Kibice mogli zobaczyć więc, kto będzie reprezentował barwy ŁKS-u na ligowych parkietach, a działacze klubu pochwalić się mogli coraz szerzej prowadzonym szkoleniem młodzieży. Spośród wielu trenujących w ŁKS-ie chłopców, ma przecież, według życzeń prezesów, wyrosnąć drugi Marcin Gortat.
Prezentację zakończył wspólny okrzyk w wykonaniu grupy ok. 100 mężczyzn i jedynej kobiety, pracującej w klubie, którą jest masażystka Ewa Świątek.
Po prezentacji odbył się sparingowy pojedynek z Big Starem Tychy. Przetrzebiony kontuzjami zespół ŁKS-u nie był w stanie sprostać przeciwnikowi. W łódzkim zespole zdolnych do gry było zaledwie 7 graczy, a wśród kontuzjowanych znalazło się 4 zawodników, spośród których co najmniej trzech wybiegłoby normalnie prawdopodobnie w pierwszej piątce. Na powrót na parkiet Piotra Trepki, Kuby Dłuskiego, Tomasza Pisarczyka i Michała Krajewskiego, kibice ŁKS-u muszą jednak jeszcze poczekać.
Na parkiecie widać było brak wysokich zawodników w łódzkim zespole. Pod koszem musiał grać Daniel Wall i trudno się dziwić, że większość piłek padała łupem przeciwników, skoro Daniel jest graczem, występującym zwykle na pozycjach 3-4, a nie jako center. Problemem ŁKS-u była także skuteczność i nad tym elementem łodzianie muszą popracować przed rozpoczęciem ligi.
Zespół z Tychów także nie rozegrał nadzwyczajnych zawodów, jednak tego dnia Big Star miał jedną, niezwykle silną broń - rzuty za 3 punkty. Skuteczność była imponująca, a zza linii 6,25 trafiali m.in. Salamonik, Pacocha i Pustelnik.
ŁKS Sphinx Petrolinvest Łódź - Big Star Tychy 53:76 (11:15, 8:19, 17:29, 17:13)
ŁKS Sphinx Petrolinvest: Kromer 13, Szczepaniak 11, Kalinowski 11, Wall 11, Bartoszewicz 4, Kenig 3, Grabowski 0.
Big Star: Salamonik 18, Pacocha 15, Malcherczyk 11, Hałas 10, Pustelnik 8, Olczak 8, Deja 6, Mikuła 0, Pycia 0.
Sędziowali: Wojdak i Chrakowiecki.