Fatalnie wyglądała gra gospodarzy na początku spotkania. Brakowało spoiny pomiędzy tymi zawodnikami, którzy biegali po parkiecie, ale brakowało wśród nich jednego ważnego czynnika, zrozumienia. Tego nie brakowało natomiast przyjezdnym, którzy od samego początku skutecznie grali pod tablicami. Tam zaś pojawiał się Adam Metelski, który w pierwszych minutach był najskuteczniejszym zawodnikiem. Z wielką łatwością przez szyki obronne Polpharmy przedzierał się były gracz tego klubu, George Reese. To Amerykanin wyprowadził swój zespół na 10-punktowe prowadzenie w tym starciu. Warto nadmienić, że Akademicy potrzebowali na to zaledwie...pięciu minut! W tym czasie podopieczni Miliji Bogicevicia tylko raz trafili do kosza, i to praktycznie na początku inauguracyjnej partii.
Każda, nawet ta najgorsza passa kiedyś ma swój koniec. Tak też było i tym razem. Z dystansu za trzy trafił Brody Angley, który dał swoim partnerom sygnał do ataku. Miejscowy zespół impas miał już za sobą, ale nadal było to za mało, by całkowicie zniwelować straty. "Kociewskie Diabły" zbliżyły się już nawet na odległość sześciu oczek, ale na więcej, w tej kwarcie, nie było ich już stać. W samej końcówce znów inicjatywę przejęli koszykarze z Koszalina.
Nie było już dominacji gości w drugiej partii. Co więcej zdecydowanie lepiej rozpoczęli "Farmaceuci". Po celnej trójce Mitara Trivunovicia i dwóch punktach Angley'a, na tablicy świetlnej pojawił się rezultat 16:21. Kiedy wydawało się, że gospodarze powoli, aczkolwiek sukcesywnie będą się zbliżać do swojego przeciwnika, pojawił się dotychczas mało widoczny Michael Kuebler. Amerykanin był nie do zatrzymania, trafiał zarówno z dystansu, jak i półdystansu. Nic więc dziwnego, że w ekspresowym tempie podreperował wynik AZS-u o osiem punktów. Tym samym sytuacja zawodników Polpharmy zamiast się poprawić, jeszcze się pogorszyła.
W pierwszej połowie starogardzianie mieli aż osiem zbiórek w ataku, ale nawet ponowienia akcji kończyły się kompletną klapą. Mało widoczny był Anthony Weeden, który miał na swoim koncie zaledwie dwa oczka. Wyróżniał się natomiast Damian Kulig, który wraz z Łukaszem Majewskim najczęściej trafiał do kosza w pierwszych dwóch odsłonach. Trener Rade Mijanović miał natomiast wiele powodów do zadowolenia. Jego podopieczni grali bardzo skutecznie (60 procent za 2, 50 procent za 3), a także często wymuszali przewinienia na rywalach, co przełożyło się na częste pojawianie się na linii rzutów osobistych.
Przerwa pozytywnie wpłynęła na graczy SKS-u. Coraz skuteczniejszy był Weeden, a od czasu do czasu dawał o sobie znać również Angley. Przewaga topniała pomimo tego, iż nikt nie potrafił wyłączyć z gry Reese. W końcu w poczynaniach "Farmaceutów" był widoczny ład, zaś obrona koszalińskiego teamu została rozbita. Dzięki temu Polpharma zbliżyła się na odległość jednego punktu, i wydawało się, że mecz rozpocznie się na nowo. - Gdy Polpharma się zbliżała, bardzo dobrze poradził sobie Igor Milicić, który w ważnych momentach bardzo dobrze organizował grę - komentował po meczu trener Mijanović, któremu trudno nie przyznać racji. AZS w końcu się otrząsnął, i ponownie odskoczył.
