Dziki zamknęły serię w Radomiu i awansowały do finału

Dziki Warszawa pokonały HydroTruck Radom 74:72 w czwartym meczu półfinału Suzuki I ligi, kończąc rywalizację i awansując tym samym do finału. O awans do ekstraklasy powalczą z Górnikiem Wałbrzych.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
koszykarze drużyny Dziki Warszawa WP SportoweFakty / Karolina Bąkowicz / Na zdjęciu: koszykarze drużyny Dziki Warszawa
Po przegranej w sobotnim meczu, w którym koszykarze HydroTrucku Radom błysnęli skutecznością, na niedzielne spotkanie Dziki Warszawa wyszły nastawione zdecydowanie bardziej agresywnie. Wzmocniły obronę, co skutkowało wieloma faulami. Podobnie było po drugiej stronie parkietu, w związku z czym gra nie była płynna i zawodnicy obu drużyn wielokrotnie stawali na linii rzutów osobistych.

W drugiej kwarcie zaczął trafiać Kaheem Ransom, który nie zdobył ani jednego punktu w poprzedniej odsłonie. Gospodarze nie tylko odrobili pięć "oczek" straty, ale i wyszli na prowadzenie. Zanotowali wiele przechwytów i skutecznie finalizowali kontrataki. Bezradni goście nie potrafili znaleźć odpowiedniego rytmu, rzucając zaledwie cztery punkty w tej części. Amerykański lider miejscowych zapisał na swoim koncie 11 "oczek" z 18 zespołu.

Jak to zwykle bywa, stołeczni mocno rozpoczęli trzecią kwartę. Ciężar gry w ofensywie wzięli na swoje barki Alan Czujkowski i Marcus Azor. HydroTruck długo nie potrafił "przełamać" przeciwników i zniwelować różnicy. Stało się to pod koniec tej odsłony za sprawą dwójkowych akcji Ransom - Damian Jeszke.

ZOBACZ WIDEO: Zrobiła to! Jechała rowerem nad przerażającymi przepaściami

Po "trójce" Jakuba Zalewskiego w trzeciej minucie czwartej części radomianie prowadzili 57:53, na co zareagował Krzysztof Szablowski, prosząc o przerwę. Po powrocie na parkiet obwodowy gospodarzy jeszcze dwukrotnie skarcił rywali z dystansu, a w międzyczasie zza linii 6,75 m trafił również Kacper Rojek.

Dziki postawiły obronę strefową i przyniosło to pożądany skutek, ponieważ w kilku akcjach HydroTruck nie znalazł drogi do kosza. Dwa wolne wykorzystał Przemysław Kuźkow, ponadto celnie przymierzył "za trzy" i było 65:64. Robert Witka wziął czas.

Czterech bardzo ważnych rzutów osobistych nie trafił Mateusz Bartosz, jednak zrehabilitował się w najlepszy możliwy sposób, dwukrotnie zdobywając dwa punkty spod kosza. Jego drużyna wygrywała 69:68. Poźniej z dystansu chybił Ransom, Kuźkowowi nie zadrżała ręka na linii wolnych, a Michał Aleksandrowicz postawił kropkę nad "i".

HydroTruck Radom - Dziki Warszawa 72:74 (17:22, 18:4, 17:25, 20:23)

HydroTruck: Jeszke 22, Ransom 13, Zegzuła 10, Zalewski 10, Rojek 5, Sadło 4, Patoka 3, Wall 2, Sowa 0, Formella 0, Pietras 0.

Dziki: Bartosz 17, Czujkowski 13, Kuźkow 13, Azor 12, Aleksandrowicz 8, Griszczuk 6, Grochowski 3, Motel 2, Komenda 0, Munyama 0.

Stan  rywalizacji: 3-1 dla Dzików.

Czytaj także:
>> Idzie w ślady ojca! Syn legendy w uczelnianym klubie
>> Szok w Los Angeles. Mistrzowie NBA rozbici różnicą 30 punków

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×