Łodzianie nie najlepiej rozpoczęli sezon pierwszoligowy. W inauguracyjnym spotkaniu przegrali na własnym parkiecie z Sudetami Jelenia Góra, ale trener Radosław Czerniak nie mógł w tym spotkaniu skorzystać z usług kontuzjowanych Jakuba Dłuskiego i Piotra Trepki. Pierwszy dopiero niedawno wznowił treningi i w Pruszkowie raczej nie zagra. Trepka powoli wraca do gry, a w ostatnim meczu Pucharu Polski z SIDEnem Toruń pojawił się na parkiecie na kilka minut.
Zresztą od początku przygotowań do sezonu kontuzje są głównym problemem ŁKS-u. Z tego powodu asystentowi Radosława Czerniaka - Piotrowi Zychowi momentami brakowało dziesięciu graczy do treningu, a w sparingach drużyna grała siódemką koszykarzy.
Znicz Basket, który w poprzednim sezonie walczył o utrzymanie, od początku test meczów prezentuje bardzo równy poziom. Z 15 spotkań (wliczając sparingi, ligę oraz Puchar Polski) drużyna wygrała 14, nie odnosząc porażki od 13 gier. Takiego bilansu klub nie miał od początku występów w pierwszej lidze.
O sile pruszkowskiego zespołu w dużej mierze decydują podkoszowi. Trener Roman Skrzecz ma do swojej dyspozycji czterech ogranych na zapleczu ekstraklasy zawodników (Artur Bajer, Tomasz Briegmann, Jakub Czech i Grzegorz Malewski) oraz reprezentanta Polski do lat 18 Wojciecha Frasia.
- Ten mecz powinien się rozstrzygnąć właśnie pod koszem – uważa skrzydłowy Grzegorz Malewski. Czy tak będzie przekonamy się w niedzielę.
Znicz Basket Pruszków - ŁKS Sphinx Petrolinvest Łódź (niedziela, godzina 18:00). Wstęp wolny