Zielonogórzanie uczynili to, czego oczekiwali od nich kibice po porażce z drużyną z Pruszkowa. Zarówno fani, jaki i koszykarze nie dopuszczali do siebie myśli o ewentualnej klęsce w Białymstoku. Ostatecznie ci pierwsi nie zawiedli się na swoich ulubieńcach, a ci drudzy wykonali plan.
Już od początku spotkania, na parkiecie widoczna była dominacja Zastalu, który pierwszą kwartę wygrał 24:15. W kolejnej odsłonie, zielonogórzanie miewali słabsze momenty, co wykorzystali gospodarze. W pewnym momencie białostoczanie zbliżyli się do "Zastalowców" na dwa punkty (28:30). Podopieczni Tomasza Herkta musieli błyskawicznie zareagować na ten "sygnał ostrzegawczy". I tak też się stało. Na przerwę drużyna gości schodziła z 13-punktową zaliczką (33:46).
W drugiej połowie zielonogórski team, rywalowi zadał silne ciosy, po których Żubry nie mogły już się podnieść. Zastal świetnie rozpoczął trzecią kwartę, rzucając 16 "oczek" bez jakiejkolwiek odpowiedzi miejscowych. Przy stanie 33:62, było praktycznie po meczu, a ostatnia odsłona była już tylko formalnością. Ostatecznie spotkanie zakończyło się rezultatem 58:84.
Jakim czynnikom, zielonogórzanie mogą zawdzięczać te okazałe zwycięstwo? Przede wszystkim gracze trenera Hertka umieli zmuszać przeciwnika do strat, których ten miał aż 30. Ponadto Zastal zaliczył bardzo dużo przechwytów (19) i trafił aż 21 rzutów osobistych przy zaledwie 7 białostoczan.
Żubry Białystok - Intermarche Zastal Zielona Góra 58:84 (15:24, 18:22, 9:22, 16:16)
Żubry: Brzozowski 17, Zabielski 10, Zalewski 9, Kaczanowski 7, Łotowski 4, Rapucha 4, Szczepiński 3, Kaźmierczyk 2, Kulikowski 2, Stolarz 0.
Zastal: Chodkiewicz 20, Kukiełka 16, Wilczek 16, Flieger 14, Busz 7, Rajewicz 5, Kalinowski 4, Matczak 1, Wróbel 1, A.Chodkiewicz 0.