Świetny Curry. Konkretna odpowiedź mistrzów NBA

PAP/EPA / JOHN G. MABANGLO / Na zdjęciu: Keegan Murray (z lewej) i Stephen Curry
PAP/EPA / JOHN G. MABANGLO / Na zdjęciu: Keegan Murray (z lewej) i Stephen Curry

Jeszcze przed meczem było wiadomo, że mistrzowie NBA przystąpią do tego starcia mocno osłabieni. Ale Golden State Warriors sobie poradzili. Obrońcy tytułu odrabiają straty do Sacramento Kings, jest już tylko 1-2.

Podkoszowy Warriors, Draymond Green został zawieszony przez ligę NBA na trzeci mecz serii za nadepnięcie na Domantasa Sabonisa. Dodatkowo w czwartek na parkiecie nie mógł pojawić się chory Gary Payton. Mistrzowie NBA mimo wszystko sobie poradzili.

To jest odpowiedź, na jaką czekali sympatycy drużyny z San Francisco. Warriors wrócili do siebie i pokazali, że wciąż stać ich na dużo.

Świetnie dysponowany Stephen Curry rzucił 36 punktów, Andrew Wiggins dodał 20 oczek, a obrońcy tytułu pokonali Sacramento Kings 114:97 i w serii do czterech zwycięstw, jest już tylko 2-1 dla zespołu Mike'a Browna.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: słynna narciarka wzięła piłkę do kosza. A potem taka mina!

Nieoceniony wkład w sukces Warriors miał w czwartek Kevon Looney. Środkowy zapisał przy swoim nazwisku aż 20 zbiórek, do których dodał cztery punkty dziewięć asyst. 27-latek pobił ligowy rekord w ilości zebranych piłek w ataku w fazie play-off (9). Wcześniejszy najlepszy wynik w tym elemencie również należał do niego.

Warriors szybko przejęli kontrolę nad tym spotkaniem, wygrywając pierwszą kwartę 29:20 i prowadzili go na swoich warunkach. Kings próbowali odrabiać straty, ale kiedy tylko zbliżali się na niebezpieczny dystans, mistrzowie odpowiadali.

Goście uzyskali zaledwie 23-proc. skuteczności w rzutach za trzy (11/47). De'Aaron Fox otarł się o triple-double (26 punktów, 10 zbiórek, dziewięć asyst), ale to nie wystarczyło. Sabonis miał 15 oczek i 16 zbiórek.

Czwarty mecz serii odbędzie się w San Francisco w niedzielę o godz. 21:30 czasu polskiego.

Nie dość, że od dłuższego czasu kontuzjowany jest Paul George, Los Angeles Clippers w czwartek musieli radzić sobie bez swojego drugiego najlepszego zawodnika. Kawhi Leonard, bo o nim mowa, opuścił trzeci mecz serii przez problemy związane z kolanem.

Clippers dali z siebie wszystko, walczyli do końca, ale ostatecznie musieli uznać wyższość Phoenix Suns. Goście z Arizony, prowadzeni przez genialnego Devina Bookera, wygrali w Kalifornii 129:124 i w serii do czterech zwycięstw, prowadzą 2-1.

Booker rzucił aż 45 punktów, trafiając 18 na 19 oddanych rzutów z pola. Kevin Durant miał 28 oczek (11/11 za 1). Dla osłabionych Clippers 42 punkty rzucił Norman Powell. Russell Westbrook zapisał przy swoim nazwisku double-double (30 punktów, osiem zbiórek, 11 asyst), choć miał też sześć na 18 strat zespołu.

Leonard ma wrócić o składu Clippers na czwarty mecz serii. To spotkanie odbędzie się w sobotę o godz. 21:30 czasu polskiego.

Wyniki:

Golden State Warriors - Sacramento Kings 114:97 (29:20, 24:21, 31:31, 30:25)
(Curry 36, Wiggins 20, Poole 16 - Fox 26, Barnes 17, Sabonis 15)

Stan serii: 2-1 dla Kings

Los Angeles Clippers - Phoenix Suns 124:129 (27:27, 24:27, 34:40, 39:35)
(Powell 42, Westbrook 30, Hyland 20 - Booker 45, Durant 28, Craig 15)

Stan serii: 2-1 dla Suns

Czytaj także:
Michał Michalak: Być najlepszą wersją siebie [WYWIAD]
Kapitalnie! Anwil robi duży krok w stronę pucharu!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty