Włocławianie mecz w Gaziantep rozpoczęli naprawdę przyzwoicie. W połowie pierwszej kwarty prowadzili 10:5, a ostatecznie po dziesięciu minutach na tablicy wyników było 14:18. Spory udział miał w tym zwłaszcza bardzo aktywny Lee Moore. Akcje obwodowego Anwilu były nieraz szalone, ale na tyle skuteczne, że ekipa Przemysława Frasunkiewicza zbudowała sobie niewielką przewagę.
Na początku kolejnej odsłony było jeszcze lepiej, bowiem świetnie grał Luke Petrasek, po którego efektownej akcji nad koszem było nawet 27:16 dla Anwilu. Wtedy pałeczkę przejął od niego Victor Sanders. Wsad, trójka w kontrze i kolejne punkty tego zawodnika po kontrataku spowodowały, że ekipa z Kujaw - na 3,5 minuty przed końcem pierwszej połowy - prowadziła 36:22, a po rzucie z dystansu Moore'a nawet 39:22. To jednak nie był koniec emocji w drugiej kwarcie.
ON YA' HEAD! #FIBAEuropeCup x @Anwil_official pic.twitter.com/H6n16LvmfH
— FIBA Europe Cup (@FIBAEuropeCup) March 15, 2023
Gaziantep rzucił się bowiem do ataku i zdołał odrobić część strat. Aktywna obrona na całym parkiecie zmusiła gości do błędów, a z kolei wśród miejscowych świetny fragment rozgrywał Olivier Hanlan. Rzucający po pierwszej połowie miał na swoim koncie 12 "oczek", ale jego zespół tracił do Anwilu dziesięć punktów - 33:43. Po zmianie stron zaczęło się świetnie. Włocławianie szybko odskoczyli i powiększyli prowadzenie do 15 punktów.
Problemem polskiej drużyny były jednak szybko zgromadzone 4 faule przez Kamila Łączyńskiego. Po drugiej stronie tempo akcji zespołowi Tutku Acika cały czas nadawał Hanlan, przez co Turcy nie ustawali w swojej pogoni. Po dwóch trójkach Codi Millera-McIntyre'a Gaziantep zbliżył się na 48:54. Ale odpowiedź była momentalna!
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co on zrobił?! Genialny rzut z... kolan
Świetną akcją 2+1 popisał się Phil Greene, a dwa razy za trzy trafił Petrasek i Anwil znów prowadził stosunkowo bezpiecznie, bowiem 63:48. Wtedy Miller-McIntyre także odgryzł się trójką, ale równo z końcową syreną trzeciej kwarty zza łuku celnie przymierzył jeszcze Greene i włocławianie prowadzili 66:51, mając czternaście "oczek" zapasu, bo przecież w hali Mistrzów było 85:84 dla gości (więcej tutaj >>).
Na starcie ostatniej ćwiartki Gaziantep przeżył prawdziwy szok. Polski zespół trafił bowiem kolejne dwie trójki (Greene i Malik Williams) i było już 72:51 dla gości! Na 8,5 minuty przed końcem włocławianie mogli być już pewni swego, gdyż prowadzili 74:51. Do końca wystarczyło więc utrzymać koncentrację i nie dać gospodarzom uwierzyć w to, że losy tego spotkania można jeszcze odwrócić. A taki plan miał Miller-McIntyre, po którego trafieniu było "tylko" 84:71 dla Anwilu.
Podopieczni trenera Frasunkiewicza uspokoili jednak swoją grę i dociągnęli bezpieczny wynik do samego końca. To duża niespodzianka, bo po pierwszym starciu zdecydowanie większe szanse na awans dawano ekipie Gaziantep. Anwil w Turcji zagrał jednak świetnie.
Włocławianie trafili 13 z 30 trójek (ponad 43 procent), zdominowali walkę na deskach (38-29) i mieli 19 asyst przy 11 rywali. Stracili też od nich mniej piłek i byli lepsi w przechwytach. W półfinale przeciwnikiem Anwilu będzie fiński Karhu Basket.
Gaziantep Basketbol - Anwil Włocławek 75:91 (14:18, 19:25, 18:23, 24:25)
Gaziantep:
Codi Miller-McIntyre 29, Olivier Hanlan 20, Damyean Dotson 7, Leyton Hammonds 6, John Egbunu 4, Muhsin Yasar 4, Conner Frankamp 3, Koray Cekici 2, Leon Apaydin 0, Jackie Carmichael 0, Can Ogut 0.
Anwil: Victor Sanders 19, Phil Greene 18, Lee Moore 16, Luke Petrasek 15, Josip Sobin 12, Malik Williams 7, Kamil Łączyński 2, Dawid Słupiński 2, Michał Nowakowski 0, Marcin Woroniecki 0.
Wynik dwumeczu 175:160 dla Anwilu i awans włocławian do półfinału FIBA Europe Cup
Czytaj także:
Wielka walka WKS Śląska w Paryżu. Było bardzo blisko >>