W ostatniej partii nie było już wątpliwości, kto wyjdzie z tego boju na tarczy, a kto będzie cieszył się z triumfu. Akademicy mieli swojego asa, którym był Vladimir Tica. Serbski podkoszowy ukazał rywalowi wszystkie jego braki - gracz ten trafiał zarówno spod samego kosza, jak i z dystansu. Nie miał z tym większych problemów, bowiem defensywa ekipy ze stolicy Kociewia była dziurawa. Tica zdobył aż 9 punktów z rzędu i przechylił szalę zwycięstwa na stronę gości. Gospodarze starali się jeszcze walczyć, ale podobnie jak na początku spotkania, brakowało zrozumienia oraz kombinacyjnych akcji.
Co było przyczyną porażki Polpharmy? Na to pytanie najlepszej odpowiedzi udzielili szkoleniowiec AZS-u i jeden z zawodników tego zespołu. - Graliśmy twardą obroną. Spowodowało to, że Polpharma nie grała na wysokiej skuteczności - stwierdził Mijanović, któremu wtórował Tica: - Od samego początku graliśmy twardo w obronie. Obaj mieli rację, gdyż rzuty były często nieprzemyślane, a wręcz wymuszane przez czas. Podopieczni Bogicevicia najgorzej rzucali z dystansu. Oddali oni aż 27 prób zza łuku, ale zaledwie 8 znalazło drogę do celu. "Farmaceuci" popełnili również sporo niewymuszonych błędów, które kończyły się przechwytem i łatwymi oczkami. - Poradziliśmy sobie z presją. Wiadomo, pierwszy mecz na wyjeździe, jest bardzo trudny - dodał szkoleniowiec ze Słowenii. - Przegraliśmy, patrząc na statystyki, praktycznie w każdym elemencie. Nie ukrywajmy - byliśmy słabszym zespołem. Nie walczyliśmy. Popełniliśmy sporo błędów w obronie. W kluczowym momencie przegraliśmy walkę pod tablicami - wyjaśniał Majewski.
AZS zagrał twardo w obronie. Ponadto wykorzystał wszystkie swoje atuty, czyli wielkie umiejętności strzeleckie Kueblera, świetną grę pod tablicami Ticy, spore umiejętności rozgrywających Igora Milicicia i Gediminasa Navickasa oraz grającego na równym, bardzo wysokim poziomie Reese. Na pochwałę za świetny start zasłużył także Metelski. - Zasłużyliśmy sobie na to zwycięstwo - powiedział po zawodach Tica.
W ekipie gospodarzy jedynie trzech graczy walczyło. Patrick Okafor starał się jak mógł, ale nie dochodziło do niego zbyt wiele piłek. Kiedy już jednak wpadała ona w ręce Nigeryjczyka niezwykle często przeradzało się to w dwa punkty. Tym razem szwankowała skuteczność Weedena, a to niewątpliwie odbiło się na postawie całej drużyny. Ponadto Angley, choć wykręcił niezłe cyferki, zaprezentował się przeciętnie. Jego 14 punktów, 5 zbiórek, 4 asysty i 3 przechwyty, nie do końca odzwierciedlają to co pokazał na placu gry. W wielu sytuacjach nie potrafił dobrze rozegrać piłki, bądź też przytrzymywał ją zbyt długo, a to z kolei wymuszało rzuty tuż przed syreną 24 sekund. Kompletnie zawiedli Polacy. Kulig i Majewski w drugiej połowie nie mogli oddać celnego rzutu. Nie uczynił tego żaden inny rodzimy koszykarz.
65:76
(11:21, 16:17, 20:15, 18:23)
Polpharma: Patrick Okafor 15, Tony Weeden 15, Brody Angley 14, Łukasz Majewski 6, Uros Mirkovic 6, Damian Kulig 6, Mitar Trivunovic 3, Piotr Dąbrowski 0, Tomasz Ochońko 0.
AZS: George Reese 16, Vladimir Tica 16, Michael Kuebler 14, Grzegorz Surmacz 10, Adam Metelski 8, Łukasz Wiśniewski 6, Gediminas Navickas 6, Łukasz Diduszko 0, Igor Milicić 0.