Ryszard Szurkowski nie żyje. Człowiek z żelaza miał wielkie marzenie

PAP / Radek Pietruszka / Na zdjęciu: Ryszard Szurkowski
PAP / Radek Pietruszka / Na zdjęciu: Ryszard Szurkowski

Dominator Wyścigu Pokoju, mistrz świata, wielokrotny mistrz kraju - jeden z najwybitniejszych zawodników w historii polskiego sportu. Po fatalnym wypadku marzył o tym, aby znów stanąć na nogach. 1 lutego zmarł. Ryszard Szurkowski miał 75 lat.

W tym artykule dowiesz się o:

- Walczak, twardziel, człowiek z żelaza. W jego słowniku nie ma określeń "depresja" czy "poddać się" - mówił w 2018 roku przyjaciel Ryszarda Szurkowskiego Krzysztof Wyrzykowski (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ).

Z kolarstwem związany był od lat młodzieńczych. Jako 12-latek wziął udział w swoim pierwszym wyścigu wokół Świebodowa. Jechał na zbyt dużym, niemieckim rowerze pamiętającym czasy II wojny światowej. Mimo upadku, zwyciężył.

Początki były trudne - jego rodziny nie było stać na zakup szosówki. Szurkowski ciężko pracował, aby uzbierać pieniądze. W końcu dopiął swego, a następnie zapisał się do Ludowego Zespołu Sportowego.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarz z Serie A uczcił pamięć Bryanta. Niezwykły popis!

Był kolarskim samoukiem, który trafił następnie do wrocławskiego Dolmelu. Kilka miesięcy później został mistrzem Polski w kolarstwie przełajowym. Ogromny talent, nieustępliwy. Bardzo nie lubił przegrywać.

W wieku 23 lat zajął drugie miejsce w Wyścigu Pokoju, w tamtych czasach niezwykle ważnym wydarzeniu dla bloku wschodniego. Dwa lata później triumfował. Został gwiazdą. Niedługo później (1973) był już mistrzem świata. Ponadto, na trasie wyścigu Paryż - Nicea potrafił dotrzymywać kroku Eddy'emu  Merckxowi, legendzie.

Po raz ostatni w roli zawodnika zaprezentował się w 1984 roku, wcześniej zaliczając epizod w zawodowej grupie. Władze PRL-u umożliwiały wtedy wyjazd za granicę czołowym sportowcom, ale dopiero po ukończeniu 30. roku życia.

- Znam Ryśka i doskonale wiem, że poradziłby sobie wśród zawodowców - przekonywał Lech Piasecki. - Kiedy trenował mnie w reprezentacji, miał już przecież prawie 40 lat, a na treningach często zostawiał nas, wtedy zawodników w najlepszym wieku, w tyle. Nie byliśmy w stanie utrzymać koła, puszczaliśmy - dodał.

Po zakończeniu kariery pozostał przy kolarstwie - trenował reprezentację Polski, później był też szefem wyszkolenia PZKol, a także krótko prezesem związku. Prowadził pierwszą w Polsce zawodową grupę Exbud Kielce.

Wciąż uczestniczył w wyścigach dla weteranów. 10 czerwca 2018 roku rozegrał się jego dramat. W zawodach "Rund um Koeln" upadł na kilka kilometrów przed metą i uderzył twarzą w krawężnik. Przeszedł wielogodzinną operację twarzy, dwa zabiegi kręgosłupa i długą rehabilitację.

Marzył o tym, by jeszcze stanąć na nogach. - Życzę sobie pierwszego samodzielnego kroku - mówił 12 stycznia, gdy obchodził 75. urodziny. Liczył też, że znów wsiądzie na rower, przynajmniej trzykołowy.

Dużo ćwiczył, aby wrócić do sprawności. Gwiazdy sportu włączyły się w pomoc dla niego. Czynił postępy, choć powolne. 1 lutego Polska Agencja Prasowa poinformowała, że Ryszard Szurkowski zmarł. Do samego końca walczył, tak jak w latach swojej kariery.

Był nie tylko jednym z najlepszych polskich kolarzy, ale jednym z najlepszych sportowców w historii naszego kraju. Medalista olimpijski, mistrzostw świata, wybitny zawodnik, nieustępliwy. Miał 75 lat. Niech spoczywa w pokoju.

Czytaj także:
"Wielki sportowiec, wspaniała postać". Twitter żegna Ryszarda Szurkowskiego
Król Ryszard Lwie Serce

Źródło artykułu: