Smutek, płonące znicze, zaduma i minuta ciszy - śląska grupa kolarzy-amatorów i jednocześnie kibiców tej pięknej dyscypliny sportu postanowiła upamiętnić śmierć Bjorga Lambrechta. Dokładnie miesiąc po śmierci belgijskiego kolarza (podczas Tour de Pologne - więcej szczegółów TUTAJ >>), kilkanaście osób spotkało się w czwartkowy (5.09.) wieczór w Bełku (województwo śląskie). Na ulicy Palowickiej. Przy betonowym przepuście, w który uderzył młody Belg.
- Po TdP postawimy tam, jako lokalna społeczność, krzyż z tabliczką - pamiętam jak Marek Grabiwoda, znany na Śląsku kolarz-amator, jeden z twórców fanklubu Bora-Hansgrohe (w tej ekipie jeżdżą Polacy: Rafał Majka, Paweł Poljański i Maciej Bodnar) powiedział mi to kilka godzin po tej niewyobrażalnej tragedii.
Jak obiecał, tak zrobił. A właściwie zrobili. Bo Grabiwodę wsparło kilkanaście osób. Błyskawicznie otrzymali wszelkie potrzebne pozwolenia, uzyskali zgodę właściciela posesji, zakupili krzyż (wcześniej sprawdzając, czy Belg był katolikiem czy protestantem, aby nikogo nie urazić), wreszcie zorganizowali mini-uroczystość. Dokładnie miesiąc po śmierci Lambrechta.
Wzruszony górnik
- Kochani, dziękuję wszystkim za to, że przyjechaliście, aby uczcić pamięć belgijskiego kolarza - Grabiwoda mówił ściszonym, łamiącym się głosem. - Udało nam się zadbać o miejsce śmierci Lambrechta. Miejsce wygląda teraz godnie, jest krzyż. Każdy kolarz jadący tą ulicą może się zatrzymać i poświęcić chwilę na modlitwę, zadumę, wspomnienie.
Tak wygląda krzyż ku pamięci zmarłego belgijskiego kolarza.
- Nadal w to nie wierzę, nadal - stwierdził Jan Kusz, który również wziął udział w uroczystości.
To przed jego domem zmarł Belg, to przed jego domem został postawiony krzyż. Tragedia z 5 sierpnia nadal w nim tkwi. Mówiąc o niej jest wyraźnie wzruszony. Mimo że w swoim życiu wiele widział. Pracował w Zabrzu jako górnik. A wiadomo, że "na dole" nie zawsze jest bezpiecznie. Od 15 lat mieszka w Bełku, przy ulicy Palowickiej.
Kusz: - postawienie tego krzyża popieram z całego serca. Piękna inicjatywa, panowie, którzy zajęli się organizacją tego wszystkiego, zasłużyli na piątkę z plusem.
Prosty odcinek, niewielka prędkość, malutki odblask
- To niesamowita tragedia - usłyszałem od jednego ze zgromadzonych w czwartkowy (5.09.) wieczór mieszkańców śląskiej wsi. - Lambrecht zginął na prostym odcinku trasy, przy niewielkiej prędkości, było lekko pod górę. Absurd.
Zdaniem ustaleń prokuratury kolarz najechał na wystający z asfaltu odblask, który z zasady ma... poprawiać bezpieczeństwo użytkowników drogi (TUTAJ więcej szczegółów >>).
W tym momencie mojemu rozmówcy łamie się głos. Podobnie jak wielu innym. Mimo że minął miesiąc, widać, że w tych ludziach nadal siedzą: żal, smutek, ale i bunt wobec tak niezrozumiałej śmierci.
- Pomysł z uczczeniem pamięci Lambrechta pojawił się w naszych głowach natychmiast po informacji, że Bjorg zmarł - przyznał Zbigniew Danielski. To on wspierał bardzo mocno Grabiwodę. Jeszcze dzień przed miesięcznicą śmierci belgijskiego kolarza montowali razem krzyż. Aby wszystko było gotowe, kiedy na miejscu pojawią się kibice i kolarze-amatorzy.
Warto, aby peleton TdP znów pojechał ulicą Palowicką
Nie wiadomo, czy w 2020 roku Tour de Pologne będzie jechał tą trasą. Czesław Lang nie ma jeszcze ustalonych szczegółów etapów. Wszyscy zgromadzeni - jak jeden mąż - przyznali, że to świetny pomysł. Aby kolarze mogli się na chwilę zatrzymać, zapalić symboliczny znicz, złożyć kwiaty.
Danielewicz: - Byłoby pięknie.
Kusz: - Oj, tak. To byłby cudny dowód, że środowisko kolarzy nie zapomniało o tym biedaku.
Wszyscy zgromadzeni - jak jeden mąż - przyznali, że to świetny pomysł. Choć oni akurat zamierzają częściej odwiedzać to miejsce. Zbliża się przecież dzień Wszystkich Świętych, 2 kwietnia są również urodziny Bjoerga. - Tak, zamierzamy przy tak ważnych datach przypominać, że Lambrecht tutaj zginął - przekonywał Grabiwoda. - Nie zapomnimy o nim. Nigdy.
Podobna pogoda
Spotkanie kibiców i kolarzy trwało mniej więcej pół godziny. Dokładnie miesiąc wcześniej doszło w tym miejscu do tragedii. Nawet pogoda była podobna. Wysoka temperatura, ale i nadciągające chmury, które zapowiadały deszcz, a może burzę.
Kiedy 5.08. przez Bełk przejeżdżał peleton TdP, już nie padało, ale chwilę wcześniej przeszła krótka burza. To był w ogóle dzień z deszczem i wysoką temperaturą - na zmianę.
- Jedźcie ostrożnie i powoli do domu, niech was ominą szczęśliwie te chmury - żegnał wszystkich Grabiwoda.
Wyjeżdżając na autostradę A1 (kilka kilometrów od miejsca tragedii), zauważyłem, że wiatr osłabł. Chmury nieco się rozeszły, wyszło słońce. Wszyscy uczestnicy tej wyjątkowej uroczystości powinni bez problemów dotrzeć do swoich domów.
Marek Bobakowski, Bełk, województwo śląskie
ZOBACZ WIDEO Tour de Pologne. Mieszkańcy Bełka opowiedzieli o wypadku kolarza. "Pech. Wcześniej coś takiego się tutaj nie wydarzyło"