Kibice w hali Stulecia nie wierzyli w to, co stało się w piątek, gdy King odebrał ich ulubieńcom przewagę parkietu. Ale niedzielne starcie wcale nie zaczęło się dla nich lepiej, bowiem podopieczni trenera Arkadiusza Miłoszewskiego doskonale weszli w mecz numer dwa i prowadzili w pewnym momencie 16:1! Prym w tym fragmencie wiedli Bryce Brown, Zac Cuthbertson oraz rzecz jasna Tony Meier.
Trener Ertugrul Erdogan był wściekły na swoich podopiecznych i ci jeszcze w pierwszej kwarcie wzięli się do pracy, ale wystarczyło to tylko do tego, by po dziesięciu minutach przegrywać 14:27. W drugiej ćwiartce sprawy w swoje ręce brał jednak Aleksander Dziewa, a dobre wejście z ławki zaliczyli Jakub Nizioł i Vasa Pusica.
Spotkanie w tej części bardzo się wyrównało i żadna ze stron nie była w stanie odskoczyć. Ostatecznie po pierwszej połowie na prowadzeniu byli goście, ale wynik 39:36 dla szczecinian nie był wielką zaliczką. Po zmianie stron King znów zaczął robić to, co na początku! Wprawdzie po punktach Pusicy było tylko 42:45, ale od tego momentu goście popisali się runem 13:1! I ponownie w roli głównej wystąpili Brown i Cuthbertson!
Tym samym po trzydziestu minutach King miał piętnaście "oczek" zaliczki i wszystko w swoich rękach przed ostatnią kwartą. Na sześć minut przed końcem wrocławska mekka koszykówki była wręcz przeraźliwie cicha, jeśli chodzi o fanów gospodarzy. King prowadził bowiem już 77:55 i tylko cud mógł w tym momencie uratować WKS Śląsk. Sygnał do odrabiania strat dał Jeremiah Martin. Amerykanin najpierw trafił swoją czwartą trójkę w tym meczu, a po chwili udanie zakończył akcję po własnym przechwycie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szaleje! "Mamba na koniec"
Trener Miłoszewski zareagował jednak w odpowiednim momencie i jego podopieczni po chwili przerwy uspokoili grę. Tempo akcji wprost wybornie kontrolował od tego momentu Alex Hamilton, który wykorzystywał praktycznie cały czas dostępny na akcje, a później sam kończył je punktami! Po jego dwóch trójkach było 85:63 dla gości i było po zawodach!
Ostatecznie King wygrał aż 92:65 i w finałowej serii do czterech zwycięstw prowadzi już 2-0! Teraz rywalizacja przenosi się do Szczecina. Kolejny mecz odbędzie się zatem w środę, 7 czerwca w Netto Arenie. Także zaplanowano go na godzinę 20:00.
WKS Śląsk Wrocław - King Szczecin 65:92 (14:27, 22:12, 15:27, 14:26)
Śląsk:
Jeremiah Martin 16, Aleksander Dziewa 11, Justin Bibbs 9, Vasa Pusica 8, Jakub Nizioł 7, Ivan Ramljak 7, Szymon Tomczak 5, Artsiom Parakhouski, Łukasz Kolenda 0, DJ Mitchell 0.
King: Zac Cuthbertson 24, Bryce Brown 21, Alex Hamilton 11, Phil Fayne 8, Tony Meier 8, Filip Matczak 6, Andrzej Mazurczak 6, Konrad Szymański 4, Kacper Borowski 2, Mateusz Kostrzewski 2, Konrad Rosiński 0, Maciej Żmudzki 0.
Czytaj także:
Wielki wyczyn! Polak został mistrzem świata >>