Rewolucja w polskim klubie. To dlatego zwolnili graczy

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Diante Watkins (z piłką)
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Diante Watkins (z piłką)

Nie minęła jeszcze dziesiąta kolejka, a Czarni Słupsk, rewelacja minionego sezonu, usunęli ze składu dwóch zawodników, którzy mieli pełnić rolę liderów. Jak na razie nie udało się znaleźć następców. Wiemy, dlaczego.

Sporo w ostatnich dniach działo się w zespole Czarnych Słupsk, którzy nie najlepiej rozpoczęli sezon 2022/2023 w rozgrywkach Energa Basket Lidze. Po porażce z Anwilem we Włocławku (70:79) było pewne, że w drużynie zajdą zmiany. Obserwatorzy podkreślali, że jest to efekt słabej gry filigranowego rozgrywającego Diante Watkinsa, który do Słupska trafił po występach na zapleczu tureckiej ekstraklasy. Tam prezentował się nieźle, podobnie było w sparingach przedsezonowych.

W meczach Energa Basket Ligi nie stanął jednak na wysokości zadania, nie był takim generałem, jakiego się w Czarnych spodziewali. Kiepsko organizował grę, popełniał sporo strat. Amerykanin najpierw został odsunięty od drużyny, a następnie rozpoczęto z nim rozmowy na temat przedwczesnego zakończenia współpracy. Nie były to łatwe negocjacje, bo zawodnik miał gwarantowany kontrakt. Finalnie - na dzień przed meczem z Kingiem Szczecin - udało się tę sprawę zakończyć. Prezes Michał Jankowski tłumaczy nam, dlaczego doszło do rozstania z 32-letnim zawodnikiem.

- Słabo rozpoczęty sezon drużyny, dużo poniżej oczekiwań, sprawił, że musieliśmy poszukać rozwiązań, które sprawiłyby, że nasza gra i wyniki ulegną poprawie. Wspólnie z trenerem szukaliśmy elementów, które trzeba poprawić. Naszym największym problemem - co nie jest tajemnicą - była organizacja gry. Rozgrywający Diante Watkins nie podołał naszym założeniem, po prostu nie sprawdził się. Nie był w stanie dać nam tego, czego od niego oczekiwaliśmy - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: Hit sieci. Siedział na trybunach, wziął piłkę i zrobił to

- Rozmawialiśmy z nim i mogę przyznać, że dwie strony doszły do wniosku, że nie ma sensu dłużej kontynuować współpracy. W miarę szybko uzyskaliśmy porozumienie na temat rozwiązania kontraktu. Jest w miarę satysfakcjonujące dla obu stron - dodaje prezes Czarnych Słupsk.

Watkins wystąpił w 7 spotkaniach słupskiego zespołu na parkietach Energa Basket Ligi. Miał zaledwie 34-procentową skuteczność z gry (28/82 - 107. miejsce w lidze), notując aż 3,6 strat (3. najgorszy wynik w lidze). Na plus 6,6 asyst (2. najlepszy wynik).

- W naszej ocenie - polska liga jest za silna na jego warunki fizyczne. Mimo że się starał, miał dobre chęci, walczył, ale pod względem fizycznym nie był w stanie podołać warunkom panującym w Polsce. Silniejsi rywale mocno uprzykrzali mu życie, był przez nich praktycznie wyłączony z gry. Nie był w stanie kreować gry, przyspieszać. Duża liczba strat wynikała właśnie z tego, że on nie był gotowy na takie obciążenia w Polsce, ale to dobry, ciężkopracujący zawodnik, z pewnością szybko się odnajdzie w innym klubie - ocenia Michał Jankowski.

Z naszych informacji wynika, że 32-letni Diante Watkins swoją karierę będzie kontynuował na zapleczu izraelskiej ekstraklasy.

Kolejne zwolnienie. Problemy pozasportowe

Kilka dni później zwolniono kolejnego zawodnika obwodowego. To 25-letni Zack Bryant. O ile w przypadku Watkinsa zadecydowały względy sportowe, to w jego przypadku poszło o kwestie pozaboiskowe. Władzom klubu i trenerowi Mantasowi Cesnauskisowi nie podobało się jego zachowanie, które było po prostu nieakceptowalne. Prezes Jankowski nie chce jednak wchodzić w szczegóły. Z naszych informacji wynika, że Bryant bardzo często naginał regulamin klubowy. Miarka w końcu się przebrała i kontrakt rozwiązano za porozumieniem stron.

