Łukasz Żaguń: Jakie czynniki zadecydowały o tym, że w meczu z Polonią odnieśliście swoje pierwsze zwycięstwo w sezonie?
Jeremy Chappell: W mojej opinii o tym zwycięstwie zadecydowała przede wszystkim nasza obrona. Bardzo naciskaliśmy na rywala. Szczególnie w trzeciej kwarcie wywieraliśmy dużą presję na zawodnikach Polonii. Bardzo dobrze zbieraliśmy na własnej tablicy. Myślę, że te elementy zaważyły.
W meczu pierwszej kolejki przegraliście z zespołem Asseco Prokomu różnicą aż 33 punktów. Nie jest łatwo pozbierać się po takiej porażce...
- Rzeczywiście, nigdy nie jest łatwo zapomnieć o tak dotkliwej porażce, jak ta z Prokomem. Warto jednak zauważyć, że był to dopiero nasz pierwszy mecz razem w sezonie zasadniczym. Ponadto można powiedzieć, że graliśmy przeciwko mistrzom defensywy. Na pewno z każdym meczem rozwijamy się. Jest coraz więcej chemii w naszym zespole.
Jesteś obecnie najlepszym strzelcem polskiej ligi. Co mógłbyś powiedzieć o poziomie PLK?
- Szczerze mówiąc, w Polsce jest tak jak w każdej innej lidze. Kiedy wychodzisz na parkiet i sznurujesz swoje buty, naprawdę nie ma żadnego znaczenia gdzie grasz i z kim grasz. Według mnie najważniejsza jest pasja, którą wnosisz do gry. To jest właśnie powód, dla którego uprawiasz ten sport.
Powiedz, jak oceniasz współpracę z trenerem Dariuszem Szczubiałem?
- Trener Szczubiał na pewno sporo wymaga od swoich zawodników. On wie, że w dzisiejszych czasach mecze wygrywa się obroną. Tego właśnie od nas oczekuje - zaangażowania w defensywie. Koszykówka jest jego pasją. A to wśród trenerów jest najważniejsze. Tym powinien charakteryzować się każdy szkoleniowiec.
W kolejnym meczu zagracie z zespołem Stali Stalowa Wola. Macie już receptę na sukces w tym spotkaniu?
- Recepta na sukces w tym spotkaniu jest dokładnie taka sama jak w poprzednim - intensywna obrona. Jeśli będziemy grali w defensywie na takim poziomie, na jaki nas stać, to z całą pewnością mogę powiedzieć, że będziemy bardzo silnym zespołem. Ciężko będzie nas pokonać w lidze.
Wspomniałeś o pasji w koszykówce. Mówiłeś też, że nie ma znaczenia, gdzie grasz, ale powiedz, czym kierowałeś się wybierając ofertę polskiego klubu?
- Przede wszystkim ufam ludziom z mojego otoczenia. Powiedziano mi, że będzie to dla mnie najlepsze miejsce do rozpoczęcia mojej kariery koszykarskiej, a ja mając to na uwadze, postanowiłem zagrać właśnie w tej lidze.
W polskich zespołach niemalże w każdym przypadku najważniejsze role odgrywają Amerykanie, a także inni obcokrajowcy. Czy jednak dostrzegłeś już jakichś polskich zawodników, którzy zasługują na wyróżnienie?
- Patrząc na moją drużynę, na pewno wyróżniłbym Bartosza Sarzało. Ten zawodnik dysponuje świetnym przyspieszeniem. Potrafi zgubić rywala. Nieźle prezentuje się także Dawid Witos, który boryka się z kontuzjami. Nasz zespół go potrzebuje. Generalnie nie miałem okazji oglądać w akcji zbyt wielu polskich klubów i stąd też nie widziałem sporej grupy Polaków reprezentujących barwy tych teamów. Jednak z tego co zdążyłem zaobserwować, sporym talentem jest Kamil Łączyński z Polonii. Moim zdaniem to naprawdę dobry zawodnik. Mam do niego wiele szacunku.
Na koniec pytanie z nieco innej beczki, a mianowicie dotyczące języka polskiego. Nie trzeba chyba mówić, że to trudny język, ale czy zdołałeś już nauczyć się jakichś polskich słów?
- Jak na razie udało mi się nauczyć tylko tych podstawowych słów używanych na codzień. Potrafię takie słowa jak: dzień dobry, dziękuję, tak, nie. Znam oczywiście też kilka złych słów, ale nie powinienem ich wymieniać. To jedynie w gronie moich kolegów z drużyny. Generalnie staram się uczyć podstaw.