Matt Brammeier uderzył w samochód jednego z zespołów podczas Tour of Utah 2015. Kolarz z Derbyshire na ostrym zakręcie stracił kontrolę nad rowerem i z impetem wpadł na jadący pojazd. W szpitalu stwierdzono u pacjenta wstrząs mózgu, złamania żeber i miednicy oraz przebicie płuca.
Cztery lata po feralnym wypadku Brammeier opowiedział mediom o wydarzeniach w Utah. - Wjechałem właśnie na przedostatnią górę i byłem tuż za pierwszą grupą. Z dużą prędkością zjeżdżałem w dół, kiedy uderzyłem w pojazd wyścigowy. Na szczęście, nic nie pamiętam z tego wypadku. Wiem tylko, że doszło do niego na zakręcie - zdradził były kolarz.
Brammeier odzyskał pamięć dopiero w szpitalu. Dzisiaj 33-latek przygotowuje się do... swojego pierwszego biegu maratońskiego w Londynie (w niedzielę 28 kwietnia). Co ciekawe, w zawodach towarzyszyć mu będzie jego małżonka, Nikki. Kobieta uprawia zawodowo kolarstwo i przeżyła poważny wypadek na szosie w 2016 r.
ZOBACZ: Peter Sagan: Kwiatkowski dysponuje niesamowitą siłą i odpornością >>
ZOBACZ: Chwile grozy Chrisa Hoy'a. Legendarny kolarz miał groźny wypadek >>
Państwo Brammmeier pobiegną w Londynie, by wesprzeć fundację charytatywną "Headway", która zbiera fundusze na pomoc w leczeniu urazów głowy. Matt z powodu wypadku w Utah musiał zakończyć karierę. Został trenerem kolarstwa i - jak sam mówi - "Pomaga ludziom jeździć na rowerze".
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Kosmiczny mecz w Lidze Mistrzów i kontrowersje przy użyciu VAR-u?