Fani Golden State Warriors czekali na ten moment. Stephen Curry, który opuścił 11 ostatnich meczów przez problemy z nogą, wrócił w niedzielę do składu aktualnych mistrzów NBA.
34-latek potrzebował chwili, żeby się rozkręcić. Zaczął słabo, ale finalnie w 32 minuty, które spędził na parkiecie, rzucił 27 punktów i miał sześć asyst.
- Czułem się świetnie - mówił o swoim powrocie w rozmowie z mediami Curry. - Kiedy gram lepiej z biegiem meczu, to zawsze dobra oznaka. Nawet jeśli przegraliśmy, to może być jakiś pozytyw tego wieczoru - dodawał lider Warriors. Mistrzowie NBA musieli uznać wyższość Los Angeles Lakers.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szałowa kreacja Sereny Williams. Fani zachwyceni
"Jeziorowców" do bardzo cennego triumfu (113:104) pod nieobecność kontuzjowanych LeBrona Jamesa i D'Angelo Russella poprowadził Anthony Davis. Podkoszowy zdobył 39 punktów i zebrał osiem piłek. Lakers w całym meczu popełnili tylko osiem strat, jest to ich 31. sukces w tym sezonie.
- Jest teraz w bardzo dobrym miejscu. Gra agresywnie, daje z siebie wszystko. Wreszcie wyszedł na prostą ze swoim zdrowiem i to widać. Złapał kapitalny rytm - chwalił Davisa trener purupurowo-złotych, Darvin Ham.
Trwa kapitalna seria New York Knicks. To już dziewięć zwycięstw z rzędu. Gracze Tom Thibodeau w niedzielę po kapitalnym starciu, okraszonym dwoma dogrywkami, pokonali w hali TD Garden Boston Celtics 131:129.
Lider nowojorczyków, Jalen Brunson pauzował, ale świetnie w jego buty wszedł Immanuel Quickley. Zastępujący go 23-latek spędził na parkiecie aż 55 minut, zdobywając w tym czasie 38 punktów, osiem zbiórek, siedem asyst i cztery przechwyty. Trafił 15 na 28 oddanych rzutów z pola.
- To był jego niesamowity występ. Chciałem dać mu trochę odpocząć na początku czwartej kwarty, ale trafił wtedy kilka rzutów i pomyślałem, że nie można wybijać go z rytmu - mówił o Quickleyu trener Knicks.
Celtics mogli wygrać zarówno w pierwszej, jak i drugiej dogrywce - w pierwszej na zwycięstwo spudłował Jayson Tatum, a w drugiej za trzy równo z końcową syreną z rogu nie trafił Al Horford.
Wspomniany Tatum skompletował potężne double-double (40 punktów, 11 zbiórek, sześć asyst), ale trafił tylko 12 na 30 oddanych rzutów z pola. To był czwarty bezpośredni mecz tych ekip w tym sezonie i co ciekawe, trzeci triumf Knicks.
Kapitalny pościg Los Angeles Clippers zwieńczony sukcesem. Drużyna z Kalifornii wygrała czwartą kwartę 38:17, a cały mecz z Memphis Grizzlies 135:129. Paul George wywalczył 42 punkty, do których dodał 11 zbiórek.
- To dla nas naprawdę bardzo ważne zwycięstwo - mówił trener Clippers, Tyronn Lue, którego zespół przerwał pasmo pięciu porażek. Grizzlies wygrali trzecią kwartę 51:30, ale bez Ja Moranta w składzie nie potrafili utrzymać tego wyniku w decydujących 12 minutach spotkania.
Curry wrócił do gry:
Szalony mecz w Bostonie:
Wyniki:
Chicago Bulls - Indiana Pacers 122:125 (35:30, 25:37, 29:27, 33:30)
(LaVine 42, DeRozan 23, Williams 14 - Haliburton 29, Mathurin 17, Turner 16)
Los Angeles Lakers - Golden State Warriors 113:105 (33:18, 22:36, 23:18, 35:33)
(Davis 39, Reaves 16, Brown Jr. 14 - Curry 27, Thompson 22, Green 15)
Brooklyn Nets - Charlotte Hornets 102:86 (36:21, 34:20, 16:21, 16:24)
(Bridges 33, Dinwiddie 24, Harris 12 - Oubre Jr. 17, Rozier 16, Smith Jr. 15)
Orlando Magic - Portland Trail Blazers 119:122 (27:31, 29:27, 32:34, 31:30)
(Banchero 26, F. Wagner 24 - Lillard 41, Grant 20, Reddish 16)
Oklahoma City Thunder - Utah Jazz 129:119 (35:20, 35:31, 31:33, 28:35)
(Gilgeous-Alexander 38, Jal. Williams 32, Giddey 24 - Clarkson 18, Kessler 17, Dunn 17)
Boston Celtics - New York Knicks 129:131 po dwóch dogrywkach (34:31, 27:23, 26:34, 26:25, 16:18)
(Tatum 40, Brown 29, Horford 20 - Quickley 38, Randle 31, Barrett 29)
Washington Wizards - Milwaukee Bucks 111:117 (28:34, 20:25, 32:24, 31:34)
(Beal 33, Porzingis 24, Avdija 17 - Antetokounmpo 23, Carter 20, Holiday 19)
Los Angeles Clippers - Memphis Grizzlies 135:129 (30:28, 37:33, 30:51, 38:17)
(George 42, Leonard 34, Gordon 17 - Bane 30, Jones 25, Jackson Jr. 24)
Houston Rockets - San Antonio Spurs 142:110 (38:24, 35:39, 35:24, 34:23)
(Green 31, Porter Jr. 19, Eason 17 - Bates-Diop 17, Bassey 14, Graham 14)
Dallas Mavericks - Phoenix Suns 126:130 (25:31, 37:28, 33:37, 31:34)
(Doncić 34, Irving 30, Hardaway Jr. 21 - Durant 37, Booker 36, Wainright 12)
Czytaj także:
Gryfia w szoku po pierwszej połowie! Powrót Garretta w wielkim stylu
Hit dla 76ers! Zatrzymali Bucks