Legia Warszawa w dużym kryzysie. Wojciech Kamiński: Coś trzeba zmienić

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Wojciech Kamiński
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Wojciech Kamiński

Trudno wygrać mecz na poziomie Ligi Mistrzów, jeśli zdobywa się sześć punktów w ostatniej kwarcie. Legia Warszawa znów zawiodła kibiców, przegrywając już szóste spotkanie w tym sezonie. Będą zmiany w zespole?

Legia Warszawa notuje bardzo słaby początek sezonu 2022/2023. Wicemistrzowie Polski są w kryzysie, o czym najlepiej świadczy kolejna porażka w Basketball Champions League. W stolicy ostrzyli sobie zęby na rywalizację w tych renomowanych rozgrywkach, po to też ściągano za duże pieniądze Geoffrey Groselle'a, Devyna Marble'a czy Raya McCalluma.

Oczekiwania względem tych rozgrywek były spore, skład na papierze też prezentował się okazale, ale w rzeczywistości ten układ nie zafunkcjonował i chyba już... nie zafunkcjonuje. To można wywnioskować ze słów trenera Wojciecha Kamińskiego po porażce z Filou Ostenda (59:68).

- Widać, że coś w tej drużynie nie gra. Nie ukrywam, że ciągle miałem nadzieję, ciągle wierzyłem. Każdy kolejny mecz udowadnia jednak, że chyba za mocno wierzyłem. Gramy słabo i to jest fakt - przyznał szkoleniowiec warszawskiego zespołu.

W Legii nie ukrywali, że spotkanie z Belgami było najważniejsze na tym etapie sezonu w kontekście awansu do kolejnej fazy w Basketball Champions League. W klubie liczyli na zwycięstwo, oczekiwali też, że zakontraktowani liderzy staną na wysokości zadania. Nic z tego.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: hit sieci z udziałem Sereny Williams. Zobacz, co robi na emeryturze

Amerykanin Devyn Marble w 32 minuty zdobył zaledwie trzy punkty. Spudłował wszystkie osiem rzutów z gry, a z linii rzutów wolnych wykorzystał zaledwie 3 na 7 oddanych prób. Marble przestrzelił trzy niezwykle ważne rzuty wolne przy wyniku 57:66 w końcówce meczu. W I połowie świetnie radził sobie Raya McCalluma, ale później znacząco obniżył loty. Trafił łącznie tylko 6 z 18 rzutów z gry, w tym 3 na 12 za trzy. Duet McCallum-Marble popełnił też pięć z dwunastu strat warszawian.

"Coś trzeba zmienić"

Polski szkoleniowiec nie chce zrzucać winy na zawodników, podkreśla, że tych graczy sam wybrał w okresie letnim i też ponosi odpowiedzialność za kiepskie wyniki na starcie sezonu 2022/2023. Legia w PLK ma bilans 2:3 i 0:3 w Lidze Mistrzów. Jak wiemy, porażki w sporcie zawodowym zmuszają nie tylko do refleksji, ale i działania. Jak będzie w Legii?

- Zobaczymy, jak prezes Jankowski będzie długo cierpliwy, bo ja jestem na takiej samej pozycji jak zawodnicy. Jeśli drużyna zawodzi, to nie jest tak, że będę zrzucał winę tylko na nich, bo ja ich wybierałem, ja ponoszę za to odpowiedzialność. Jeżeli grają źle, to może się dostać również mnie - zaznaczył Wojciech Kamiński.

Legia gra słabo. Kamiński: Mamy problem
Legia gra słabo. Kamiński: Mamy problem

- Początek sezonu można skomentować krótko: słaba gra. Kilka czwartych kwart przegranych w sposób zatrważający, co na pewno nas nie zbudowało. Natomiast coś trzeba będzie zmienić w naszej drużynie, bo jestem pewien, że tak dalej być nie może - dodał szkoleniowiec Legii Warszawa.

- Nie zrzucałbym winy na wąską rotację. Wielokrotnie graliśmy wąskim składem i nawet ośmiu zawodników wystarczało do tego, żeby zagrać dobry mecz i wygrać. Spójrzmy na to, że tylko dwóch zawodników zagrało powyżej 30 minut. Nie jest więc tak, że wszyscy grali za dużo. Nasz problem leży gdzieś indziej - skomentował.

To problem Legii Warszawa

Nie ma co ukrywać, że trudno wygrać mecz na poziomie Ligi Mistrzów, jeśli zdobywa się sześć punktów w czwartej kwarcie. Gospodarze trafili zaledwie 2 z 19 rzutów z gry. Po raz kolejny warszawianie mieli gigantyczne problemy w ostatnich dziesięciu minutach gry. Warto dodać, że wicemistrzowie Polski tylko raz - na osiem rozegranych meczów w tym sezonie - wygrali czwartą kwartę! To tragiczny rezultat.

Do tego dochodzą inną problemy: falująca forma zawodników, wolna gra, skuteczność i przestrzelone rzuty wolne.

- Do tego dochodzą rzuty wolne, z którymi kolejny raz mamy problem. Spudłowaliśmy siedem rzutów, a one na pewno mogłyby zmienić wynik. Te błędy powtarzają się w lidze i w pucharach. Są mecze, w których niektórzy zawodnicy grają rewelacyjnie, by za trzy dni ci sami gracze są w takiej formie, że ciężko to wytłumaczyć, jak można w ciągu dwóch dni stracić talent - przyznał trener Legii Warszawa.

- Mając Groselle'a, Raya, Koszarka, Kulkę, Janisa, to ciężko mówić, że zawodnicy mają jakiś problem mentalny. Już niejeden mecz w końcówce wygrywali, niejeden też przegrywali. Uważam, że to nie jest problem głowy, tylko jednak czegoś innego - podsumował.

Wiemy, że trener Legii Warszawa jest aktywny na rynku transferowym, sprawdzał różne opcje i kandydatury, być może na dniach zajdą zmiany w zespole. Jeszcze w tym tygodniu wicemistrzowie Polski zagrają z Czarnymi Słupsk. Później - przed przerwą reprezentacyjną - czeka ich spotkanie z Twardymi Piernikami Toruń. 22 listopada warszawianie zagrają na wyjeździe z Ostendą. Będzie to kluczowy mecz w kontekście awansu do kolejnej fazy w Basketball Champions League.

Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty



Zobacz także:
Prezes Anwilu Włocławek: wzmocnienia tak, ale bez nerwowych ruchów
Szokujący obrazek w polskiej lidze. "To on nas okłamał!"
Ray McCallum o Polaku w NBA: Trafił idealnie
Arciom Parachouski: Staram się o polski paszport

Źródło artykułu: