Kluby walczą o Polaków. Trener w szoku: ceny mocno skoczyły!

Prezesi i trenerzy przekonują, że wybór wśród Polaków jest bardzo ograniczony. Drużyny, które chcą o coś bić się w lidze i pucharach, muszą o nich mocno walczyć, nawet "wyrywać". To konsekwencja wprowadzenia przepisu: "jeden Polak na parkiecie".

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Anwil i Czarni WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Anwil i Czarni
W następnym sezonie - co potwierdził prezes Radosław Piesiewicz - w Energa Basket Lidze będzie obowiązywał przepis: "jeden Polak na parkiecie". Nie jest tajemnicą, że w środowisku nie wszystkim takie rozwiązanie się podoba. Niedawno prezes Legii Jarosław Jankowski, mówił wprost, że kluby rywalizują ze sobą o najlepszych Polaków, nawet "wyrywają", by liczyć się w walce o czołowe lokaty w lidze i europejskich pucharach. Te słowa potwierdza trener Mantas Cesnauskis, który podkreśla, że ceny Polaków mocno skoczyły.

- Oczekiwania zawodników mocno skoczyły, także poprzez wprowadzenie przepisu o obowiązkowej grze Polaka na parkiecie. Ceny znaczących koszykarzy naprawdę mocno skoczyły - mówi nam Mantas Cesnauskis, trener Grupy Sierleccy Czarni Słupsk, który jest na etapie budowania składu na sezon 2022/2023.

W tym momencie kontrakt z klubem ma tylko jeden Polak: Paweł Leończyk. Ale jak słyszymy, na dniach można spodziewać się kolejnych umów, nawet czterech. Blisko pozostania w klubie są Mikołaj Witliński, Jakub Musiał i Bartosz Jankowski. Propozycje pozostania w Słupsku otrzymali także obcokrajowcy: Marek Klassen i Beau Beech.

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Jak wygląda proces konstruowania zespołu na sezon 2022/2023?

Mantas Cesnauskis, trener Grupy Sierleccy Czarni Słupsk: Myślałem, że - w porównaniu do ostatniego sezonu - będzie nieco łatwiej budować skład, ale niestety przeliczyłem się. Codziennie mam po kilkanaście telefonów, rozmawiam z agentami i zawodnikami. To nie są łatwe rozmowy. W tym momencie priorytetem jest zatrudnienie Polaków, później obcokrajowcy.

Wiemy, że Garrett - po świetnym sezonie - jest poza zasięgiem słupskiego klubu. A czy jest szansa na zatrzymanie w klubie Klassena i Beecha na kolejny rok?

Myślę, że tak. Złożyliśmy im konkretne propozycje, lepsze finansowo niż w zeszłym sezonie i teraz czekamy na ich odpowiedź. Usłyszeliśmy od nich, że oni nie chcą jeszcze podejmować decyzji, chcą poczekać na inne oferty z innych klubów i lig. Zobaczymy, jak się sprawy potoczą.

Zawodnicy po dobrym sezonie oczekują sporo podwyżek?

Nie powiem procentowo, bo nie wypada mi publicznie mówić o pieniądzach, ale wymagania są bardzo duże. Oczekiwania polskich zawodników mocno skoczyły, także poprzez wprowadzenie przepisu o obowiązkowej grze Polaka na parkiecie. Ceny znaczących Polaków lub tych, którzy rozegrali dobry sezon naprawdę mocno skoczyły...

Rozumiem, że jest twarda walka o Polaków między klubami?

Tak. Pierwszy raz coś takiego widzę, nigdy wcześniej tego nie doświadczyłem. Kluby, trenerzy czy prezesi walczą ze sobą o Polaków, których na rynku - jak doskonale wiemy - nie ma za dużo. Konkurencja jest ogromna. Sytuacja nie jest łatwa, trzeba szukać różnych sposób, by przekonać do siebie danego zawodnika.

Jak próbujecie namówić zawodników na grę w Czarnych Słupsk?

Pokazujemy, jaką drogę i metamorfozę przeszli koszykarze w zeszłym sezonie. Podajemy konkretne przykłady: Witliński i Musiał po grze u nas trafili do reprezentacji Polski. Zawodnicy - też obcokrajowcy - rozwijają się w Słupsku. Mogą liczyć na minuty i moje zaufanie. Czy wykorzystają szansę, to już leży w ich gestii.

Pieniędzmi też przekonujecie?

Nie. Oczywiście mamy ich trochę więcej w budżecie, ale to nie jest taki przeskok, by nagle konkurować z najlepszymi w tej lidze. Nie możemy dać zawodnikom tyle, ile oni chcą. To też nie jest tak, że jak dany gracz ma 3-4 oferty, to nasza jest najlepsza pod względem finansowym.

Europejskie puchary są wabikiem?

Myślałem, że tak, ale okazuje się, iż zawodnicy nie patrzą na to w pierwszej kolejności. Należy też pamiętać o tym, że dużo zespołów zgłasza chęć gry w Europie. Mówi się o 6-7 ekipach, a przecież ekipy z dołu tabeli też nie śpią.
Jakub Musiał blisko pozostania w Słupsku Jakub Musiał blisko pozostania w Słupsku
Na co - pana zdaniem - w takim razie patrzą zawodnicy przy wyborze klubu?

Pieniądze, miasto, zespół, organizacja klubu, europejskie puchary. Myślę, że ten ostatni czynnik wcale nie jest taki najważniejszy...

Czy Jakub Musiał zostanie w Słupsku na kolejny sezon?

Jesteśmy bardzo zainteresowani dalszą współpracą. Prowadzimy zaawansowane rozmowy, ale wiemy, że inne kluby też go chcą. Walczymy z innymi. Mam nadzieję, że uda się tę sprawę pozytywnie zakończyć.

Czy Mikołaj Witliński może stworzyć duet z Pawłem Leończykiem? Takie rozwiązanie jest możliwe?

Tak. Mi taki duet bardzo pasuje. Widzę plan, jak wykorzystać obu tych zawodników. Nie ukrywam, że bardzo chciałbym mieć ich obu w drużynie. Układ Witliński-Leończyk zabezpiecza pozycje podkoszowe. To byłaby super rzecz.

Pan myślał o odejściu ze Słupska?

Agenci dzwonili, mówili o różnych propozycjach, ale ja do sprawy podszedłem bardzo spokojnie i racjonalnie. To był mój dopiero rok pracy, teraz mam sporo do udowodnienia w ekstraklasie. W Słupsku rysują się duże perspektywy, więc chcę uczestniczyć w tym projekcie.




CZYTAJ TAKŻE:
Gruba lista wolnych Polaków. Duże nazwiska do wzięcia!
"Najgorszy sezon w karierze". Mówi wprost, co go wkurzyło
Jeden telefon przekreślił transfer na samym finiszu! Wiemy, dlaczego
"Wart każdych pieniędzy". O tej umowie jest głośno, mamy głos zawodnika!

ZOBACZ WIDEO: Uwaga! Milik może pobić polski rekord transferowy
Czy to dobrze, że w PLK będzie przepis o jednym Polaku na parkiecie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×