Spotkanie jedynie w pierwszej kwarcie miało wyrównany przebieg. Gospodarze tylko w tym fragmencie gry potrafili dotrzymać kroku drużynie z NBA. W kolejnej odsłonie do pracy zabrali się Jazz. Koszykarze z Salt Lake City zanotowali run 14-1. Spora w tym zasługa Paula Millsapa, który praktycznie co akcję umieszczał piłkę w koszu. Ostatecznie skrzydłowy zaliczył 20 oczek.
Po przerwie goście jeszcze bardziej powiększyli swoją przewagę, która w pewnym momencie wynosiła nawet 28 punktów. Piętą achillesową Królewskich była gra podkoszowa. Nie chodzi jedynie o zbiórki, które Madryt przegrał 23-41, ale o punkty. Jazz z pomalowanego zanotowali aż 64 oczka (Real 26 - przyp. red.).
W czwartej kwarcie gospodarze minimalnie zmniejszyli straty, ale na więcej nie było już ich stać.
W teamie trenera Sloana, oprócz Millsapa, Carlosa Boozera i Derona Williamsa, bardzo dobre wrażenie po sobie zostawił rezerwowy rozgrywający Eric Maynor. Wywodzący się z uczelni Virgina Commonwealth zawodnik miał 8 punktów oraz 7 asyst.
Real Madryt - Utah Jazz 87-109 (21-23, 16-33, 26-33, 24-20)
(Bullock 18, Kaukenas 14, Veliciković 11, Llull 11 - Millsap 20, Williams 16, Boozer 14)
Po raz pierwszy spotkanie pomiędzy drużynami z NBA rozegrano na Tajwanie. Do Tajpej wybrali się Indiana Pacers i Denver Nuggets. Zwyciężył pierwszy z wymienionych zespołów. Pacers byli świetnie dysponowani rzutowo. Trójka graczy Troy Murphy, Brandon Rushh i rezerwowy Roy Hibbert zdobyła po 20 punktów. Do ich poziomu w mniejszym lub większym stopniu dostosowali się pozostali koledzy i zwycięstwo nad Nuggets stało się faktem.
Pacers dominowali od samego początku. Z każdą kolejną minutą budowali swoją przewagę. Najwyżej Indiana prowadziła różnicą 26 oczek.
Denver Nuggets - Indiana Pacers 104-126 (24-32, 30-36, 20-30, 30-28)
(Anthony 17, Smith 16, Billups 14, Graham 14 - Murphy 20, Hibbert 20, Rush 20, Price 16, Jones 12)
Nie udał się powrót Chrisa Paula (24pkt) w rodzinne strony. Plany pokrzyżowali mu D.J. Augustin i reszta Charlotte Bobcats. Młody gracz z drużyny Larry'ego Browna zaaplikował rywalom 22 punkty.
Bobcats o mały włos przegraliby spotkanie. W drugiej kwarcie prowadzili już różnicą 21 oczek, ale wystarczyło 9 minut przestoju i po rzucie z dystansu Marcus Thorntona zrobiło się 82-81 dla Hornets. Drużyna z Nowego Orelanu walczyła widać było, że pogoń za wynikiem niemiłosiernie ich zmęczyła. Kaszykarze z Charlotte w końcówce zdobyło 10 punktów, a straciło zaledwie trzy i tym samym ich zwycięstwo stało się faktem.
Zwycięzcy w trakcie meczu stracili Raymonda Feltona. Obrońca w jednej z akcji zderzył się z środkowym Hornets Seanem Marksem i musiał opuścić parkiet z powodu urazu żeber.
Charlotte Bobcats - New Orleans Hornets 108-101 (30-24, 26-17, 23-35, 29-25)
(Augustin 22, Graham 15, Wallace 14 - Paul 24 (6as), Thornton 19, West 14 (6zb))