Oligarcha pożegnał się z Rosją. "Straciłem wszystko"

Instagram / Na zdjęciu: Oleg Tinkow
Instagram / Na zdjęciu: Oleg Tinkow

Oleg Tinkow sprzeciwił się rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Przez swoje słowa ponosi konsekwencje. Dodał długi wpis w mediach społecznościowych, w którym wyznał, że w Rosji stracił wszystko.

W tym artykule dowiesz się o:

Rosyjski oligarcha w przeszłości był właścicielem kolarskiego teamu Tinkoff, w którym jeździli m.in. Rafał Majka, Maciej Bodnar czy sam Alberto Contador. Z kolarstwem nie ma już nic wspólnego. Sport ten opuścił w 2016 roku, co w praktyce oznaczało koniec dla jednej z najlepszych grup w peletonie.

Później miał problemy podatkowe w Stanach Zjednoczonych. Zmagał się także ze zdrowiem. Zachorował na białaczkę i od tego czasu stracił dużą część swojego majątku. Mimo to szacowany był on na prawie miliard dolarów. To już jednak przeszłość.

Oleg Tinkow popadł w gigantyczne problemy, po tym jak w ostrych słowach potępili rosyjską inwazję na Ukrainę i działania prezydenta Władimira Putina. - Generałowie, budząc się z kacem, orientują się, że mają gówn**** armię. A jak armia ma być dobra, jeśli wszystko inne w kraju jest gówn**** i pogrążone w nepotyzmie i służalczości? - powiedział Rosjanin.

ZOBACZ WIDEO: Myślisz, że masz zły dzień? To spróbuj przebić tego kolarza

Od tego momentu zaczął ponosić konsekwencje. Wezwano do usunięcia wszelkich odniesień do biznesmena z projektów związanych z państwem. Akcje jego banku były warte coraz mniej. To jednak nie wszystko. Tinkow dodał na Instagramie długi wpis, w którym wyjaśnił, jaka jest jego sytuacja.

"W Rosji nic mi nie zostało. A to źle dla Rosji. Byłem jednym z nielicznych, którym udało się pomimo, a nie dzięki reżimowi. Zbudowałem cztery różne biznesy od zera. W szczytowym momencie moja fortuna wyceniana była na 9,4 miliarda dolarów. Byłem dumny, ale nie z kwoty, ale z tego, że w skorumpowanej i archaicznej Rosji można zbudować uczciwy biznes" - napisał.

"Szkoda, że ​​mój kraj w końcu popadł w archaizm, paternalizm i służalczość. Nie ma Rosji, wszystko zniknęło. Do tego dochodzą groźby dla mnie, osoby, która zmaga się z najcięższym rakiem krwi - białaczką. Chęć ukarania tylko za OPINIĘ, moją szczerą opinię, mówi o ostatecznej dehumanizacji reżimu" - dodał.

Napisał, że "stracił wszystko, ale nie stracił swojej duszy". "Nie mogę łatwo zarabiać w kraju, który jest w stanie wojny z sąsiadem, zabijając cywilów i dzieci. To ZŁO, a ja jestem po stronie DOBRA! Tchórze, macie jedno życie i musicie nim żyć" - odniósł się do innych oligarchów popierających Putina. Dodał też, że przeniósł swoje biznesy poza Rosję, a z krajem nie zamierza mieć nic wspólnego.

Czytaj także:
Powiedział, co myśli o armii Putina. Wpadł w ogromne tarapaty
Skrytykował armię Putina! Teraz Rosjanie chcą wymazać jego nazwisko