigu męskiej elity to aż 265 km. Na dodatek naszpikowana podjazdami, których nachylenie sięga i nawet 28 procent! - Przejechałem tę trasę i znam ją dobrze - tłumaczy selekcjoner Biało-Czerwonych. - Moim zdaniem jest piekielnie ciężka. Tutaj wygra kolarz, który dobrze sobie radzi w górach, a nawet bardzo dobrze. Ale przy okazji jest zawodnikiem dobrze czującym się w wyścigach jednodniowych, klasykach.

Nie bez przyczyny w roli faworytów wymienia się świetnych "klasykowców": Juliana Alaphilippe'a, Alejandro Valverde, Kwiatkowskiego, Toma Dumoulina czy nawet wracającego dopiero do zdrowia po ciężkim wypadku podczas TdF Vincenzo Nibalego. - A ja bym zwrócił jeszcze uwagę na Słoweńców z Primozem Rogliciem oraz Gianniego Moscona, który po przerwie, odpoczął, wrócił na szosę, wygrał dwa wyścigi i wygląda rewelacyjnie.

Odpoczął... Kibiców niepokoi pytanie, jak fizycznie czuje się Kwiatkowski. Ma w nogach ponad 13,5 tys. "wyścigowych" kilometrów w sezonie 2018. Tylko dwóch kolarzy z zawodowego peletonu przejechało więcej od niego. Jego najgroźniejsi rywale do walki o złoto MŚ (np. Dumoulin - 9,9 tys. km, Roglić - 8,6 tys. km) o wiele bardziej się oszczędzali. - Michał zmęczony? Nie zauważyłem - śmieje się Wadecki. - Naprawdę, wygląda bardzo dobrze, jest skupiony, trenuje, jeździ.

Kwiatkowski czy Majka - kto w końcu będzie liderem naszej reprezentacji? Wydaje się, że jednak mimo wszystko "Kwiato". Co prawda ostateczna taktyka zostanie ustalona dzień przed startem ("Usiądziemy wszyscy przy stole i ją przedyskutujemy" - informuje Wadecki), ale profil trasy, a zwłaszcza karkołomny zjazd do mety preferuje zawodnika Sky. Oczywiście na trasie może się sporo wydarzyć i dobrze, że mamy w "rezerwie" Majkę.

- Trudno zaplanować tak długi wyścig - podkreśla Wadecki. - Będziemy reagować na bieżąco. Jestem przekonany, że sporo się będzie działo, być może będziemy chcieli, aby ktoś z naszych zawodników zabrał się z większym odjazdem w pierwszej części dystansu. Zobaczymy, możliwości jest wiele.

Przypomnijmy, że Kwiatkowski wywalczył złoto MŚ w 2014 roku w Ponferradzie, rok później - w Richmond - był ósmy, a w 2017 roku w Bergen zajął 11. miejsce.

ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Wielicki: Tomasz Mackiewicz miał wspaniałą wizję, ale był postrzegany krytycznie

Komentarze (1)
avatar
collins01
25.09.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kwiato musi chciec.Jesli bedzie chciał,da rade!