Nie jest tajemnicą, że Scottie Pippen nie był zadowolony z tego, jak został przedstawiony w słynnym serialu "The Last Dance".
Twierdził, że to Michael Jordan był odpowiedzialny za narrację tego dokumentu i przedstawił go w złym świetle.
Pippen często uderza w byłego drużynowego kolegę, z którym zdobył w Chicago Bulls sześć mistrzostw NBA.
Dosadnie zrobił to także w swojej autobiografii "Scottie Pippen. Bez Krycia" wydanej w Polsce nakładem SQN.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szaleje! "Mamba na koniec"
57-latek znów zszokował. Nazwał Jordana "tragicznym zawodnikiem".
- Widziałem, jak gra, przed tym, jak dołączyłem do Bulls. Wy też to widzieliście. Był tragicznym koszykarzem - mówił Pippen podczas jednego z ostatnich wywiadów.
Były skrzydłowy zaczął punktować Jordana. - Ciężko się z nim współpracowało, bo cały czas grał po prostu jeden na jednego i oddawał złe, nieprzygotowane rzuty - twierdzi Pippen. - Później nagle staliśmy się kolektywem i zaczęliśmy odnosić sukcesy. I wszyscy zapomnieli o tym, jaki MJ był wcześniej - dodawał.
Scottie podkreślił także, że to "LeBron, statystycznie, będzie najlepszym zawodnikiem w historii koszykówki".
Pippen i Jordan zdobyli wspólnie w Bulls sześć mistrzów NBA. Ten pierwszy w tym samym wywiadzie stwierdził, że jeśli Michael kontynuowałby karierę po 1998 roku, drużyna z Chicago z nimi w składzie zdobyła jeszcze dwa lub trzy mistrzowskie tytułu.
Czytaj także:
Kamil Łączyński: Chcę dwuletniej umowy
PGE Spójnia buduje skład. Klub chce grać w ENBL