Do kraksy doszło w piątek na ostatnich kilometrach etapu z Norwood do Murray Bridge. Szymon Sajnok z wielkim trudem zdołał go ukończyć, do mety dojechał jako przedostatni. W sobotę skarżył się na coraz silniejszy ból i nie był w stanie przystąpić do piątego etapu.
Zawodnika zabrano do szpitala Calvary Wakefield Hospital w Adelajdzie. Przeprowadzone tam badania wykazały dwa złamania w obrębie prawego nadgarstka, złamaną prawą kość promieniową i małe złamanie w obrębie dolnej części kręgosłupa lędźwiowego. To urazy, które dla Sajnoka oznaczają kilka tygodni przerwy.
- Szymon wróci do Polski w niedzielę wieczorem i tam będzie kontynuował rekonwalescencję. Po kolejnych badaniach zdecydujemy, czy konieczna będzie operacja, jednak na tę chwilę jest ona mało prawdopodobna. Szymonowi zostanie założony opatrunek gipsowy na prawą rękę, w celu ustabilizowania odłamów kostnych, ale już w ciągu kilku dni zawodnik będzie mógł rozpocząć treningi na trenażerze. Będziemy monitorować jego powrót do zdrowia w kontekście jak najszybszego powrotu do ścigania - powiedział dr Max Testa, szef sztabu medycznego CCC Team.
ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Jakub Wolny: To był dla mnie najtrudniejszy konkurs w życiu
- Jestem zawiedziony tym, że wypadłem z Tour Down Under, tym bardziej, że z etapu na etap czułem się coraz lepiej. Mam nadzieję, że szybko się wyleczę i bez większych zakłóceń wznowię sezon. Na szczęście, urazy nie są poważne. Wkrótce zacznę jeździć na trenażerze, żeby nie stracić formy, którą zbudowałem w Australii. Miałem szczęście, bo kraksa mogła skończyć się dużo gorzej - stwierdził Sajnok.
22-letni kolarz z Kartuz do jeden z najzdolniejszych polskich zawodników młodego pokolenia. W 2018 roku w holenderskim Apeldoorn został mistrzem świata w kolarstwie torowym w konkurencji Omnium.
Czytaj także:
Srebrne medale polskich drużyn w Miltonie i 1. miejsca w klasyfikacjach końcowych Pucharu Świata