Żan Tabak: Nie jestem Harrym Potterem [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Karolina Bąkowicz / Na zdjęciu: Żan Tabak
WP SportoweFakty / Karolina Bąkowicz / Na zdjęciu: Żan Tabak

- Nie żałuję słów o odejściu z Enea Zastalu BC przed rozpoczęciem finału. To nie miało wpływu na zespół - mówi nam Żan Tabak, nowy trener Trefla Sopot. Jego nazwisko wzbudza duże poruszenie w polskim środowisku.

Chorwat Żan Tabak od sezonu 2022/2023 poprowadzi drużynę Trefla Sopot. Władzom klubu - po niełatwych negocjacjach - udało się go przekonać do podpisania długoletniej umowy (będzie obowiązywała do końca sezonu 2024/2025). Tym ruchem sopoccy działacze wysłali jasny sygnał, że zamierzają włączyć się do walki o czołowe miejsca w Energa Basket Lidze.

Nazwisko Tabaka wzbudza w polskim środowisku ogromne poruszenie. To właśnie tutaj osiągnął największe sukcesy w karierze. Z Zastalem zdobył dwa medale (złoty i srebrny), Puchar i Superpuchar Polski, a kilku zawodników wskoczyło na wyższy poziom (najlepszy przykład to Iffe Lundberg, który trafił do... NBA!).

- Cokolwiek robisz, potrzeba cierpliwości. Wiem, że w dobie telefonów, gdy klikasz i masz, to może wydawać się trudne, ale tak jest. Nic nie dzieje się w ciągu 2-3 miesięcy. Jeszcze jeden element jest istotny. Uważam, że trzeba mieć też trochę szczęścia, by - przed rozpoczęciem sezonu - pozyskać dobrych zawodników i zbudować tym samym mocny zespół - mówi nam Żan Tabak, nowy trener Trefla Sopot.

ZOBACZ WIDEO: Co z przyszłością Lewandowskiego? Kapitan reprezentacji zabrał głos

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: W polskim środowisku często powtarza się: "Żan Tabak równa się sukces sportowy". Z Enea Zastalem BC w ciągu dwóch lat zdobył pan dwa medale, Puchar i Superpuchar Polski.

Żan Tabak, nowy trener Trefla Sopot, który podpisał trzyletnią umowę: Często to pytanie słyszę i za każdym razem odpowiadam tak samo: nie jestem Harrym Potterem. Jestem tylko trenerem i nie mam czarodziejskiej różdżki, za pomocą której odmieniam zespół i poszczególnych zawodników o 180 stopni. To w sporcie zawodowym jest niemożliwe. By uzyskać wynik, trzeba ciężkiej pracy i...

Cierpliwości?

Tak. Cokolwiek robisz, potrzeba cierpliwości. Wiem, że w dobie telefonów, gdy klikasz i masz, to może wydawać się trudne, ale tak jest. Nic nie dzieje się w ciągu 2-3 miesięcy. Jeszcze jeden element jest istotny. Uważam, że trzeba mieć też trochę szczęścia, by - przed rozpoczęciem sezonu - pozyskać dobrych zawodników i zbudować tym samym mocny zespół. Jeśli nie będę miał wystarczająco szczęścia, to nie będzie wyniku.

Co sprawiło, że decyzję o podpisaniu kontraktu z Treflem Sopot podjął już pan na początku maja, w momencie, gdy trwał jeszcze sezon 2021/2022?

Nie będę ukrywał, że podjąłem świadome ryzyko. Chciałem być częścią projektu, który został mi przedstawiony na spotkaniu w Hiszpanii. Delegacja z Sopotu przyjechała, by pokazać mi drogę, jaką klub chce podążać w następnych latach. Koncepcja okazała się na tyle interesująca, że postanowiłem przyjąć tę propozycję. Gdy już podjąłem decyzję, to wiedziałem, że będzie dobra. Choć miałem jedno zastrzeżenie...

Jakie?

Nie chodziło o mnie, kontrakt czy pieniądze, a o pozyskiwanie zawodników, jeśli nie będzie gry w europejskich pucharach. Nie jest tajemnicą, że jest znacznie trudniej kontraktować zawodników, gdy klub nie przystępuje do gry w rozgrywkach europejskich. To była jedyna kwestia, nad którą zastanawiałem się w kontekście pracy w Sopocie. Ale to było tylko przez chwilę, bo wziąłem pod uwagę duże możliwości, które są w Sopocie. To jest projekt, który chce odegrać ważną rolę w polskiej i w europejskiej koszykówce. Chcę być jego częścią. Teraz ja mam pytanie.

Proszę bardzo.

Kiedy po raz ostatni słyszałeś, że klub koszykarski oferuje trenerowi kontrakt na trzy lata?

To faktycznie nie jest zbyt często praktykowane.

Zgadza się, bo w koszykówce wszyscy szukają błyskawicznych rozwiązań. Chcą wspaniałych wyników już po roku pracy. To nie jest realistyczne podejście. Nie ukrywam, że byłem tym trochę zmęczony. Szukałem projektu, w którym będę mógł odcisnąć swoje piętno w dłuższym czasie. Uważam, że w Sopocie pracują ludzie, którzy myślą w podobny sposób, rozumieją fakt, że w sporcie potrzeba czasu, by osiągnąć sukces.

Dużo miał pan innych ofert?

Odrzuciłem cztery inne propozycje.

Dlaczego nie wyszło panu w San Pablo Burgos?

Burgos jest klubem, który w trakcie ostatniego sezonu zmienił trzech trenerów, ponad dziesięciu zawodników i finalnie zajął ostatnie miejsce w tabeli. To o czymś świadczy. Nie chcę więcej o tym mówić.

