Wielu było mocno zaskoczonych, gdy zobaczyli informację o transferze Williama Garretta do Suzuki Arki Gdynia. "Jak to możliwe?", "skąd mieli na to pieniądze?" - pojawiały się pytania. Nam udało się znaleźć informacje w tej sprawie.
Po pierwsze, gdynianie w momencie budowania składu postawili na relatywnie tańszych obcokrajowców, co sprawiło, że w budżecie mogli mieć rezerwę na ewentualne zmiany.
Po drugie, co ważniejsze: po zbudowaniu składu w klubie pojawili się nowi sponsorzy, którzy podnieśli kwestie budżetowe. Te dwa spójne ze sobą elementy sprawiły, że gdynianie mogli sobie pozwolić na zakontraktowanie byłej gwiazdy Czarnych Słupsk.
"Korzyść dla obu stron"
Nie jest tajemnicą, że Arka skusiła go niemałą kwotą jak na miesięczny kontrakt, ale z drugiej strony ciężko byłoby to zrobić w skali całego sezonu (wiemy, że jego agent żądał sporych sum - inny klub zdradził nam, że była to kwota grubo powyżej 10 tys. dolarów za miesiąc).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: nagranie wyświetlono ponad 2 mln razy. Co za gest!
Krótka umowa - w tym momencie - jest świetną opcją dla obu stron. To też nam potwierdził Krzysztof Szubarga, trener gdyńskiego zespołu. Z nim rozmawialiśmy po piątkowym treningu, na którym był już obecny 29-letni Garrett. W tym momencie jest wprowadzany do zespołu, poznaje kolegów i system preferowany przez polskiego szkoleniowca.
- Wiem, że wielu mówi, iż to zaskakujący ruch, ale pragnę podkreślić, że z korzyścią dla obu stron. To idealna sytuacja. Billy musi udowodnić swoją wartość na boisku, my z kolei potrzebujemy jakości pod nieobecność Jamesa Florence'a - zaznaczył w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Wprowadzamy go w trening, w nasz system i zobaczymy, jak szybko uda nam się to zrealizować. Zrobimy wszystko, żeby był przygotowany jak najlepiej do gry na mecz z PGE Spójnią Stargard - dodał Szubarga.
Trener gdynian dodał jeszcze dwa inne elementy, które mogły skusić Garretta do podpisania kontraktu w Suzuki Arce Gdynia. To kwestia organizacji klubu: gdynianie od lat są uznaną markę na rynku i... piękne miasto, w którym wielu sportowców chce żyć na co dzień.
- Jesteśmy markowym klubem, który ma swoją bogatą historię, do tego żyjemy w pięknym mieście. Myślę, że te kwestie mogą przyciągnąć niejednego dobrego zawodnika - podkreślił.
W Gdyni zdają sobie sprawę, że podpisali z Garrettem intratny kontrakt, ale koszt - w przypadku pozostania w grze o play-off - może okazać się - w stosunku całego sezonu - niewysoki. Teraz piłeczka leży po stronie zawodnika, który musi udowodnić swoją wartość sportową. Jeśli pokaże się z dobrej strony, to każdy wariant jest możliwy, nawet ten, że zobaczymy Jamesa Florence'a i Garretta razem grających na parkiecie.
Był gwiazdą ligi w zeszłym sezonie
- Przeglądając kandydatury różnych zawodników, wiedziałem, że Billy jest wolnym agentem i można go zakontraktować. Był w moim notesie. Klub - widząc problemy po kontuzji Florence'a - błyskawiczne zareagował. To były cztery intensywne dni. Najpierw szczegółowe badania Florence'a, a kolejne dwa dni to negocjacje z Garrettem. Udało się podpisać zawodnika jakościowego i sprawdzonego w realiach polskiej ligi. Nie ukrywam, że taki transfer był nam bardzo potrzebny, bo dzięki temu możemy utrzymać wysoki poziom gry i walczyć o zwycięstwa w kolejnych meczach - odsłonił kulisy.
Garrett w zeszłym sezonie był gwiazdą Czarnych Słupsk, rewelacyjnego beniaminka, który zaszedł aż do fazy medalowej. Trener Mantas Cesnauskis powierzył mu rolę lidera, w której doskonale się odnalazł. W play-off wzniósł swoją grę na jeszcze wyższy poziom, stając się jednym z najlepszych zawodników w całej Energa Basket Lidze.
We wrześniu Amerykanin podpisał kontrakt z MHP Riesen Ludwigsburg, ale tam nie przebił się do składu. Niemcy z niego zrezygnowali, ale zawodnik nie chciał zgodzić się na warunki rozstania. Trenował indywidualnie, jego agent pracował nad rozwiązaniem kontraktu. Finalnie strony dogadały warunki rozstania. Teraz znów Garrett pokaże się przed polskimi kibicami.
- Najistotniejszą kwestią było poszukanie zawodnika, który może zagrać z piłką i jest w stanie nam pomóc na pozycji rozgrywającego. Ma świetne panowanie nad piłką, jest w stanie też organizować grę i kreować wolne pozycje kolegom. Wierzę, że jego doświadczenie i spokój pozwoli nam na zachowanie zimnej krwi w końcówkach spotkań - dodał Szubarga.
Suzuki Arka Gdynia po sześciu rozegranych meczach ma bilans 4:2. Trener Szubarga jest z niego zadowolony, ale ukrywa, że odczuwa niedosyt po ostatniej porażce w Derbach Trójmiasta. Tam jego podopieczni w pewnym momencie prowadzili nawet różnicą 11 punktów, ale finalnie to sopocianie okazali się lepsi (82:75). O porażce gdynian zadecydowały błędy w końcówce.
- Myślę, że gdyby nie błędy w końcówce, to mogliśmy spokojnie wygrać ten mecz. To dobra lekcja na przyszłość. Zbieramy wszyscy doświadczenie. W podobnym meczu myślę, że już inaczej bym zareagował na pewne kwestie boiskowe - powiedział Krzysztof Szubarga.
Debiut Garretta w barwach Suzuki Arki Gdynia jest planowany na mecz z PGE Spójnią Stargard (piątek, 18 listopada).
Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty
Ten pan mówi wam: Dzień Dobry! #plkpl pic.twitter.com/VSoRd8Sknf
— Karol Wasiek (@K_Wasiek) November 11, 2022
Zobacz także:
Wyrasta na gwiazdę ligi. Wszyscy pytają o przyszłość
Paweł Kikowski: Trener nie chciał mnie w zespole
Takiego lidera chcieli. To była droga transakcja
Nemanja Djurisić: Kulig przykładem, Stal? Walczy o złoto!