Najpierw ograli mistrza, teraz wicemistrza. King i Mazurczak się nie zatrzymują

WP SportoweFakty / Jacek Wojciechowski / Na zdjęciu: Andrzej Mazurczak
WP SportoweFakty / Jacek Wojciechowski / Na zdjęciu: Andrzej Mazurczak

Andrzej Mazurczak znów dał popis. Po tym jak przed tygodniem poprowadził Kinga do wygranej we Wrocławiu, tym razem zrobił to samo w stolicy (92:77). Igor Milicić nie widzi go w kadrze, a on jest najlepszym Polakiem w EBL w ostatnich tygodniach.

W trakcie pierwszych dwudziestu minut meczu na Bemowie stroną dominująca byli goście. Prowadzeni przez Andrzeja Mazurczaka (rozgrywający w samej tylko pierwszej połowie zanotował 11 punktów, 7 zbiórek i 4 asysty) świetnie rozpoczęli to spotkanie i prowadzili 29:20. W drugiej kwarcie Legia goniła. Na półtorej minuty przed końcem pierwszej połowy było tylko 39:43, ale zawodnicy Arkadiusza Miłoszewskiego zadali jeszcze kilka ciosów.

Z dystansu trafiali Bryce Brown i Mazurczak, ma co gospodarze zdołali odpowiedzieć tylko dwoma punktami z półdystansu Travisa Lesliego. Tym samym na półmetku meczu na ośmiopunktowym prowadzeniu byli szczecinianie - 49:41. Tuż po zmianie stron dobrą sekwencją popisał się Mateusz Kostrzewski, a w ślad za nim poszedł nie kto inny jak Mazurczak!

Rozgrywający, który ostatnio został pominięty przez Igora Milicicia w kwestii powołania do kadry narodowej, znów grał jak z nut. 29-latek przed tygodniem szalał na parkiecie mistrza Polski, a z kolei tym razem dał popis w spotkaniu ze srebrnym medalistą sezonu 2021/22. Dzięki jego doskonałej kontroli tempa akcji i bardzo dobrych decyzjach rzutowych, King po trzydziestu minutach prowadził w Warszawie 73:56, a Mazurczak miał w tym momencie już 20 "oczek".

ZOBACZ WIDEO: Nowe porządki w reprezentacji Polski i PZPN!? | Z Pierwszej Piłki #28

W trakcie ostatnich dziesięciu minut szczecinianie nie pozwolili Legii się zbliżyć. Lider Kinga nie był już tak aktywny, ale jego koledzy wzięli sprawy w swoje ręce. Świetnie w tej części prezentowali się Brown i Phil Fayne. Wśród gospodarzy szarpać grę starał się Billy Garrett, ale nie miało to większego znaczenia, bowiem szczecinianie mieli to spotkanie pod całkowitą kontrolą.

W całym meczu Legia trafiła tylko 38 procent swoich rzutów z gry, co przy 57 procentach rywali było jednoznaczne z porażką. Kibiców stołecznej ekipy może natomiast cieszyć całkiem nie najgorsze wejście do drużyny Arica Holmana. Amerykański podkoszowy był bardzo aktywny - zdobył 9 punktów, miał 6 zbiórek, 3 bloki, ale też 4 straty, co jednak można mu wybaczyć, jako że było to jego pierwsze starcie w barwach Legii.

Z kolei King odniósł już czwartą wygraną z rzędu i jej zbliżający się wielkimi krokami mecz w pucharze Polski ze Spójnią, zapowiada się na może i nawet najciekawszą rywalizację ćwierćfinałową. Obie drużyny są bowiem w ostatnich tygodniach w naprawdę świetnej dyspozycji.

Legia Warszawa - King Szczecin 77:92 (20:29, 21:20, 15:24, 21:19)
Legia:

Billy Garrett 22, Kyle Vinales 16, Travis Leslie 11, Aric Holman 9, Łukasz Koszarek 8, Grzegorz Kamiński 4, Dariusz Wyka 4, Geoffrey Groselle 3, Janis Berzins 0.

King: Andrzej Mazurczak 20, Phil Fayne 16, Bryce Brown 15, Zac Cuthbertson 15, Mateusz Kostrzewski 12, Tony Meier 8, Filip Matczak 6, Kacper Borowski 0, Konrad Rosiński 0, Konrad Szymański 0.

#DrużynaMZP+-Pkt
1 WKS Śląsk Wrocław 30 22 8 2540 2344 52
2 King Szczecin 30 22 8 2600 2465 52
3 Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski 30 20 10 2584 2426 50
4 Legia Warszawa 30 20 10 2536 2423 50
5 PGE Spójnia Stargard 30 18 12 2510 2462 48
6 Icon Sea Czarni Słupsk 30 17 13 2325 2221 47
7 Anwil Włocławek 30 17 13 2532 2395 47
8 Trefl Sopot 30 17 13 2468 2422 47
9 Enea Stelmet Zastal Zielona Góra 30 16 14 2561 2522 46
10 Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia 30 11 19 2464 2581 41
11 Muszynianka Domelo Sokół Łańcut 30 11 19 2292 2398 41
12 MKS Dąbrowa Górnicza 30 11 19 2544 2664 41
13 Polski Cukier Start Lublin 30 11 19 2414 2549 41
14 Tauron GTK Gliwice 30 10 20 2377 2516 40
15 Arriva Polski Cukier Toruń 30 9 21 2457 2618 39
16 Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz 30 8 22 2538 2736 38

Czytaj także:
Wykorzystali 0,7 sekundy! Kapitalne wykończenie Butlera >>

Komentarze (0)