Śledził pan sytuację w polskiej lidze w ostatnim sezonie?

Oczywiście! Śledziłem wyniki, rozmawiałem też z ludźmi, którzy pracują w lidze. Myślę, że dobrą wiadomością dla polskiej koszykówki jest fakt, że w lidze pojawi się kolejny mocny zespół, który nie tylko podniesie poziom, ale będzie także konkurencyjny dla najlepszych.

Był pan w stałym kontakcie z Januszem Jasińskim, szefem Enea Zastalu BC?

Tak. Rozmawialiśmy kilka razy o sytuacji w klubie, lidze, także o moim przyjściu do Trefla Sopot. Życzę im wszystkiego najlepszego, oby jak najszybciej wyszli z kłopotów i wrócili do gry na najwyższym poziomie. Polska koszykówka potrzebuje takiego ośrodka. Chcę też dodać, że byłem w kontakcie z trenerem Oliverem Vidinem, moimi byłymi asystentami: Miłoszewskim i Niedbalskim i zawodnikami: Marcelem Ponitką, Jarosławem Zyskowskim czy Iffe Lundbergiem.

Musi pan czuć dużą satysfakcję. Zawodnik, z którym pan współpracował w Enea Zastalu BC, kilkanaście miesięcy później trafił do NBA. To o czymś świadczy.

Powiem więcej: wszyscy w Polsce powinni być zadowoleni, że to właśnie tutaj Iffe rozpoczął swoją piękną przygodę, która zaprowadziła go aż do NBA. On spełnił swoje marzenia z dzieciństwa. Cudowna historia. Uważam, że on jest znakomitym przykładem dla innych zawodników, którzy podpiszą kontrakt w Polsce. To może działać na zasadzie magnesu: "spójrzcie na niego. On do PLK nie przychodził wcale jako pierwsza opcja, a wyjechał jako wielka gwiazda".

Żan Tabak: Nie mam czarodziejskiej różdżki
Żan Tabak: Nie mam czarodziejskiej różdżki

Chciałbym pana zapytać o sytuację, która miała miejsce przed rozpoczęciem finału w "ostrowskiej bańce". Wtedy złożył pan jasną deklarację: "odchodzę z Enea Zastalu BC po sezonie". Pamiętam, że w Polsce dyskutowano później, czy te słowa nie wpłynęły negatywnie na zawodników. Żałuje pan tych słów?

Nie żałuję. Te słowa nie miały żadnego wpływu na zespół. Co innego miało wpływ. Fakt, że w trakcie sezonu musieliśmy sprzedać dwóch zawodników, by ratować klub. Nie oszukujmy się, ale nasz zespół sporo stracił po odejściu Lundberga i Ponitki. Trudno myśleć o mistrzostwie, gdy tacy gracze odchodzą. Musieliśmy - w trakcie rozgrywek - wszystko na nowo zbudować, a to jest bardzo trudne zadanie. Inną sprawą był fakt, że drużyna była mocno zdziwiona, że najważniejsze mecze musiała rozgrywać w "bańce". To też miało wpływ na końcowy wynik.

Jakiego zespołu możemy się spodziewać w Treflu Sopot?

Szukamy ambitnych i głodnych koszykarzy, którzy chcą bić się na każdym treningu i meczu. Wiek nie ma znaczenia, bo zawodnik w wieku 33 czy 35 lat też może mieć takie cechy. Jeśli dany gracz nie będzie odpowiednio głodny gry i walki, to będzie męczył się w systemie, który preferujemy każdego dnia. Nie zamierzam nikogo naciskać, by się starał na każdym treningu. Powiem więcej: preferuje zawodników o mniejszej jakości koszykarskiej, ale ambitnych i głodnych.

Wiem, że odbył pan już sporo rozmów z zawodnikami. Jakie jest ich zdanie na temat Trefla Sopot?

Wszyscy wypowiadają się nt. Trefla Sopot w samych superlatywach. To stabilny, wypłacalny klub, który przez lata wypracował sobie markę w Polsce i w Europie. Myślę, że władze klubu - podpisując kontrakt ze mną na 3 lata - dały jasny sygnał, w którym kierunku chcą podążać. Też trzeba pamiętać, że Sopot jest pięknym miejscem, wielu chce tu być i żyć, a dodatkowo Ergo Arena jest wspaniałym obiektem.

Czy można coś powiedzieć w tym momencie o celach zespołu na kolejny sezon?

Jeśli będę miał siedmiu, ośmiu, dziewięciu zawodników z kontraktami, będę mógł powiedzieć coś więcej o celach i realiach w polskiej lidze. Na razie nie wiemy, jak to będzie wyglądało u nas i w pozostałych zespołach. W tym momencie trudno mówić, co możemy osiągnąć i w jakim miejscu możemy się znaleźć. Ale jestem zdania, że mogą tutaj wydarzyć się wspaniałe rzeczy. Chciałbym, aby wszyscy zaangażowali się w budowę tej drużyny. Mam tutaj na myśli nie tylko zawodników i sztab trenerski, ale również i władze, pracowników oraz fanów.

Zobacz także:
Gruba lista wolnych Polaków. Duże nazwiska do wzięcia!
Kluby walczą o Polaków. Trener w szoku: ceny mocno skoczyły!
Jeden telefon przekreślił transfer na samym finiszu! Wiemy, dlaczego
Prezes Czarnych Słupsk: Nie zadłużę klubu, bo komuś coś się wydaje [WYWIAD]

Komentarze (0)