[tag=70139]
Krzysztof Golwiej[/tag] zastąpi na stanowisku prezesa Polskiego Związku Kolarskiego . Taką decyzję podjęli kolarscy delegaci podczas zjazdu, który odbył się na pruszkowskim torze. W decydującej (drugiej) turze pokonał ośmioma głosami. Na Golwieja głosowało 35 delegatów, na Dzięcioł-Biełowieżec - 27. Trzy głosy okazały się nieważne.
To już druga zmiana na tym stanowisku od jesieni 2017 roku, kiedy to Piotr Kosmala zdradził na łamach WP SportoweFakty.pl, że w przeszłości były dyrektor generalny związku dopuszczał się zastraszania, seksu z podopiecznymi, a nawet... gwałtów (TUTAJ przeczytasz ten wywiad >>).
Zjazd delegatów w Pruszkowie był prowadzony w dość nerwowej atmosferze. Zaczął się od wątpliwości prawnych, czy Dzięcioł-Biełowieżec oraz Wasielewski mogą brać udział w głosowaniu (uczestniczyli w pracach poprzednich zarządów PZKol). Prawnicy przerzucali się na argumenty, delegaci występowali często z absurdalnymi pomysłami (m.in. takimi, że firmie Lang Team zależy na osłabieniu związku), a sam Czesław Lang skomentował to wszystko z mównicy słowami: "żenada, żenada, żenada".
Na wniosek nowego prezesa w zarządzie związku znaleźli się: Sebastian Rubin, Tomasz Kramarczyk, Waldemar Leszczyński, Zdzisław Trojga, Łukasz Świderski i Paweł Tomaszewski. Do tego grona delegaci wybrali również: Krzysztofa Karasiewicza i Grzegorza Krysiaka. Tym samym - co podkreślał sam Golwiej - w końcu kolarskie środowisko posłuchało ministra sportu Witolda Bańkę i we władzach PZKol-u zasiadają całkiem nowi ludzie. "Nowi", czyli nie zasiadający w poprzednich zarządach związku.
Wybrany prezes i zarząd PZKol będą pracowali przynajmniej do jesieni 2020 roku, kiedy to - po Tokio 2020 - zakończy się obecnie trwająca kadencja władz PZKol.
Czytaj także: Polski medalista MŚ: Kilka lat temu lekarze zakazali mu uprawiania sportu >>
ZOBACZ WIDEO Czy Witold Bańka podałby rękę dopingowiczom? "Sportowiec złapany na dopingu to oszust"