Wtorkowy etap Giro z Lovere do Ponte di Legno określano mianem "królewskiego". Kolarze mieli do przejechania 194 kilometry we włoskich Alpach i morderczą wspinaczkę pod Passo del Mortirolo. Jazdę dodatkowo utrudniała pogoda, mgła i momentami ulewny deszcz.
Najlepiej w tych warunkach poradził sobie Włoch Giulio Ciccone. Wysokie czwarte miejsce zajął z kolei jego rodak, dwukrotny zwycięzca Giro Vincenzo Nibali. Kto wie, być może "Rekin z Mesyny" nie poradziłby sobie tak dobrze, gdyby w pewnym momencie nie otrzymał bezinteresownej pomocy od zawodnika polskiej grupy CCC Team, Francisco Ventoso.
Czytaj także:
- Czy Witold Bańka podałby rękę dopingowiczowi? "Sportowiec złapany na dopingu to oszust"
- Krzysztof Golwiej nowym prezesem Polskiego Związku Kolarskiego
Gdy Nibali zaatakował na Passo del Mortirolo, jadący przed nim 37-letni Hiszpan docenił odwagę rywala i aby odrobinę mu ulżyć, sam z siebie wyciągnął spod siodełka bidon z wodą i przekazał go zawodnikowi zespołu Bahrain-Merida. Ten przyjął niespodziewany podarunek i od razu z niego skorzystał - napił się, ochłodził głowę i obmył spocone dłonie.
#Giro102
— CyclingTime (@Cyclingtimenews) 28 maja 2019
Scambio di borraccia tra Nibali (Bahrain Merida) e Ventoso (CCC) #Mortirolo#Giro #GirodItalia #Giro2019 #giroditalia2019 pic.twitter.com/gg70gQzPi0
Ventoso dojechał na metę ponad 16 minut po Nibalim. Nie ma szans na dobry wynik w klasyfikacji generalnej, ale i tak po "królewskim" etapie sporo się o nim mówi w kolarskim świecie. Kibice chwalą go za piękny gest fair play.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Tomasz Frankowski europarlamentarzystą. "Ma cechy, których politykom brakuje"
I fajnie sie sklada ze z"polskiej"grupy.Zawsze jakieś słowo pójdzie w świat...