To był jeden z bardziej zaskakujących transferów tego lata. Paweł Kikowski po ośmiu latach rozstał się z Kingiem Szczecin i przeniósł się do... lokalnego rywala, PGE Spójni Stargard. Wydawało się, że 36-letni koszykarz zakończy karierę w Szczecinie (taki też miał plan), ale trener Arkadiusz Miłoszewski nie widział go w zespole, co mu zakomunikował w krótkiej rozmowie.
Kikowski w barwach Kinga Szczecin rozegrał 220 meczów. Zdobył łącznie 2814 punktów i trafił 407 trójek. Najlepszy okres w szczecińskim zespole zanotował w sezonie 2017/2018. Wtedy średnio zdobywał ponad 16 pkt na mecz, będąc jednym z najlepszych strzelców w ekstraklasie.
Gdy trafił na rynek transferowy, PGE Spójnia szybko się nim zainteresowała. Trener Sebastian Machowski w przeszłości współpracował już z Kikowskim. Razem grali w Kotwicy Kołobrzeg, później też był jego trenerem. Razem cieszyli się ze zdobycia Pucharu Polski.
- Moje drogi z Kingiem się rozeszły. Postać trenera Machowskiego, znajomość niektórych osób w klubie i bliskość ze Szczecinem, w którym mieszkam jest na pewno dla mnie bardzo dużym plusem. Było wiele powodów, abym tutaj przyszedł - mówi nam w rozmowie.
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Nie ukrywam, że byłem zszokowany, gdy latem przeczytałem informację, że Paweł Kikowski po ośmiu latach pożegnał się z Kingiem Szczecin i przeniósł się do PGE Spójni Stargard. Dlaczego do tego doszło?
Paweł Kikowski, były koszykarz Kinga Szczecin, obecnie zawodnik PGE Spójni Stargard: Nie ukrywam, że na początku też mnie to szokowało, teraz już inaczej do tego podchodzę. Odszedłem z Kinga Szczecin, bo taka była decyzja trenera Miłoszewskiego. Co mam powiedzieć?
Nie było wam po drodze?
Powtórzę: to była decyzja trenera Miłoszewskiego. Mogę powiedzieć, że ja się godziłem na wszystko, co mogłem. Prezes Król - z tego co wiem - nie widział w tym problemu, ale problem widział trener Miłoszewski. Przeniosłem się do Stargardu z kilku względów.
Jakich?
Bliskość domu, trener Machowski, którego bardzo dobrze znam, także w kwestiach prywatnych. Graliśmy razem w Kołobrzegu, później był moim trenerem. Zawsze dobrze wspominałem z nim współpracę. Czułem, że to będzie dobre miejsce do grania i połączenia tego z życiem rodzinnym.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro 2016 znowu na trybunach
Plan na życie Pawła Kikowskiego był inny?
Tak. Chciałem zostać w Kingu Szczecin i tam zakończyć karierę.
Odbył pan w ogóle rozmowę z trenerem Miłoszewskim na temat dalszej współpracy?
Rozmowa była krótka. Usłyszałem: "Paweł, nie widzę cię w składzie". Co prawda powiedziałem, że mogę pewne rzeczy zmienić, ale na niewiele to się zdało. Musiałem tę decyzję zaakceptować, jako zawodnik nie masz innego wyboru. Trener wybierał cały skład, podobno jest z niego bardzo zadowolony. Takie jest niestety życie koszykarza. To są te niefajne momenty w karierze. Trzeba iść dalej, staram się korzystać jak najwięcej z tego, że jestem obecnie w Stargardzie. Dobrze się tutaj czuję.
Zabolało rozstanie z Kingiem Szczecin?
Na pewno nie było to przyjemne.
Wspomniał pan o "niefajnym momencie". Myślę, że cały ten poprzedni sezon nie był udany, strasznie dużo zamieszania było wokół Kinga Szczecin.
Zgadzam się. To był bardzo trudny sezon dla Kinga Szczecin i Pawła Kikowskiego. Dużo rzeczy nałożyło się na siebie, o których nie chcę rozmawiać. Takie kwestie powinny pozostać między zainteresowanymi w szatni.
W najbliższej kolejce PGE Spójnia gra z Kingiem Szczecin. Chce pan coś w tym meczu udowodnić?
Nie. Ja bardziej sobie cały czas udowadniam pewne rzeczy. W końcu mogę powiedzieć, że dobrze czuję się pod względem fizycznym, długo dochodziłem do siebie po przebytej operacji dwa lata temu. Mogę teraz sobie pozwolić na dodatkowe treningi, tak jak to robiłem przez całą karierę. Zawsze to przynosiło określone efekty. Teraz mogę robić to, co kocham.
Celem PGE Spójni są play-off?
Nie wybiegałbym aż tak daleko. Skupmy się na tym, by grać dobrą i jakościową koszykówkę w każdym spotkaniu. Udowodniliśmy już to, że potrafimy grać w ten sposób. Jeżeli to podtrzymamy, to jesteśmy groźni dla każdego w tej lidze i nie musimy się nikogo obawiać.
Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
Prezes Anwilu Włocławek: wzmocnienia tak, ale bez nerwowych ruchów
Szokujący obrazek w polskiej lidze. "To on nas okłamał!"
Ray McCallum o Polaku w NBA: Trafił idealnie
Arciom Parachouski: Staram się o polski paszport