To już nie pierwszy taki eksperyment w NBA. Przed rokiem Phoenix podejmowali Denver również na Indian Wells, przy obecności 16 tysięcy widzów. Słońca wygrały co prawda 77:72, ale niebagatelny wpływ na końcowy wynik miał wówczas wiatr. Obie drużyny trafiły ledwo 3 z 27 rzutów za trzy punkty.
Tym razem aura okazała się łaskawsza dla koszykarzy i mecz mógł przebiegać bez żadnych zakłóceń. Początkowo dominowali Phoenix Suns, a próbkę swoich możliwości pokazał między innymi Jason Richardson, autor efektownego wsadu w pierwszej kwarcie. Słońca grały efektownie, a przede wszystkim efektywnie, co szybko znalazło odzwierciedlenie na tablicy wyników. Dziesięciopunktowe prowadzenie wydawało się dość bezpieczne.
W miarę upływu czasu do głosu doszli jednak Wojownicy. Zeszłoroczny debiutant Anthony Morrow raz za razem dziurawił kosz drużyny z Arizony, a niedawno wybrany w drafcie Stephen Curry był nie do zatrzymania dla defensywy Słońc. Ostatecznie podopieczni Dona Nelsona pokonali Suns i potwierdzili, że w sezonie zasadniczym będą groźnym rywalem dla każdego.
Kapitalne zawody rozegrał Carmelo Anthony. Skrzydłowy Denver w meczu rozgrywanym w Pekinie zdobył 45 punktów i poprowadził Nuggets do wygranej nad Indianą Pacers. 25-latek grał fenomenalnie, wykorzystał 14 z 19 rzutów z gry oraz 16 z 17 rzutów wolnych. Przegrani popełnili w całym meczu aż 41 fauli, co spowodowało, że podopieczni trenera Karla 55-krotnie meldowali się na linii rzutów osobistych. Danny Granger wytrzymał na parkiecie ledwo 9 minut i po otrzymaniu przewinienia technicznego drugiego stopnia musiał udać się do szatni. Czyżby znów winni byli zastępczy sędziowie?
W New Orleans Arena miejscowi kibice mogli podziwiać fantastyczną końcówkę meczu w wykonaniu swoich pupili. Jeszcze na pięć minut przed końcową syreną Grzmot prowadził 79:75, lecz od tego momentu nie zdobył już ani jednego punktu. Serią 13:0 popisali się natomiast Szerszenie, a głównym motorem napędowym był Chris Paul. Fenomenalny rozgrywający większość czwartej kwarty przesiedział na ławce rezerwowych, lecz gdy wszedł od razu zdobył kilka punktów. W sumie zapisał na swoim koncie 23 "oczka" i 8 asyst. Wśród pokonanych zawiódł Kevin Durant, autor 11 punktów przy miernej skuteczności 2/11.
Liderzy Cleveland Cavaliers zaprezentowali swoje umiejętności znów tylko w pierwszej połowie. Zarówno LeBron James (11 punktów w 17 minut) jak i Shaquille O’Neal (12 punktów w 18 minut) nie mieli wpływu na końcowy sukces swojego zespołu w meczu przeciwko Charlotte Bobcats. Ten zapewnili im J.J. Hickson i Daniel Gibson, autorzy odpowiednio 15 i 14 punktów.
New Orleans Hornets - Oklahoma City Thunder 88:79 (23:24, 21:25, 21:20, 23:10)
(C. Paul 23, D. Brown 13, H. Armstrong 8, D. Songaila 8 - J. Green 15, N. Krstic 14, S. Ibaka 12)
Charlotte Bobcats - Cleveland Cavaliers 96:102 (22:23, 21:24, 32:26, 21:29)
(G. Wallace 18, A. Ajinca 15, R. Felton 11 - J.J. Hickson 15, D. Gibson 14, M. Williams 12, S. O’Neal 12)
Milwaukee Bucks - Chicago Bulls 98:86 (23:19, 28:23, 24:25, 23:19)
(H. Warrick 13, A. Bogut 12, C. Delfino 12 - J. Johnson 14, K. Hinrich 13, J. Pargo 13)
Phoenix Suns - Golden State Warriors 101:104(27:20, 24:31, 25:20, 25:33)
(C. Frye 19, G. Hill 16, A. Stoudemire 13, L. Barbosa 13 - A. Morrow 30, S. Curry 18, C. Maggette 17)
Denver Nuggets - Indiana Pacers 128:112 (29:33, 29:24, 39:30, 31:25)
(C. Anthony 45, Nene 21, K. Martin 12 - R. Hibbert 21, B. Rush 14, S. Jones 13)