Maja Włoszczowska czuje się coraz lepiej

Tegoroczny występ na australijskiej trasie w ramach mistrzostw świata w kolarstwie górskim Maja Włoszczowska jeszcze na długo zachowa w pamięci. Podczas treningu miała poważny wypadek. Na szczęście Polka z każdym dniem czuje się coraz lepiej.

Łukasz Żaguń
Łukasz Żaguń

Maja Włoszczowska miała ogromne szanse na to, by walczyć o tytuł mistrzyni świata w kolarstwie górskim. Niestety plany pokrzyżował jej poważny wypadek podczas jednego z treningów. Maja upadła wówczas na twarz. Podejrzewano nawet złamanie szczęki. Natychmiast przewieziono ją do szpitala. Po dogłębnych badaniach stwierdzono, że obrażenia nie są aż tak poważne.

Włoszczowska przyznała na swojej oficjalnej stronie, że czuje się już znacznie lepiej i zaczęła nawet lekkie treningi. - Nie wyglądam jeszcze na w pełni zdrową i tak też się bynajmniej nie czuję, ale biorąc pod uwagę mój stan sprzed tygodnia stwierdzam, że miałam niesamowicie dużo szczęścia, iż wszystko skończyło się tylko na kilku szwach - na dodatek założonych przez niesamowitego fachowca od chirurgii szczękowej. Jeszcze tydzień i będę wyglądała jak nowa, a teraz - po 9 dniach przerwy i kuracji antybiotykowej - wsiadłam wreszcie na rower. Póki co stacjonarny, ale dobre i to. Jeszcze raz dziękuję wszystkim za wsparcie - mówi Włoszczowska.

Kolarka dodała, że nie wystartuje także w Austrii, choć zapewnia, że zrobi wszystko, by tam pojechać, choćby w roli kibica. - Jeśli chodzi o dalsze plany to na 90 procent ominie mnie Puchar Świata w Schladming. Byłoby szaleństwem z mojej strony stawać tam na starcie, ale jako że z tego miejsca mam same dobre wspomnienia (byłam tam druga w 2004 roku i wygrałam rok temu) i po prostu tęsknię za światkiem mtb, to po cichu mi to szaleństwo chodzi po głowie. Tak czy inaczej będę chciała do Austrii pojechać, choćby po to, żeby pokibicować dziewczynom. Start mieszczący się w granicach zdrowego rozsądku przypada już na połowę października, kiedy to powinny mi się wchłonąć wszystkie szwy. Zostały mi zatem na ten rok maksymalnie dwa-trzy wyścigi i to bardziej towarzyskie, ale cieszę się i na nie - kończy Włoszczowska.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×