Porażka na własne życzenie - relacja z meczu Stal Stalowa Wola - Znicz Jarosław

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Stal Stalowa Wola pozostaje nadal bez zwycięstwa w tym sezonie. W niedzielny wieczór Stalówka przegrała ze Zniczem Jarosław 65:70. Stalowcy popełnili w meczu kilka bardzo głupich strat oraz po raz kolejny nie potrafili skutecznie trafiać z linii rzutów wolnych przez co musieli uznać wyższość rywala.

Dobra obrona obu ekip

Spotkanie rozpoczęło się od punktów Tomasza Andrzejewskiego. Potem przez 6 minut trwała bardzo wyrównana walka. Obie drużyny świetnie broniły o czym świadczył wynik 9:8 dla gości. Potem na kilka punktów odskoczyli goście z Jarosławia głównie dzięki świetnej grze Keddrica Mays'a. Gospodarze nie potrafili poradzić sobie ze świetnie grającym rozgrywającym. Problemy miał Jarryd Loyd, który już w pierwszej kwarcie miał na koncie trzy faule. Znicz z łatwością zdobywał punkty i po 10 minutach prowadził 18:10.

Zagrali jednym niskim graczem

Przez całą drugą część meczu podopieczni Bogdana Pamuły grali czterema wysokimi graczami i jednym niskim. Ta taktyka nie zdawała rezultatu. Jeszcze w trzeciej minucie tej odsłony spotkania było tylko 18:23. Potem długi przestój Stalówki wykorzystali goście, którzy odskoczyli na 21:32. To było najwyższe prowadzenie Znicza w tej konfrontacji. Stal raziła po raz kolejny nieskutecznością z rzutów osobistych. Mimo tego systematycznie odrabiała straty. W samej końcówce umyślny faul popełnił Andrzej Misiewicz. Stalowcy wykorzystali dwa osobiste, ale potem stracili bardzo szybko piłkę po wyrzucie z autu. Znicz miał akcję, lecz również stracił. Błąd popełnił jednak Demetrius Nelson, który zamiast złapać piłkę chciał, żeby opuściła ona boisko. Tutaj zaskoczył go przeciwnik, który w ostatniej chwili zdążył obić jeszcze zawodnika Stali i piłka zamiast w rękach gospodarzy znalazła się w drużynie gości. Ci skorzystali z prezentu i na sekundy przed przerwą zdobyli dwa bardzo ważne punkty. Jak ważne okazało się później.

Doszli Znicz, ale...

Dobrze trzecią kwartę rozpoczęli gospodarze, którzy odrobili straty. W 24. minucie potyczki na tablicy widniał wynik 41:42. Zielono-czarni mieli trzy akcje, aby wyjść na prowadzenie, ale nie potrafili ich wykorzystać. Wykorzystali to jarosławianie, którzy ponownie odskoczyli na kilka oczek. Tej przewagi nie potrafili już w tej odsłonie meczu odrobić gospodarze i przed ostatnią częścią gry Stal przegrywała 48:54.

Co to było Stalówko?

Dwie minuty potrzebowali gospodarze, aby zniwelować stratę do Znicza do jednego punktu. Goście nie pozostali dłużni i ponownie odskoczyli na pięć oczek. Gdy wydawało się, że będą powiększać przewagę drugi umyślny faul popełnił Misiewicz. Dwóch rzutów wolnych nie wykorzystał Tomasz Andrzejewski, a po wyrzucie piłki z autu zielono-czarni zakończyli akcję bez punktów. Gospodarze nie rezygnowali i na dwie minuty przed końcem dopięli swego i wyszli na prowadzenie. Szybko punktami odpowiedzieli gości, ale kolejna akcja zakończyła się oczkami dla Stalówki, która prowadziła 65:64. Niestety dla fanów Stali znów trafili gracze Znicza. Stalowcy nie potrafili jednak trafić do kosza rywala, gdyż popełniali bardzo głupie straty. Na 10 sekund przed końcem dwa rzuty osobiste wykorzystał Jeremy Chappel i Znicz prowadził 3 punktami. Trener Pamuła wziął czas. Po wyrzucie z autu piłka trafiła do Michała Gabińskiego, który popełnił jednak błąd kroków. - W tej akcji piłka mogła trafić do trzech zawodników, którzy mogliby trafić za trzy. Akurat najlepiej ustawiony był Gabiński i to do niego trafiła piłka - komentował akcję opiekun Stali Bogdan Pamuła. Po tym błędzie gospodarzy stało się więc jasne, że dwa punkty zgarnie Znicz.

Stal Stalowa Wola - Znicz Jarosław 65:70 (10:18, 20:20, 18:16, 17:16)

Stal Stalowa Wola: Michał Gabiński 14, Demetrius Nelson 13, David Godbold 13 (1x3), Tomasz Andrzejewski 10, Michał Wołoszyn 6 (2x3), Rafał Partyka 5, Jarryd Loyd 4, Krzysztof Mielczarek 0, Marcin Malczyk 0,

Znicz Jarosław: Keddric Mays 23 (3x3), John Williamson 20 (1x3), Jeremy Chappel 16 (1x3), Andrzej Misiewicz 3, Bartosz Sarzało 3 (1x3), Tomasz Zabłocki 3 (1x3), Artur Mikołajko 2, Dariusz Wyka 0, Grzegorz Szczotka 0.

Sędziowali: Marcin Kowalski, Wojciech Imiołek, Adrian Lis.

Widzów: 1200.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)