Jeszcze nikt w historii NBA nie wrócił w fazie play-off ze stanu 0-3. Jeśli drużyna z Bostonu marzy w tym sezonie o awansie do Finałów NBA, będzie musiała dokonać niemożliwego. Ale na poprawę się nie zapowiada.
Wydawałoby się, że faworyzowani Celtics po dwóch porażkach z rzędu u siebie zrobią wszystko, aby wygrać trzeci mecz serii i zniwelować straty. Tymczasem zostali wręcz rozniesieni przez Miami Heat.
Gospodarze obronili własny parkiet w wielkim stylu. Już do przerwy było 61:46, a po trzech kwartach ekipa z Florydy miała o aż 30 punktów więcej niż Celtics (93:63). Było po wszystkim.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szaleje! "Mamba na koniec"
Heat triumfowali ostatecznie 128:102 i od Finałów NBA dzieli ich już tylko jedno zwycięstwo. Jest 3-0.
- Obręcz dziś była nas wszystkich olbrzymia jak ocean - mówił po meczu środkowy Edrice Adebayo. Gospodarze faktycznie świetnie rzucali - uzyskali aż 57-proc. skuteczności w rzutach z pola, trafiając przy tym 19 na 35 prób za trzy.
Genialny był Gabe Vincent, autor 29 punktów. Wykorzystał 11 na 14 oddanych rzutów z gry, w tym 6 na 9 zza łuku. Duncan Robinson dodał 22 oczka, a Caleb Martin miał 18 punktów. Trener Erik Spoelstra mógł dać odpocząć swoim liderom - Jimmy Butler spędził na parkiecie 31 minut, a wspomniany Adebayo 26.
Celtics znów zawiedli. Oddali w całym meczu aż 98 rzutów z pola, z których trafili tylko 39. Gwiazdor Bostończyków, Jayson Tatum, w 33 minuty uzbierał 14 punktów i zebrał 10 piłek, ale nie zachwycił celnością (6/18 z gry). Słabo wypadł też Jaylen Brown (12 punktów, 6/17 z gry, 0/7 za trzy).
Czwarty mecz serii, ponownie w Miami, odbędzie się w nocy z wtorku na środę o godz. 2:30 czasu polskiego.
Wynik:
Miami Heat - Boston Celtics 128:102 (30:22, 31:24, 32:17, 35:39)
(Vincent 29, Robinson 22, Martin 18 - Tatum 14, Brown 12, Williams 12, Pritchard 12)
Stan serii: 3-0 dla Heat
Czytaj także:
King wziął decydujący mecz! Wyeliminował Anwil!
Genialne otwarcie Butlera i Heat. Od razu odebrali Celtics przewagę parkietu