Sudety Jelenia Góra przegrywały do przerwy we własnej hali z Big Starem Tychy 23:38. Po zmianie stron gra jeleniogórzan poprawiła się, ale nie udało się odnieść upragnionego zwycięstwa.
W grze Sudetów panował bałagan pod koszem, a koszykarze popełniali mnóstwo błędów w postaci strat piłek. Sudety potrafiły się jednak zmobilizować i po celnej trójce Michała Kułyka prowadziły 7:4. Później serię akcji 2+1 przeprowadził Marcin Salamonik i gdyby celnie rzucał z osobistych jego drużyna mogłaby prowadzić wyżej po pierwszej kwarcie niż tylko 11:9. W końcówce tej kwarty celną trójką popisał się Piotr Hałas, a jeleniogórzanie ciągle nie mogli złapać właściwego rytmu gry. W dogodnych sytuacjach mylili się dwaj Tomasze - Prostak i Wojdyła.
Druga kwarta rozpoczęła się od straty Sławomira Nowaka, piłkę przejął najlepszy w zespole Big Staru - Marcin Salamonik, który przeprowadził piękną akcję i zdobył dwa punkty dla swojego zespołu. Później tyszanie znów punktowali, a widząc to trener jeleniogórskiej drużyny - Ireneusz Taraszkiewicz bez wahania wziął czas, aby ostudzić głowy swoich zawodników.
Jednak po pauzie Sudety grały nadal poniżej swojego optymalnego poziomu. Tomasz Prostak nie po raz pierwszy i nie ostatni w tym meczu stracił piłkę, a dla Tych punktowali Marcin Malcherczyk i Salamonik i było już 18:9 dla przyjezdnych. Międzyczasie na parkiecie w zespole Sudetów pojawili się Paweł Minciel i Janavor Wheatherspoon, ale nie wnieśli oni nic nowego do gry swojego zespołu. Brakowało pomysłu, a z akcji przeprowadzonych, czy to lewą czy prawą stroną nic nie wynikało. Dopiero po czterech minutach do kosza rywali trafił wspomniany Wheatherspoon, a na tablicy wyników było już 11:24.
Mnożyły się błędy w zespole Sudetów, a inicjatywę z minuty na minutę zaczęli przejmować koszykarze Tychów. To oni po celnej trójce Salamonika i Łukasza Pacochy oraz akcji 2+1 Tomasza Bzdyry prowadzili 38:23, a w tej kwarcie niemal zdeklasowali rywala wygrywając 27:14.
Po zmianie stron Sudety nie potrafiły się skupić. Dwie straty pod rząd Prostaka wprowadziły w frustrację jeleniogórskich kibiców. Zwycięstwo zamiast przybliżać się do podopiecznych Ireneusza Taraszkiewicza z minuty na minutę się oddalało. Po czterech minutach gry w tej odsłonie nadzieję przywrócili Rafał Niesobski - skuteczną akcją 2+1 i Sławomir Nowak, który świetnie zbierał pod koszami. Sudety zaczęły grać coraz pewniej, ale rywale nie odpuszczali. Po rzutach Malcherczyka i dwukrotnie Kamila Nowaka prowadzili 49:30, a chwilę później już nawet 53:32. Na koniec tej odsłony popisał się ten, któremu rzadko coś wychodziło w tym spotkaniu - Tomasz Prostak. To po jego fantastycznym rzucie za trzy równo z końcową syreną niemal z połowy boiska – Sudety traciły do rywala 10 punktów 44:55.
Przed czwartą kwartą kibice z Jeleniej Góry poczuli, że ten fantastyczny rzut może tylko zachęcić Sudety do lepszej gry i gdyby nie fatalne błędy miejscowych i fatalna skuteczność rzutowa w kluczowych momentach gry - zwycięstwo mogłoby stać się faktem. Przez pięć minut obydwie drużyny grały kosz za kosz. Po rzucie Salamonika prowadzili 67:51 i mało kto wierzył w zwycięstwo Sudetów. Rozmiary porażki zmniejszyli jeszcze Prostak i dwukrotnie Kułyk celnymi rzutami za trzy, ale na dalsze odrabianie strat nie było już czasu. Ostatecznie Sudety przegrały u siebie 65:71
Sudety Jelenia Góra - Big Star Tychy 65:71 (9:11, 14:27, 21:17, 21:16)
Sudety: Wojdyła 20, Wheatherspoon 15, Kułyk 11, Prostak 8, Niesobski 7, Nowak 4, Klimek, Minciel, Urbaniak.
Tychy: Nowak 21, Salamonik 16, Pacocha 10, Malcherczyk 8, Pustelnik 5, Hałas 5, Bzdyra 3, Deja 2, Olczak 1