Tour de Pologne. Nieszczęsna śmierć Bjoerga Lambrechta. Jego życie przerwał kawałek plastiku
Wystający 1,5 cm z asfaltu odblask, który, paradoksalnie, ma poprawiać bezpieczeństwo, był pośrednią przyczyną śmierci 22-latka. Lambrecht najechał na niego, przewrócił się i z całym impetem uderzył w przepust. Kilka godzin później zmarł.
Zupełnie inaczej niż peleton złożony z najlepszych kolarzy świata. Ten zasuwa błyskawicznie, pozostaje po nim tylko pęd powietrza.
W 2018 roku wspomniani górnicy z zaciekawieniem wyszli na ulice przed swoimi posesjami, aby kibicować kolarzom. Spodobało się. Kiedy więc ogłoszono trasę największego polskiego wyścigu kolarskiego na kolejny rok i Bełk ponownie się na niej znalazł, była radość. Malutki Bełk znów został wyróżniony.
ZOBACZ WIDEO: Tenis. Lotos PZT Polish Tour. Paweł Ciaś: Plan? Przygotować się fizycznieTwardy górnik ma łzy w oczach
5 sierpnia 2019 r., późne popołudnie. Radość i ekscytacja szybko zamieniła się w ból i płacz. Na ulicy Palowickiej doszło do wypadku. Bjorg Lambrecht z całym impetem uderzył w przepust. To "mostek", który umożliwia zjazd samochodem z prywatnej posesji na drogę. W Polsce są setki tysięcy takich miejsc.
Jan Kusz nadal jest wzruszony, kiedy wspomina ten dzień. To właśnie przed jego posesją doszło do tragedii. Pan Jan to twardy facet, hajer, który przepracował wiele lat w kopalni, w Zabrzu. Wiele widział w życiu, przecież "na dole" nie zawsze jest bezpiecznie. Mimo to wypadek Lambrechta nadal w nim siedzi. Belg umierał przed jego domem.
"Miał zaatakować dzień później"
To był szok dla całego sportowego świata. Lambrecht miał dopiero 22 lata, przed nim była cała kariera (więcej przeczytasz TUTAJ >>). Eksperci byli zgodni, że młody kolarz ma talent i charakter, aby wkrótce awansować do ścisłej czołówki. Nieprzypadkowo w 2017 roku zajął drugie miejsce w najbardziej prestiżowym wyścigu młodzieżowców - Tour de l'Avenir.
Przegrał wówczas tylko z Eganem Bernalem, zwycięzcą Tour de France w 2019 roku. Lambrecht był również medalistą mistrzostw świata do lat 23. Zeszłoroczny Tour de Pologne miał być dla niego przełomowy. Był liderem grupy Lotto Soudal. - Bjorg miał zaatakować dzień później, podczas etapu kończącego się na Kocierzu - wspomina Tomasz Marczyński, który jeździ w tym samym zespole.
A później miał walczyć o zwycięstwo w całym TdP. Nie od dzisiaj wiadomo, że polski wyścig jest miejscem, gdzie rodzą się wielcy kolarze (choćby Alberto Contador czy Peter Sagan). Lambrecht miał papiery, aby podążyć tą drogą. Nie zdążył. Zmarł w szpitalu w Rybniku.
Znak Niebios
Tegoroczna (2020) edycja polskiego wyścigu miała rozpocząć się w lipcu. Epidemia koronawirusa przerwała jednak kolarski sezon na kilka tygodni. Kiedy Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI) opublikowała nowy kalendarz, okazało się, że TdP wystartuje 5 sierpnia. W rocznicę śmierci Lambrechta.
- To znak Niebios - mówi z pełnym przekonaniem organizator TdP, Czesław Lang.
Śląscy kolarze i sympatycy tego sportu (pod przewodnictwem Marka Grabiwody) wspólnie z mieszkańcami Bełku zorganizowali małą uroczystość. Najpierw msza święta, potem przemarsz na miejsce wypadku, gdzie stoi krzyż upamiętniający Belga. Złożenie kwiatów, zapalenie zniczy, krótka modlitwa, chwila zadumy.Wytatuowany numer na ręce
Organizatorzy TdP postanowili zastrzec numer, z którym jechał Lambrecht (więcej szczegółów TUTAJ >>). - Decyzja zapadła jednomyślnie - wyjaśnia Lang.
Numer "143" wytatuował sobie na ręce Marczyński. - Często myślę o Bjorgu, jest przy mnie, jest z nami w zespole, nigdy o nim nie zapomnimy - przekonuje.
Dodatkowo Lambrecht będzie patronem klasyfikacji młodzieżowej wyścigu, do lat 23. Jej zwycięzca, po ostatnim, piątym etapie otrzyma specjalną nagrodę. Przy jej wręczeniu mają być obecni rodzice zmarłego kolarza. Przed rokiem też byli w Polsce, czekali na sukcesy syna, chcieli z nim cieszyć się dobrym wynikiem. Wrócili do domu sami.
Wyścig - na Stadionie Śląskim w Chorzowie - rozpocznie się symboliczną minutą ciszy. To wszystko dla Lambrechta. Dla zawodnika, którego życie przerwał kawałek plastiku zatopionego w asfalcie.