Siódemka wystarczyła. Mistrz Polski cały czas niepokonany na krajowym podwórku

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: koszykarze WKS-u Śląska Wrocław
PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: koszykarze WKS-u Śląska Wrocław
zdjęcie autora artykułu

WKS Śląsk Wrocław, pomimo sporych problemów kadrowych, pewnie wygrał w Bydgoszczy z Enea Abramczyk Astorią 111:99. Do zwycięstwa gości poprowadzili głównie Łukasz Kolenda i Aleksander Dziewa. Reprezentanci Polski zdobyli łącznie 52 punkty.

Mistrzowie Polski do grodu nad Brdą przyjechali w mocno okrojonym składzie. Z graczy nieobecnych można by stworzyć solidną piątkę. Przeciwko Astorii nie wystąpili bowiem Aleksander Wiśniewski, Justin Bibbs, Ivan Ramljak i Artsiom Parakhouski. A doliczając do tego jeszcze Jeremiaha Martina, który po rozgrzewce przebrał się w dres i ostatecznie nie wyszedł na parkiet, robi się naprawdę solidny zestaw zawodników, którzy spokojnie mogliby przecież jednocześnie przebywać w grze. Mimo tych problemów Śląsk wywiązał się z roli faworyta.

Mecz w Bydgoszczy rozpoczął się od świetnej gry Aleksandra Dziewy. Przy pięciopunktowym prowadzeniu gości, awarii uległ zegar 24 sekund i spotkanie zostało przerwane na kilkadziesiąt minut. Po powrocie na parkiet podopieczni Marka Popiołka zaczęli grać z większym zaangażowaniem i zbliżyli się do mistrza Polski. Grę miejscowych rozruszał Nathan Cayo, ale na sam koniec I kwarty z dystansu trafił Łukasz Kolenda i Śląsk prowadził 30:25.

W kolejnych fragmentach żaden z zespołów nie był w stanie narzucić swojego stylu gry. Obie ekipy wymieniały się skutecznymi akcjami w ataku, a wśród wrocławian prym wiedli Daniel Gołębiowski, który świetnie czuł się na dystansie oraz wspomniany już Kolenda, który popisywał się efektownymi wejściami pod kosz. Astoria jednak odgryzała się rywalom. Dobre momenty mieli głównie Aleksander Lewandowski i Mike Smith, ale to Śląsk kontrolował mecz i do przerwy prowadził, choć niewysoko, bo 59:54.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: nagranie wyświetlono ponad 2 mln razy. Co za gest!

W trzeciej kwarcie goście mieli bardzo długo mecz w swoich rękach. Wydawało się, że tak może być do końca tej kwarty, ale wtedy kibicom pokazał się Benjamin Simons. Kapitan Astorii zdobywał punkty na przeróżne sposoby i po jednej ze swoich akcji doprowadził do remisu - po 73, na niecałe trzy minuty przed końcem tej części gry. Wtedy jednak bydgoszczanom ponownie znać o sobie dał Kolenda i Śląsk znów odskoczył.

W ostatniej kwarcie Śląsk nadal prowadził spotkanie. Astoria miała swoje szanse, ale brakowało jej wyrachowania, by przejąć mecz. Pomimo wąskiej rotacji, podopieczni Andreja Urlepa grali na tyle mądrze i skutecznie, że nie doprowadzili do nerwowej końcówki i w pełni zasłużenie wygrali w Bydgoszczy 111:99. Na ostatnie fragmenty szansę otrzymali jeszcze Mikołaj Adamczak i Michał Mindowicz, ale o wygranej gości przesądziła siódemka zawodników.

Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz - WKS Śląsk Wrocław 99:111 (25:30, 29:29, 22:25, 23:27) Astoria:

Mike Smith 21, Benjamin Simons 17, Eddy Polanco 15, Nathan Cayo 14, Daniel Szymkiewicz 13, Aleksander Lewandowski 11, Igor Wadowski 5, Michał Pluta 3, Nick Muszynski 0.

Śląsk: Łukasz Kolenda 29, Aleksander Dziewa 23, Conor Morgan 19, Daniel Gołębiowski 15, Jakub Nizioł 11, Kodi Justice 11, Mikołaj Adamczak 2, Michał Mindowicz 0, Szymon Tomczak 0.

# Drużyna M Z P + - Pkt
1
30
22
8
2540
2344
52
2
30
22
8
2600
2465
52
3
30
20
10
2584
2426
50
4
30
20
10
2536
2423
50
5
30
18
12
2510
2462
48
6
30
17
13
2325
2221
47
7
30
17
13
2532
2395
47
8
30
17
13
2468
2422
47
9
30
16
14
2561
2522
46
10
30
11
19
2464
2581
41
11
30
11
19
2292
2398
41
12
30
11
19
2544
2664
41
13
30
11
19
2414
2549
41
14
30
10
20
2377
2516
40
15
30
9
21
2457
2618
39
16
30
8
22
2538
2736
38

Czytaj także: Rewolucja w polskim klubie. To dlatego zwolnili graczy >>

Źródło artykułu: