Tomasz Pochwała sam przyznaje, że poziom polskich kombinatorów norweskich nie jest wysoki. Jako jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy można wskazać małe zainteresowanie tą dyscypliną sportu w naszym kraju.
- Większość preferuje skoki narciarskie. Trudno zachęcić dzieci do tego, aby uprawiały kombinację. Popularyzować tę dyscyplinę trzeba już jednak od najmłodszych lat. Byłoby świetnie, gdyby pojawiły się sukcesy seniorskie. One mogłyby pociągnąć za sobą młodzież. Przykładem jest Adam Małysz, dzięki któremu zainteresowanie skokami narciarskimi znacznie wzrosło. Wcześniej nie było chętnych do skakania - przyznaje Pochwała, który od nowego sezonu będzie trenerem kadry juniorów kombinatorów norweskich.
30-latek podkreśla, że w Polsce jest wielu utalentowanych zawodników, którzy mogliby odnosić spore sukcesy. Potrzebują jednak cierpliwości i chęci do ciężkiej pracy. Pogodzenie dwóch tak różnych dyscyplin, jak skoki i biegi narciarskie jest znacznie trudniejsze niż się wydaje.
Czy były skoczek i kombinator będzie w stanie sprostać nowemu zadaniu? - Dopiero jestem na początku pracy trenerskiej. Czas pokaże, jakie będą jej efekty. Plany treningów mniej więcej już mam. Dużo jednak zależy od finansowania. Niestety, bez pieniędzy nie da się wiele zdziałać - twierdzi Tomasz Pochwała.
Z jakiego efektu swojej pracy pod koniec sezonu byłby zadowolony świeżo upieczony szkoleniowiec? - Chciałbym widzieć zaangażowanie zawodników oraz to, jak wzrasta ich poziom. Chcę, aby pięli się w górę - wyznaje 30-latek.