Stal Stalowa Wola rozgrywki rozpoczęła od dwóch wysokich porażek. Przeciwnicy jednak byli bardzo wymagający, bowiem w pierwszym spotkaniu Stal grała z wicemistrzem Polski poprzedniego sezonu Turowem Zgorzelec, a w kolejny z mistrzem Asseco Prokomem Gdynia. W obu tych spotkaniach widać było brak wysokiego zawodnika w ekipie z Podkarpacia, który zebrałby kilka ważnych piłek. - Przydałby nam się zawodnik, który w każdym meczu zbierze na 8-10 piłek - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl skrzydłowy ekipy z Podkarpacia Michał Gabiński. Trzecia ligowa konfrontacja mogła już zakończyć się sukcesem Stalówki, gdyż zielono-czarni grali ze Zniczem Jarosław. Z tą drużyną Stal zapewne toczyć będzie boje o utrzymanie. W tym meczu wyszła kolejna luka w składzie Stalowców. Szybko trzy przewinienia złapał pierwszy rozgrywający Jarryd Loyd. Całą drugą kwartę Stal musiała grać tylko z jednym niskim graczem, Rafałem Partyką. Wprowadzony Marcin Malczyk nie potrafił odnaleźć się na parkiecie i szybko usiadł ponownie na ławkę. Zielono-czarni w swoich szeregach nie posiadają innego rozgrywającego. Koniecznym było więc sprowadzenie takiego gracza.
Od dłuższego czasu z drużyną trenuje Amerykanin Paris Kyles, który może uzupełnić lukę wśród zawodników na pozycjach 1-2. Być może ten koszykarz już w niedzielę zadebiutuje w zielono-czarnych barwach. Taką szansę będą mieć na pewno Marek Miszczuk i Litwin Marius Kasiulevicius. Pierwszy mierzy 211 cm wzrostu i jest długo oczekiwanym centrem. Drugi z kolei jest obrońcą i może także występować na pozycji niskiego skrzydłowego. On, podobnie jak Kyles, może odciążyć Loyd'a i Partykę. Miszczuk ostatnio występował w Zniczu Jarosław, a Kasiulevicius reprezentował Neptunas Kłajpeda, klub występujący w litewskiej ekstraklasie. Niewykluczone, że do Stalowej Woli wróci wychowanek Stali Jacek Jarecki, który kilka dni temu rozwiązał kontrakt z Polpharmą Starogard Gdański.