Zwycięstwem na finiszu zaskoczył Mark Cavendish rywali, szczególnie tych z Rabobanku z Óscarem Freire na czele. 24-letni Brytyjczyk utrzymał się w czołówce grupy mimo podjazdu drugiej kategorii na 15 km przed metą. W ogólnym zarysie przekrój tego fragmentu był podobny do klasyku Mediolan-Sanremo, gdzie triumfował w lutym. Zwycięstwo w Aubenas było jednak według niego najtrudniejszym w karierze.
- Rabobank nie myślał, że będę w stanie pokonać to wzniesienie. Chcieli zwycięstwa Óscara, więc jechali na całego - mówi sprinter z wyspy Man. - Na podjeździe było groźnie. Mieliśmy Maxime'a [Monforta], George'a [Hincapie] i Tony'ego [Martina] pracujących dla mnie. To niesamowite co zrobili: tak okroić grupę i to na dzień przed Ventoux - zachwycał się.
Wygrana nie przyszła Cavendishowi łatwo. - Zrobili wszystko, by dać mi zwycięstwo. Trudno było mi jechać 260 m na lekkim podjeździe. To był jeden z najcięższych sprintów, w jakich brałem udział. Ale sprawiło, że na finiszu były emocje - mówi.
Za trudny uważał Cavendish również początek etapu, bo tak wielu gości chciało być w ucieczce. Tłoku bał się w końcówce Alberto Contador. - Nie chciałem ryzykować, więc straciłem kilka sekund, ale to nie problem. Oczekuję teraz ataku braci Schlecków na Ventoux - zapowiada lider.
Cavendish jest po wrażeniem Thora Hushovda, któremu o 25 punktów ustępuje w klasyfikacji punktowej, ale którego pokonał we wszystkich starciach w tegorocznym Tourze. - Naprawdę zasługuje na zieloną koszulkę - mówi.
Trzeci w klasyfikacji generalnej Lance Armstrong jako jedyny przedstawiciel czołówki znalazł się w piątek w grupie finiszującej. - Oczekiwałem więcej po czasówce, ale pojadę, by obronić swoje trzecie miejsce. Jutro [w sobotę] czeka nas coś wielkiego. Nie można wyobrazić sobie czegoś większego od Ventoux - mówi Teksańczyk.
Swoje pomiary czasu nakazał w czwartek w Annecy jeszcze raz sprawdzić Bradley Wiggins, który nie mógł uwierzyć, że stracił do Contadora 43 s. - Wiatr był bardzo silny - tłumaczy. - Jedno wzniesienie jest dla mnie lepsze od szczytu poprzedzonego kilkoma pagórkami. Czekam na Ventoux - mówi kolarz z Londynu, czwarty w klasyfikacji generalnej.
Sytuację Wigginsa przedstawił Matt White, dyrektor sportowy amerykańskiej grupy Garmin. - Bradley jeździł już parę razy na Ventoux, więc wie o co chodzi. Nie wiem dlaczego ludzie mówią o nim jako o niespodziance. Bardzo w niego wierzymy. Jest najbardziej wytrzymałym kolarzem w sporcie ostatnich dziesięciu lat, więc nie rozumiem dlaczego ludzie myślą, że nie może przełożyć tego na szosę - mówi.
Najbardziej na sobotnią wspinaczkę czekają bracia Schleckowie. - To będzie marzenie móc znaleźć się koło brata na podium Tour de France - mówi starszy Fränk. - Widząc różnicę, wciąż wierzę, że mogę znaleźć się w czołowej trójce - tłumaczy.
Tymczasem baskijska ekipa Euskaltel-Euskadi straciła na piątkowym etapie dwóch zawodników. Alan Perez i Amets Txurruka przyjechali na metę w Aubenas prawie 31 minut po Cavendishu, nie mieszcząc się w limicie czasu. W wyścigu pozostało 156 kolarzy.