Około miliona sztuk - mniej więcej na tyle określa się roczną sprzedaż rowerów w Polsce. Na przełomie marca i kwietnia, gdy obowiązywały największe obostrzenia związane z koronawirusem, osiągnięcie takiej liczby sprzedaży wydawało się nierealne. Minęło półtora miesiąca i sytuacja odwróciła się o 180 stopni. - Jeszcze trochę i wiele sklepów rowerowych nie będzie miało czym handlować - mówi nam Marek Bala, szef sklepu z rowerami w Warszawie.
Polska przeżywa boom rowerowy. Gdy tylko rząd złagodził obostrzenia, całe rodziny ruszyły do sklepów. Zwykle największy ruch sprzedawcy notowali w sobotę. Na ten dzień przygotowywali się jak na wojnę. Teraz sklepy przeżywają oblężenie także w tygodniu.
- Po kwarantannie mamy dwukrotny wzrost liczby klientów i obrotów - zdradza Bala. - Wzrost zainteresowania rowerami w porównaniu do poprzedniego roku wynosi ponad 80 procent - dodaje Rafała Gębara, dyrektor sportów rowerowych Decathlon Polska.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Mistrz olimpijski jest strażakiem. Zbigniew Bródka opowiedział o pracy w czasach zarazy
- Nie jestem zaskoczony boomem na rowery. Po długim pobycie w czterech ścianach, czujemy głód ruchu. Rower to fantastyczna alternatywa na spędzenie wolnego czasu. Zawsze z zazdrością patrzyłem na inne kraje, gdzie mijałem wielu rowerzystów. A teraz to samo dzieje się w Polsce, więc jestem bardzo szczęśliwy - mówi Czesław Lang.
Magazyny puste, produkcja stoi
Wystarczyło kilka tygodni "wolności" i sklepy rowerowe zaczynają świecić pustkami. Polska jest czwartym w Europie producentem rowerów. W hurtowniach zaczyna jednak ich już brakować. Sprowadzenie rowerów z zagranicy, przez pandemię, jest natomiast mocno utrudnione.
Magazyny w Holandii są wyczyszczone. Duża część rynku rowerowego jest na Tajwanie, ale i w Azji mają problemy. - Może tam brakować jednego komponentu do roweru, który trzeba sprowadzić z innego zakątku świata. A teraz jest to utrudnione przez koronawirusa i produkcja po prostu stoi - tłumaczy Marek Bala.
- Zaczyna nam brakować rowerów - podkreśla Iwona Szurkowska, która prowadzi sklep rowerowy. W jej salonie również zanotowano wzrost sprzedaży, zwłaszcza wśród kobiet. W poprzednich latach 20 proc. rowerów kupowały panie, a 80 procent panowie. Teraz jest co najmniej pół na pół. - W niektóre dni więcej rowerów kupują nawet kobiety niż mężczyźni - dodaje żona polskiego kolarza Ryszarda Szurkowskiego.
Coraz bardziej popularne stają się również wyjazdy na wycieczki rowerowe całymi rodzinami. Dlatego rowery dziecięce także sprzedają się coraz lepiej. - W tym segmencie mamy wzrost o 20 proc. Klienci wybierają też wszelkiego rodzaju akcesoria do rodzinnego uprawiania kolarstwa: foteliki dla dzieci oraz przyczepki rowerowe - zwraca uwagę Rafał Gębara z Decathlon Polska.
Sprzedawcy są w szoku. Miał być tragiczny rok, a najprawdopodobniej będzie najlepszy od wielu lat. Przez pandemię ludzie zaczęli tracić pracę. Wiele firm obniżyło pensje, ale ludzie i tak znaleźli fundusze na rowery. A nie jest to wcale mały wydatek.
W sieciowych sklepach ceny rowerów zaczynają się od 700 zł, a kończą nawet na 20 tys. W punktach branżowych ceny najbardziej popularnych rowerów wahają się od 1,5 do 4 tys. zł. - To jest ostatni moment na kupno rowerów w tym budżecie. W połowie czerwca może nie być już czego kupić - przestrzega Marek Bala.
W jego sklepie zostało już sprzedane 75 proc. rowerów. - Nie mamy już tych najbardziej handlowych do 5 tys. - podkreśla. Zostały głównie mniej popularne, ale przy takim zainteresowaniu najprawdopodobniej i tak zostaną sprzedane. Co wtedy? Jeśli ktoś będzie chciał rower już z kolekcji 2021, to będzie musiał poczekać na niego minimum do sierpnia. - Jesteśmy w szoku. Klient jest, ale możemy nie mieć dla niego roweru - mówi nasz rozmówca.
