Tour de Pologne: Pascal Ackermann obronił koszulkę lidera. Została mu sekunda przewagi

Tour de Pologne 2019: Rafał Majka obiecuje show. "Serduszko dobrze dmucha"

Drugi etap Tour de Pologne 2019 był kolejną okazją dla czołowych sprinterów świata. Nie tylko Pascal Ackermann ostrzył sobie zęby na drugą wygraną w tegorocznym wyścigu (TUTAJ znajdziesz relację z I etapu Kraków - Kraków >>), ale również Fernando Gaviria, Fabio Jakobsen, Max Walscheid czy Jakub Mareczko z polskiej grupy CCC Team.

Jedno było pewne, ostatnia prosta przy katowickim "Spodku" - nazywana przez wielu "świątynią sprintu" - lekko opada i pozwala na rozwijanie kosmicznych prędkości. Finisz lubią sprinterzy wysocy i o dość dużej masie ciała. Im jest łatwiej wejść na wysokie obroty i utrzymać je do kreski.

I to się potwierdziło. Szalony sprint padł łupem Luki Mezgeca, który wyprzedził Gavirię i Ackermanna. Dla Niemca miejsce na podium było o tyle ważne, że dzięki temu utrzymał pozycję lidera. Gdyby nie przyjechał w czołowej trójce - musiałby oddać koszulkę.

ZOBACZ WIDEO: 76. Tour de Pologne. Piotr Wadecki skomentował hitowy transfer do CCC Team

Przez większą część etapu Tarnowskie Góry - Katowice uciekali: Paweł Franczak oraz Charles Planet. Dla kolarza Team NovoNordisk to był już drugi z kolei ciężki dzień. Przecież podczas etapu do Krakowa również jechał przed peletonem przez ponad 100 kilometrów. Franczak z kolei na pierwszym etapie walczył ze sprinterami i zajął ostatecznie bardzo wysokie, ósme miejsce. Zapowiadał wówczas, że to nie jest jego ostatnie słowo - TUTAJ przeczytasz rozmowę z polskim kolarzem >>.

Peleton najpierw puścił duet prawie na sześć minut, ale potem na czoło wyszedł Maciej Bodnar i błyskawicznie zniwelował przewagę na 1:30-2:00. Ta krótka smycz odpowiadała wszystkim zainteresowanym ekipom w peletonie.

"Bodi" praktycznie przez cały etap osobiście kontrolował sytuację: kiedy trzeba było docisnął i zmniejszał przewagę, kiedy można było odpuścić uciekinierom, zwalniał. Profesor. W końcu na 18 km przed metą (na ostatniej pętli) ucieczka została zlikwidowana. Wówczas wirtualnym liderem był Planet - dzięki sekundom zdobytym na premiach. Jak się później okazało, Ackermann obronił jednak żółtą koszulkę.

"Majka, rajzuj wartko chopie" - kibice na Śląsku w oryginalny sposób dopingowali Rafała Majkę, choć było wiadomo, że polski kolarz grupy Bora-Hansgrohe na mecie w Katowicach nie będzie walczył. Z kolei fan klub niemieckiej ekipy zorganizował specjalną "premię" dla Cesare Benedettiego, w samym centrum miasta. Na ulicach stolicy Górnego Śląska nie można było włożyć szpilki. Kibice zajęli każdy wolny centymetr chodnika.

- Etap do Katowic jest od kilku lat tym, który przyciąga największą liczbę fanów - podkreślił organizator i dyrektor sportowy TdP, Czesław Lang. - Od startu do mety kolarze jadą w niekończącym się szpalerze fanów.

Na mecie w Katowicach dopingował również premier Mateusz Morawiecki i minister sportu - Witold Bańka. Obaj politycy podkreślali, że Tour de Pologne jest imprezą, która promuje Polskę na świecie. - Widzę, że świetnie się bawicie i kochacie kolarstwo - mówił premier do zgromadzonej na mecie publiczności. - Katowice od zawsze kochają kolarzy - dodawał Bańka.

W poniedziałek (5.08.) na kolarzy czeka kolejny płaski etap sprinterski: peleton ruszy spod Stadionu Śląskiego w Chorzowie, a metę zlokalizowano w Zabrzu (150,5 km).