Legia już bez Marble'a. Hit, który rozczarował

Materiały prasowe / fot. Piotr Koperski / Legia / Freimanis i Groselle
Materiały prasowe / fot. Piotr Koperski / Legia / Freimanis i Groselle

Legia Warszawa - już bez odsuniętego Devyna Marble'a - ograła Trefla Sopot 79:71 w meczu, który był zapowiadany jako hit 12. kolejki PLK. Spotkanie nikogo jednak nie oczarowało, na dodatek trybuny świeciły pustkami.

Tematem numer jeden czwartkowego spotkania Legii Warszawa z Treflem Sopot było odsunięcie od zespołu Devyna Marble'a. WP SportoweFakty - jako pierwsze w kraju - informowały o decyzji warszawskiego klubu, który we wtorek - przed własnymi kibicami - pożegna się z rozgrywkami Basketball Champions League. Amerykanin - mimo bardzo dobrych statystyk - został odstawiony od składu. Taką decyzję podjął trener Wojciech Kamiński w porozumieniu z władzami klubu. Marble spokojnie przyjął jego decyzję, nie było żadnych awantur czy scysji z jego strony.

Odsunięcie Marble'a jest przesłaniem do innych, że nikt w stolicy nie będzie tolerował tak słabej gry i wyników. I w meczu z Treflem Sopot było widać lepszą twarz warszawskiego zespołu, który bez większych problemów pokonał wicelidera tabeli 79:71. Świetnie wypadł Travis Leslie, który zdobył 23 punkty, trafiając 9 z 14 rzutów. - To dobra wygrana przeciwko mocnemu przeciwnikowi. Straciliśmy najlepszego strzelca, Devyna Marble'a, ale zagraliśmy razem i kontrolowaliśmy przebieg spotkania - przyznał Leslie.

Amerykanin i jego koledzy byli aktywni i zaangażowani na parkiecie, czego nie można było o nich powiedzieć w poprzednich meczach. Warszawianie zagrali tak, że trener Kamiński mógł w końcu uśmiechnąć się na konferencji prasowej. Na spotkaniu z mediami znów tematem numer jeden był Devyn Marble.

- Taką - jako klub - podjęliśmy decyzję. Trzeba ją uszanować. Wiem, że każdy chciałby znać powody, ale nie ma sensu za dużo o tym mówić. Chciałbym podkreślić jedną rzecz: Devyn nie narozrabiał, z nikim się nie pokłócił. To nie były kwestie pozasportowe czy regulaminowe - tak trener odpowiedział na nasze pytanie o powody odsunięcia 30-letniego koszykarza.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 10 lat temu była królową Euro! Przypomniała się kibicom

Z naszych informacji wynika, że Marble'a w Legii już nie zobaczymy. Wiemy, że inne polskie zespoły (także zagraniczne) są nim mocno zainteresowane. To akurat nie dziwi, bo już przed sezonem Legia stoczyła walkę o Marble'a z innymi ekipami z PLK (w tym gronie były: Stal, King czy Anwil). Na razie trudno powiedzieć, gdzie wyląduje 30-letni Amerykanin, który w ciągu kilku miesięcy zagrał... w trzech polskich klubach (MKS, Zastal i Legia).

- Myślę, że Devyna nie zobaczymy już więcej w Legii, choć cały czas jest pod kontraktem. To trochę podobna sytuacja jak była w zeszłym sezonie ze Strahinją Jovanoviciem. Życie nauczyło nas: nigdy nie mów nigdy, ale szanse na jego dalszą grę w Legii są bardzo, bardzo małe - dodał Wojciech Kamiński.

Hit, który rozczarował

Legia - już bez Marble'a - poradziła sobie w 12. kolejce PLK z Treflem Sopot 79:71. Miał być hit (starcie kandydatów do mistrzostwa Polski), a wyszło spotkanie, które nikogo nie porwało. Trybuny na warszawskim Bemowie w czwartkowe popołudnie świeciły pustkami. Żan Tabak przyznał na konferencji prasowej, że nie był to mecz, o którym kibice będą długo pamiętać. Było prowadzone w wolnym tempie, drużyny miały problemy ze skutecznością, na dodatek było też sporo prostych błędów.

