Choć początek spotkania należał nieznacznie do gości, to ambitni wiślacy zdołali w piątej minucie wyjść na dwupunktowe prowadzenie. Tego nie utrzymali wprawdzie do końca kwarty, ale na drugą wyszli bardzo dobrze usposobieni i szybko odskoczyli nieskutecznie grającym koszykarzom z Częstochowy na sześć punktów (33:27).
Brak doświadczenia młodego zespołu Wisły był w tym meczu aż nadto widoczny. Choć gospodarze kilka razy byli w stanie objąć prowadzenie, to zamiast spokojnie starać się je utrzymać, lub nawet powiększyć - a były ku temu okazje - szybko je tracili. Ostatecznie, mimo skuteczności Szymona Czepca, do przerwy to goście prowadzili jednym punktem (43:42).
Decydująca o losach meczu okazała się trzecia kwarta, którą AZS wygrał pięcioma oczkami. Częstochowianie, którym kompletnie nie leżały rzuty z dystansu (ledwie 14-procentowa skuteczność), zaczęli częściej dogrywać pod kosz, a tam Janusz Sośniak był nie do zatrzymania. Goście kontynuowali ten styl gry także w ostatniej odsłonie meczu, a że poprawili też wyraźnie grę w defensywie, więc pewnie odskoczyli, prowadząc już 78:66.
Wiślacy dali sobie wprawdzie jeszcze nadzieję po trójkach Jakuba Dwernickiego i Mateusza Kępki, czym zbliżyli się na 6 punktów, ale później spod samego kosza spudłował Łukasz Pająk, a w kolejnej akcji zgubili piłkę i zaliczyli trzecią porażkę z rzędu. Goście zaś cieszyli się z trzeciego zwycięstwa, choć bynajmniej nie zagrali pod Wawelem wielkiego spotkania. No ale jeśli w zespole Wisły punktuje tylko siedmiu graczy, to na pewno wygrywanie jest o wiele łatwiejsze.
Wisła Kraków - AZS Politechnika Częstochowska 76:83 (17:19, 25:24, 20:25, 14:15)
Wisła: Czepiec 20 (12 zb., 3 prz., 1 bl.), Pająk 19 (1 bl.), Dwernicki 13 (3x3), Kępka 10 (2x3, 7 as.), Pilch 6 (1x3), Dudziewicz 4, Piech 4, Eliasz-Radzikowski 0 (3 prz.), Banach 0.
AZS PC: Sośniak 20, Klocek 18, Kotlewski 16 (10 zb., 5 as.), Pławucki 13 (5 as.), Wojciechowski 9, Pałac 5 (5 as.), Karkoszka 2 (8 prz.), Bluma 0, Ostrowski 0.