Contadora i jego brata Francisco Javiera bardziej zajmuje teraz sprawa rozwiązania umowy z kazachskim zespołem, bo kolarz ma dość nieprzyjemnej tam atmosfery. W operację uporządkowania sytuacji zaangażował się nawet Nursułtan Nazarbajew, prezydent Kazachstanu, który nakazał kontrolę zasilanego pieniędzmi republiki zespołu synowi, Timurowi Kulibajewowi.
Francisco Javier Contador był z bratem po jego zwycięstwach etapowych w ostatniej edycji Wielkiej Pętli. On załatwia formalności w rodzinie i on potwierdził w piątkowym wydaniu dziennika "L'Équipe" nie tylko otrzymanie propozycji nowego kontraktu, ale również przedstawioną perspektywę występów Alberta jako lidera zespołu, który reprezentuje od 2008 roku i w barwach którego wygrał cztery wielkie toury.
Do Astany wraca bowiem po dwuletniej dyskwalifikacji Aleksandr Winokurow, dla którego de facto zespół został kiedyś stworzony. Kazach w śmiały sposób oznajmił, że nie wyobraża sobie dla siebie innej opcji, niż jazda w koszulce Astany.
Już w ubiegłym roku, po decyzji Lance'a Armstronga o powrocie do kolarstwa, i to prawdopodobnie w barwach kazachskiej ekipy, Contador chciał odejść. Teraz, jak zapewnia brat, znów nie chodzi tylko o pieniądze. Według niego brat znajdował się bezradnie pośrodku konfliktu między managerem Johanem Bruyneelem a kierownictwem.
Po celebracji wywalczonej po raz drugi w karierze (po 2007 roku) żółtej koszulki, Contador brał udział w tradycyjnych kryteriach. Armstrong, trzeci zawodnik ostatniej Wielkiej Pętli, którego relacje z Hiszpanem były jednym z głównych kolarskich tematów medialnych w tym roku, po zapowiedzi rozstania z Astaną wypoczywa na Bahamach. Teksańczyk współtworzy z Bruyneelem nowy team RadioShack, dokąd zabiera kilku zawodników z Astany: Haimara Zubeldię, Gregory Rasta, Jarosława Popowycza i Andreasa Klödena.
Od kilku miesięcy i zawieszenia Alejandra Valverde, które może ewoluować w dyskwalifikację, mówi się o transferze Contadora do ekipy Caisse d'Epargne. W ostatnich tygodniach pojawił się też temat amerykańskiej formacji Garmin. Na budowę nowego zespołu, który miał sygnować nazwiskiem fan kolarstwa i były mistrz świata w F1 Fernando Alonso, jest już chyba za późno.