- To był brzydki mecz z obu stron. Nie byliśmy odpowiednio skoncentrowani. A jak nie jesteś skoncentrowany w stu procentach, ma to wpływ na grę, na rzeczy, które zwykle robisz dobrze. Powiedzmy sobie to wprost: nie był to ładny mecz do oglądania. Nie wydaje mi się, abyśmy pokazali się z dobrej strony. Nie byliśmy wystarczająco twardzi mentalnie, by rywalizować z takim rywalem. To nie pierwsze spotkanie, kiedy tak się dzieje w ostatnim czasie. Nie zrobiliśmy wszystkiego, by wygrać ten mecz - skomentował Tabak.

O ile postawę Legii można argumentować ważną zmianą w składzie, to o Treflu trudno cokolwiek dobrego napisać. Sopocianie byli w tym meczu apatyczni, wolni i nieskuteczni (tylko 12 strat). To nie był ten Trefl, który do tej pory pewnie pokonywał rywali (przystępował do tego meczu z bilansem 9:2). Tabak znalazł jednak trzy argumenty, dla których jego drużyna grała w taki sposób na Bemowie.

- Na początku sezonu mieliśmy łatwy terminarz. W ostatnich czterech meczach graliśmy z mocnymi rywalami, rywalizującymi w europejskich pucharach. My nie gramy w takich rozgrywkach. Ponadto mamy jednego zawodnika kontuzjowanego, a dwóch kolejnych dopiero wdrażamy do naszego systemu gry. To Radić i Salumu, którzy jeszcze popełniają błędy, bo nie znają zbyt dobrze zagrywek. Jarosław Zyskowski był chory w ostatnim czasie - zaznaczył trener Trefla Sopot.

- Zagraliśmy słabo - przyznał Łotysz Rolands Freimanis. - Dlaczego? To bardzo proste, ale nie chcę o tym mówić, bo jeszcze powiedziałbym coś głupiego. Po prostu rywale byli od nas lepsi. I tyle - skomentował w dość tajemniczy sposób.

- Dla nas to ważne zwycięstwo po ostatnim naszym blamażu z GTK. Zagraliśmy lepiej. Na pewno nie było to takie spotkanie, jakie byśmy sobie życzyli, ale dla nas, w tym momencie najważniejsze są dwa punkty - zaznaczył z kolei trener Kamiński z Legii.

Co z Garrettem?

Szkoleniowiec warszawskiego zespołu był też dopytywany o słabą dyspozycję rzutową Williama Garretta. Amerykanin, który niedawno dołączył do zespołu (został wykupiony z Suzuki Arki Gdynia), w czwartkowym spotkaniu trafił zaledwie... 1 z 12 rzutów z gry (łącznie 7 punktów). Trener Kamiński zachowuje jednak spokój, podkreśla, że Amerykanin jest bardzo pozytywną jednostką, ciężko pracuje nad formą na każdym treningu i jest zaangażowany. Na pewno w Legii będą na niego cierpliwie czekać, wierzą, że to zawodnik, który w fazie play-off pociągnie zespół do wielkich rzeczy.

- Dodaliśmy Billiego Garretta, który stara się, jest bardzo pracowity. To dobry człowiek i dobry gracz, który potrzebuje jeszcze czasu. Ten proces wprowadzania zawodnika do drużyny nie jest taki, że kogoś się dołoży i od razu funkcjonuje. Trzeba wykazać się cierpliwością. Jego skuteczność? Proszę spojrzeć na wynik - odpowiedział Kamiński.

Legia z bilansem 7:5 zajmuje 5. miejsce w tabeli PLK i jest niemal pewna gry w finałowym turnieju Pucharu Polski, który odbędzie się w połowie lutego. Trefl zanotował z kolei drugą porażkę z rzędu. Sopocianie (9:3) są wiceliderem Energa Basket Ligi.

Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Bójka w barze i jazda pod prąd. Teraz mógł trafić do Polski
Ivica Radić: Anwil? To było szaleństwo. Zastal? Idę do sądu
Sporo w niego zainwestowali. W Polsce stał się gwiazdą
Cesnauskis: Liga jest zwariowana. Schenk? Pasuje na przywódcę

Komentarze (0)