Największym powodzeniem cieszą się rowery z segmentu MTB. Popularne są również miejskie jednoślady. Wzrosła także sprzedaż rowerów droższych, specjalistycznych (np. szosowych), których ceny zaczynają się od 8, a kończą na 20 tys. zł.
Rower jest bezpieczny
Powodów takiego rowerowego boomu w Polsce jest kilka. Przez pandemię więcej ludzi pracuje zdalnie. W mieście nie stoją już w dużych korkach. Mają więcej czasu wolnego dla rodziny. Baseny i siłownie zostaną otwarte dopiero 6 czerwca (więcej TUTAJ), dlatego na razie to rower, obok biegania, stał się najbardziej popularnym i dostępnym sposobem na aktywność fizyczną.
W dużych miastach ludzie zrezygnowali z komunikacji miejskiej. W zatłoczonym autobusie czy tramwaju zagrożenie zakażenia koronawirusem wzrasta. Rower jest bezpieczniejszy.
Ponadto w tym roku zagraniczne wakacje są mało realne. Jeśli rząd otworzy granice, wielu turystów i tak będzie wolało spędzić urlop w kraju. Pieniędzy w portfelu zostanie więcej, a te zaoszczędzone z powodzeniem można wydać na rower.
Kupuj z głową
Zakup roweru to teoretycznie prosta sprawa. Wchodzisz do sklepu, przeglądasz modele, rozmawiasz ze sprzedawcą, wybór, transakcja i do domu jedziesz już na dwóch kółkach. Warto jednak na zakup poświęcić więcej czasu. - Ważne jest dobre dobranie roweru, przede wszystkim ramy. Musimy znać swój wzrost - tłumaczy Czesław Lang.
- Rozmawiajmy ze sprzedawcą, pytajmy o każdy szczegół, nie wstydźmy się tego. Kupno roweru to inwestycja na wiele lat - dodaje dyrektor Tour de Pologne, największego kolarskiego wyścigu w Polsce.
Jeszcze przed zakupem roweru trzeba zastanowić się, gdzie będziemy nim jeździć. Więcej po terenie leśnym czy po asfalcie? Czy będzie on nam potrzebny na krótsze czy dłuższe wyjazdy? Rodzajów rowerów jest mnóstwo.
Jednym z kluczowych elementów w rowerze jest siodełko. - Możesz wiele rzeczy zmienić, ale siodełko zazwyczaj jest jedno. Dobre nie powinno się zniszczyć i musi być dla naszej pupy wygodne - zwraca uwagę Czesław Lang.
Czasami jednak rower jest z najwyższej półki, a my i tak po przejażdżce mamy bolące pośladki. Dlaczego? Przyczyną może być niewłaściwy strój. - Nie zakładajmy twardych, szorstkich dżinsów - apeluj nasz rozmówca. - Za 20 zł możemy kupić sobie spodenki rowerowe z wkładką, których używają zawodowi kolarze. I takie spodenki możemy założyć nawet pod dżinsy. Wtedy bawimy się na rowerze, a nie męczymy.
Współczesne rowery z przerzutkami przednimi i tylnymi przypominają skrzynię biegową w samochodzie. Czasami w ogóle jednak z nich nie korzystamy. Wjeżdżamy pod górę na najmniejszym trybiku i nagle musimy zejść z roweru, bo brakuje sił na dalsze pedałowanie. A wystarczy wrzucić większy trybik w przerzutce, tak żeby pedałować więcej, ale lżej. Wtedy pod taką górę wjedziemy bez problemu.
- Nauczmy się obsługiwać rower. Skoro już wydamy na niego pieniądze, to wykorzystajmy go do maksimum. Kiedy usiądę na dobrze przygotowany rower, muszę się czuć jakbym usiadł na kanapie przed telewizorem. Poczuć wygodę i relaks. Wtedy taki rower będzie naprawdę dawał radość - podkreśla Czesław Lang.
Czytaj także:
Finlandia i Kanada wracają do normalności. Politycy liczą straty
Czesi już grają. "Nastroje w kraju sprzyjają piłce, teraz trwa walka o powrót kibiców"