- Sprawa w przypadku Bryanta ma nieco inne oblicze. To zawodnik, który charakteryzował się wielką dynamiką, szybkością i można powiedzieć, że prawie był liderem naszego zespołu, ale... boisko to nie wszystko. Wszystko, co działo się poza boiskiem, przesądziło o tym, że musieliśmy rozstać się z Bryantem. Jego zachowanie nie podobało się organizacji. Konieczna była zmiana w tym zakresie. Zadecydowały względy pozasportowe, ale o nich nie chcę szerzej mówić w mediach - komentuje Jankowski.

Czarni już bez Watkinsa i Bryanta
Czarni już bez Watkinsa i Bryanta

Słupszczanie na ostatni mecz do Szczecina pojechali... tylko z jednym rozgrywającym. To Jakub Musiał, który przed tym sezonem został przestawiony na tę pozycję. Brak Watkinsa i Bryanta pozytywnie wpłynął na innych zawodników. Czarni byli agresywni, znacznie lepiej wyglądał ruch piłki (15 asyst, przy 10 stratach), czego efektem była większa liczba wolnych pozycji.

Z tego korzystali m.in. David DiLeo (16 pkt) czy Shavon Coleman (10 pkt). Więcej piłek otrzymali też podkoszowi (Paweł Leończyk czy Mikołaj Witliński). Warto dodać, że wszyscy zawodnicy wpisali się na listę strzelców. Trener Cesnauskis - mimo porażki - był bardzo zadowolony z gry swojego zespołu.

- Zespół - po zmianach kadrowych - w Szczecinie pokazał znacznie lepszą twarz. Było widać, że wrócił team-spirit, agresję i determinację. To nas utwierdziło, że warto było zakończyć współpracę z tymi zawodnikami - nie ukrywa prezes klubu.

Co dalej?

Słupszczanie są bardzo aktywni na rynku transferowym. Szukają dwóch nowych graczy obwodowych. Jedno jest pewne: zespół w Stargardzie zagra w tym samym składzie jak w Szczecinie. Być może nazwiska nowych zawodników poznamy w przyszłym tygodniu (przed meczem z Twardymi Piernikami). Prezes Jankowski tłumaczy nam, dlaczego ten proces trwa tak długo.

- Rynek jest bardzo mocno ograniczony, na dodatek nasz budżet nie jest zbyt wysoki. Szukamy zawodników, którzy wypełnią te luki i zmieszczą się w naszych realiach finansowych. Tak - jak to wcześniej powtarzałem - nie mogę zadłużyć klubu, ponieważ miałoby to swoje konsekwencję na wiosnę. Do tego nie mogę dopuścić. Przypomnę, że nie mamy spółek skarbu państwa, które bez względu na sytuację, przyjdą i zasypią dziurę w budżecie, bo taka będzie potrzeba klubu. Mamy określony budżet na nowych graczy i musimy się zmieścić w tym limicie - zaznacza.

- Sytuacja jest bardzo dynamiczna. Pracujemy nad wzmocnieniami. Mogę zapewnić, że prowadzimy rozmowy na kilku frontach i mam nadzieję, że mecz 2 grudnia w Słupsku zagramy już w nowej rotacji. Poza tym sytuacja jest jeszcze pod kontrolą, play-offy są ciągle w zasięgu, więc czasami trzeba zrobić krok do tyłu, żeby można było potem zrobić dwa do przodu - kończy Michał Jankowski.

Czarni Słupsk z bilansem 3:5 zajmują 11. miejsce w Energa Basket Lidze.

PGE Spójnia Stargard - Grupa Sierleccy Czarni Słupsk
Termin: sobota, godz. 17:30
Transmisja: Polsat Sport Extra

Karol Wasiek, WP SportoweFakty

Zobacz także:
Show trenera na konferencji. "Zastal nadal mi nie zapłacił"
Billy Garrett, gwiazda ligi: Polska wiele mi dała
Mocne opinie nt. nowego Amerykanina w kadrze. "To nie ma sensu"
Amerykanin nie ukrywa: Jestem jedną z gwiazd ligi

Komentarze (1)
avatar
RedDevil1910
26.11.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czyli oszczędności i jeszcze raz oszczędności.Trzeba było wypuścić do Włocławka Jankesa wcześniej i przejąć kontrakt Moora ale słabo manager w Słupsku ogarnął :/