Wyścig Tour de France rozgrywany jest mimo rozprzestrzeniającej się pandemii koronawirusa. Kolarze i całe otoczenie wyścigu jest zobowiązane do ścisłego przestrzegania reżimu sanitarnego, co ma ograniczyć ryzyko zakażenia się. W poniedziałek przeprowadzono testy na obecność koronawirusa, które dały wynik pozytywny u dyrektora wyścigu, Christiana Prudhomme'a.
Jak informuje "Daily Mail", dyrektor trzy dni temu jechał w samochodzie razem z premierem Francji Jeanem Castexem, co rodzi też obawy o stan zdrowia polityka. Prudhomme został skierowany na domową izolację. Wszystkie 22 zespoły kontynuują rywalizację, a badani kolarze mieli negatywny wynik testów.
W weekend zawodnicy rywalizujący w Wielkiej Pętli apelowali do kibiców o przestrzeganie reżimu sanitarnego. Fani nic nie robią sobie z obowiązujących obostrzeń i wzorem lat poprzednich dopingują kolarzy na trasie wyścigu. Nie mają założonych maseczek i narażają zawodników na zakażenie.
- To duży problem. Zdjęcia mówią wszystko. Miałem mieszane uczucia, kiedy zobaczyłem fanów na Peyresourde. Znowu dostałem gęsiej skórki od adrenaliny. Ale kibice mieli maseczki założone na brodę, by mogli krzyczeć i dopingować. To można robić też w maseczce. To dość trudne do kontrolowania - powiedział Nicholas Roche z Sunweb, którego cytuje "Daily Mail".
Czytaj także:
Tirreno-Adriatico 2020. Szymon Sajnok czwarty na pierwszym etapie. Najlepszy Pascal Ackermann
Kolarstwo. Pogacar wygrywa, Roglic liderem. Słoweńcy rządzili na 9. etapie Tour de France
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się strzela w polskiej III lidze