5 tysięcy złotych - taką specjalną premię finansową (ufundowaną przez PKP Intercity) otrzymał zwycięzca 2. etapu Tour de Pologne - Luka Mezgec (TUTAJ szczegółowa relacja >>). Słoweniec wpadł na metę z prędkością... - 82 km/h - mówił pytany o to przez dziennikarzy w mix-zonie. Jak na jazdę na rowerze, to osiągnięcie wręcz niewyobrażalne. - Ale w Katowicach tak właśnie jest, bardzo szybko - dodawał Pascal Ackermann, który tym razem minął linię mety na trzeciej pozycji.
Przypomnijmy, że nieoficjalny rekord prędkości w "świątyni sprintu" wynosi ponad 105 km/h. Tyle w 2018 roku pokazał licznik właśnie Ackermanna. Nieoficjalny, bowiem nie do końca można wierzyć tym danym. Urządzenie albo przekłamało wynik, albo zanotowało taką prędkość na innym zjeździe podczas etapu Tarnowskie Góry - Katowice. Wielu fachowców poddało w wątpliwość przekroczenie "setki" na zjeździe przy "Spodku".
- Każdy sprint jest inny - mówił z kolei drugi w Katowicach, Fernando Gaviria. - Ten w Katowicach słynie z ogromnych prędkości i dzisiaj to się powtórzyło.
ZOBACZ WIDEO: 76. Tour de Pologne. Piotr Wadecki skomentował hitowy transfer do CCC Team
Kolumbijczyk po raz drugi z rzędu zajął drugie miejsce (w Krakowie przegrał z Ackermannem). Do trzech razy sztuka? Uda mu się przełamać tę passę w poniedziałek (5.08.) w Zabrzu? Ten etap również jest dedykowany dla sprinterów.
- Czuję się bardzo dobrze, mam mocne nogi - przyznał Gaviria. - Na razie minimalnie przegrywam, ale w sumie jestem zadowolony z tego, co pokazuję. Liczę, że w końcu uda się zająć pierwsze miejsce. W Zabrzu będzie doskonała okazja, na pewno spróbuję.
Marek Bobakowski, Katowice