Co za mecz! Los rzuca Legii piach w oczy, ale ich nic nie może złamać

PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Łukasz Koszarek (w środku)
PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Łukasz Koszarek (w środku)

Niesamowita historia! Legia Warszawa w pierwszym meczu finałów Energa Basket Ligi straciła kolejnego zawodnika, ale na drugi wyszła i zrobiła coś wielkiego. Ograła na wyjeździe Śląsk Wrocław 88:85!

Remis w finale Energa Basket Ligi! Niesamowite emocje i wielka wygrana Legii we wrocławskiej hali Orbita. Goście, którzy zagrali bez Adama Kempa i Grzegorza Kulki znów zadziwili.

Śląsk zaczął mocno, bo prowadził nawet 21:7. Legia jednak po swojemu, bez paniki i nerwów, z dużym spokojem wróciła do gry. Impuls dali zmiennicy. Zza łuku trafiał Grzegorz Kamiński, a nie do zatrzymania był Muhammad-Ali Abdur-Rahkman.

Legia szybko wróciła, a gdy na przełomie drugiej i trzeciej kwarty trafiła pięć rzutów zza łuku z rzędu objęła prowadzenie 50:43!

Rekordowo goście mieli 12 "oczek" przewagi (68:56), ale wtedy do pracy zabrał się Travis Trice (31 punktów i osiem asyst). Na starcie czwartej kwarty zdobył 14 punktów pod rząd, a Śląsk zmniejszył straty do punktu.

W Legii z kolei ważne rzuty wziął na siebie Robert Johnson - ten również się nie mylił i goście nie dali się przejść. Finałowe sekundy to próba nerwów na linii rzutów wolnych. Po jednej próbie nie wykorzystali Kodi Justice i Raymond Cowels. Śląsk miał pięć sekund na doprowadzenie do dogrywki, ale szalony rzut Trice'a tym razem nie doszedł celu.

Abdur-Rahkman zaliczył linijkę 27 punktów (10/15 z gry), pięć asyst i cztery zbiórki - bez dwóch zdań był kluczowym zawodnikiem Legii. Johnson dołożył 18 "oczek" i na finiszu trafiał arcyważne rzuty.

Teraz rywalizacja przenosi się do Warszawy. Trzeci mecz serii toczonej do czterech zwycięstw zaplanowano na niedzielę, początek o godz. 20:40.

WKS Śląsk Wrocław - Legia Warszawa 85:88 (21:10, 20:28, 17:30, 27:20)

Śląsk: Travis Trice 31, Kodi Justice 14, Kerem Kanter 11, Aleksander Dziewa 11, Ivan Ramljak 7, D'Mitrik Trice 5, Szymon Tomczak 3, Łukasz Kolenda 3, Michał Gabiński 0, Martins Meiers 0.

Legia:
Muhammad-Ali Abdur-Rahkman 27, Robert Johnson 18, Raymond Cowels 16, Grzegorz Kamiński 12, Jure Skifić 8, Jakub Sadowski 4, Łukasz Koszarek 3, Dariusz Wyka 0 (10 zb).

stan rywalizacji: 1:1
Zobacz także:
Gwiazda ligi opowiada o grze w Polsce. Mówi, że nie jest... samolubem
Warriors pokazali klasę. Zatrzymali rozpędzonych Mavericks

Komentarze (28)
avatar
SLA09
20.05.2022
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Gdyby grał A.Kemp byłoby 2:0 dla Legii. 
avatar
pantau
20.05.2022
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
żenada !!! druga kwarta DNO I 5 metrów mułu. Przegrana na własne zyczenie a nie dlatego że Legła była lepsza . znowu powtórka z Czarnych ale teraz raczej ju z osiemnastka nie wyjdzie ....10 rzu Czytaj całość
avatar
fazzzi
20.05.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gratki Legia... mimo sympatii dla Śląska. Dla kibiców dobrze się stało bo to gwarancja emocji w finałach. Legia dała sygnał, że nie przypadkiem jest w Finale. Wyrwana wyjazdowa liczy się podwój Czytaj całość
avatar
Tańczący z łopatą
20.05.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No i masz Gargamel swoją zarypistą strategię. Śląsk się trzymał w pierwszej połowie bo grali zespołowo, widoczny był Olek Dziewa i jakoś to szło. Potem Gargamel postanowił, żeby MVP wziął wszys Czytaj całość
avatar
❶ ❾ ❶ ❻
20.05.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Elegancko, mimo kontuzji Kempa i Kulki. Najważniejsze, że minimum jeden mecz na wyjeździe do przodu.