Niesamowity pościg Cavaliers. Wygrali bitwę z Celtics!

Getty Images / Jason Miller / Na zdjęciu: Donovan Mitchell
Getty Images / Jason Miller / Na zdjęciu: Donovan Mitchell

Cleveland Cavaliers dokonują w tym sezonie niesamowitych rzeczy. To drużyna, która nigdy się nie poddaje - tak było także w poniedziałek.

Właśnie za takie mecze można kochać ligę NBA. Jeszcze na 12 minut przed końcem spotkania Cleveland Cavaliers tracili do Boston Celtics 14 punktów, ale drużyna w Ohio w niesamowitych okolicznościach odrobiła straty i doprowadziła do dogrywki.

Tam winno-złoci przechylili szalę na swoją korzyść, zwyciężając ostatecznie 118:114. Genialny był Donovan Mitchell, zdobywca 40 punktów. Dodatkowo kluczową rolę odegrał rezerwowy Cavaliers, Lamar Stevens.

25-latek, dla którego to dopiero trzeci sezon na parkietach NBA, w 18 minut zdobył osiem oczek i zebrał osiem piłek. - Nie ma opcji, że wygralibyśmy ten mecz bez Lamara. Zmienił jego rytm, nadał tonu, pokazał niesamowitą fizyczność i zaangażowanie - mówił w rozmowie z mediami trener zwycięzców, JB Bickerstaff.

Celtics, a konkretnie Grant Williams, przy wyniku 109:109 i 0,8 sekundy do końca czwartej kwarty, miał jeszcze dwa rzuty wolne. Gdyby trafił chociażby jednego, triumf Bostończyków byłby niemalże pewny, bo Cavaliers nie mieli już przerwy na żądanie. Williams pomylił się jednak dwukrotnie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anita Włodarczyk i piłka nożna? No, no - zdziwicie się!

Dla Celtics to druga porażka w dogrywce z rzędu. Poprzedniego wieczoru po dwóch dodatkowych odsłonach musieli uznać wyższość New York Knicks. Przylecieli do Cleveland mocno zmęczeni, dodatkowo poniedziałkowy mecz opuścili Jayson Tatum i Al Horford, którzy zostali w Bostonie.

Gościom na nic zdały się popisy Jaylena Browna, który otarł się o triple-double (32 punkty, 13 zbiórek, dziewięć asyst). Malcolm Brogdon miał 24 oczka. To był czwarty bezpośredni mecz tych drużyn w tym sezonie i trzeci triumf Cavaliers.

Ciekawie było również w Indianie, gdzie miejscowi Pacers rzucili poważne wyzwanie ekipie Philadelphia 76ers. Lider drużyny z Indianapolis dwoił się i troił, Tyrese Haliburton zdobył 40 punktów oraz zaliczył 16 asyst, ale to mimo wszystko nie wystarczyło.

76ers byli lepsi w kluczowych momentach i mieli Joela Embiida. Kameruńczyk z francuskim paszportem rozegrał wręcz idealny mecz. Embiid rzucił 42 oczka, trafiając 11 na 16 oddanych rzutów z pola oraz wszystkie 19 wolnych. Grę 76ers świetnie prowadził ponadto James Harden, który zapisał przy swoim nazwisku 14 punktów, dziewięć zbiórek i aż 20 asyst.

- Kiedy masz takich zawodników, jak Joel i James, trudno jest cię zatrzymać - komplementował rywali rozgrywający Pacers, T.J. McConnell. To był 42. sukces Sixers w tym sezonie, a 37. porażka zespołu z Indiany.

Wyniki:

Cleveland Cavaliers - Boston Celtics 118:114 po dogrywce (26:33, 30:35, 22:24, 31;17, 9:5)
(Mitchell 40, Mobley 25, Garland 17 - Brown 32, Brogdon 24, White 12, Williams 12)

Indiana Pacers - Philadelphia 76ers 143:147 (39:38, 40:40, 35:36, 29:33)
(Haliburton 40, Nwora 16, Hield 15 - Embiid 42, Maxey 24, McDaniels 20)

Detroit Pistons - Portland Trail Blazers 104:110 (18:31, 33:28, 23:30, 30:21)
(Livers 17, Joseph 14 - Lillard 31, Grant 26, Reddish 13)

Miami Heat - Atlanta Hawks 130:128 (30:43, 33:25, 29:28, 38:32)
(Butler 26, Oladipo 22, Martin 21 - Young 25, Murray 23, Collins 17, Bey 17)

Denver Nuggets - Toronto Raptors 118:113 (29:34, 29:27, 25:27, 35:25)
(Murray 24, Porter Jr. 20, Gordon 19 - VanVleet 21, Siakam 19, Poeltl 18)

Sacramento Kings - New Orleans Pelicans 123:108 (29:32, 30:27, 38:20, 26:29)
(Huerter 25, Sabonis 19, Mitchell 15 - Ingram 24, Valanciunas 19, Murphy 17)

Czytaj także:
Gryfia w szoku po pierwszej połowie! Powrót Garretta w wielkim stylu
Hit dla 76ers! Zatrzymali Bucks

Komentarze (0)