Polscy kolarze amatorzy nadal nie otrzymali kwalifikacji na mistrzostwa świata Gran Fondo w Sarajewie, które będą się odbywać w dniach 5-10.10.2021. Organizator (przyp. red. Dariusz Banaszek) wyścigu Gran Fondo Bitwa Warszawska od dłuższego czasu próbuje przekonać zawodników, że jedynym winnym całej sytuacji jest Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI) i główny koordynator mistrzostw świata dla amatorów - Ervin Vervecken. O powstałym zamieszaniu pisaliśmy między innymi tutaj. W sprawie pojawiły się jednak nowe informacje.
Polacy bez kwalifikacji na mistrzostwa świata
Jakiś czas temu organizator wyścigu UCI Gran Fondo Bitwa Warszawska poinformował (na facebookowym profilu "Bitwa Warszawska Tour) kibiców, zawodników i wszystkich zainteresowanych, że winnym braku kwalifikacji polskich kolarzy na mistrzostwa świata jest wyłącznie UCI, która błędnie wystawiła fakturę. Dodatkowo UCI miało nie reagować na prośby o zmianę danych od kilku miesięcy.
Na takie zarzuty szybko zareagował Ervin Vervecken, który w Międzynarodowej Unii Kolarskiej odpowiedzialny jest za cykl imprez Grand Fondo (przyp. red. wyścig Grand Fondo to imprezy dla kolarzy amatorów odbywające się na całym świecie. Najlepsi zawodnicy z każdej z nich uzyskują awans na oficjalne kolarskie mistrzostwa świata amatorów). Vervecken w mailu przesłanym do jednego z zawodników (wpis można znaleźć TUTAJ) poinformował, że organizatorzy Bitwy Warszawskiej nie prosili wcześniej o zmianę danych na fakturze, a sama opłata licencyjna powinna być zapłacona kilka miesięcy przed samym wyścigiem.
Na tym sprawa po wielu zawirowaniach miała się zakończyć. Faktura została zmieniona, a organizatorzy polskiego wyścigu obiecali, że pieniądze zostaną szybko wpłacone. Miała, bo jak wynika z kolejnych informacji, niestety się nie zakończyła, a polscy zawodnicy mogą powoli zapominać o wyjeździe na MŚ.
Międzynarodowa Unia Kolarska traci cierpliwość
Na facebookowym profilu Komisji Masters i Cyclosport (przyp. red. jest to oficjalny polski organ, dbający o interesy polskich kolarzy amatorów wchodzący w skład Polskiego Związku Kolarskiego) pojawił się kolejny mail przesłany przez opiekuna serii Gran Fondo - Ervina Verveckena. Możemy w nim przeczytać, że organizatorzy UCI GF Bitwa Warszawska mieli wykonać przelew we wtorek (tj. 07.09.2021). Niestety do piątku (tj. 10.09.2021) przelew do UCI nie dotarł. Vervecken nie otrzymał również potwierdzenia wykonania takowej płatności. Belg w wiadomości jednoznacznie stwierdza, że wobec takich okoliczności ma prawo twierdzić, że takowy przelew nie został wcale wykonany. Na koniec koordynator serii Gran Fondo zapowiedział upublicznienie wiadomości i poinformowanie zawodników o braku płatności, jednocześnie zaznaczając wprost, że takie zachowanie polskich organizatorów to wstyd.
Finansowanie UCI Gran Fondo Bitwa Warszawska
Co ciekawe, powyższy problem nie powinien powstać wcale. Finansowanie wyścigu, jak pokazują oficjalne dokumenty, było zapewnione między innymi przez urząd marszałkowski w Warszawie. - Oferta w konkursie została złożona przez: Klub Kolarski "Panorama-Warszawa" (przyp. red. prezesem klubu jest Dariusz Banaszek, były prezes PZKol), który jak wynika z oferty, był organizatorem imprezy. Uzyskała ona wsparcie w wysokości 460 000 zł - poinformowała nas Marta Milewska, rzecznik prasowy wspomnianej instytucji. - Zgodnie z ofertą "Gran Fondo UCI Bitwa Warszawska Tour o Puchar Marszałka Województwa Mazowieckiego" - to impreza wpisana do kalendarza Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI), będąca eliminacją do Mistrzostw Świata dla amatorów i mastersów - dodaje Milewska.
Co dalej z polskimi zawodnikami?
Jak sprawa potoczy się dalej? Tego nie wie nikt. Pewne jest to, że polska impreza dzięki wsparciu urzędu marszałkowskiego posiadała potężne zaplecze finansowe. Do dnia dzisiejszego nie została jednak wniesiona opłata licencyjna na rzecz UCI (ok. 30 tysięcy euro) co wyklucza udział polskich zawodników w MŚ amatorów. Zawodnicy są wściekli, Międzynarodowa Unia Kolarska straciła cierpliwość do polskich kontrahentów, a organizujący zawody Dariusz Banaszek puszcza wszystko mimo uszu, w międzyczasie oskarżając wszystkich zwracających mu uwagę w mediach społecznościowych o kłamstwa i działania na szkodę polskiego kolarstwa.
Dariusz Banaszek oraz Tomasz Szygenda (przyp. red. współpracownik Banaszka) mimo usilnych prób kontaktu nie zdecydowali się na rozmowę z nami i wyjaśnienie całej sytuacji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: siatkarze grają nie tylko w Europie! Co za akcja