Wisła Can-Pack wciąż ma z gdyniankami porachunki do wyrównania. W poprzednim sezonie Lotos zatrzymał krakowianki w półfinale play-off, czym zniweczył wielkie nadzieje na kolejny tytuł mistrzowski.
Poniekąd udało się już wiślaczkom zemścić na Lotosie niedawno, wszak krakowski zespół wygrał na inaugurację sezonu Superpuchar Polski, ale to na pewno dla zawodniczek i kibiców z Krakowa zbyt mało. Dlatego życzą sobie kolejnej wygranej nad aktualnymi mistrzyniami Polski.
Przyznać jednak trzeba w tym miejscu, że przebudowana w tym sezonie Wisła zaczyna się rozpędzać, a nowe nabytki coraz mocniej dają znać o sobie – i to w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Janell Burse praktycznie w każdym meczu zalicza "double-double", Liron Cohen coraz lepiej prowadzi grę zespołu, a jakby tego było mało dużym wzmocnieniem okazuje się być też Kateřina Zohnová.
Tak wiele dobrego o swoich "nowych" nie może na razie powiedzieć Lotos. Wprawdzie w lidze nieźle poczynała sobie ostatnio Shameka Christom, ale zebrała sporo słów krytyki po spotkaniu w Stambule. Nieźle, ale tylko nieźle, spisuje się Erin Phillips, a gdyńscy kibice wciąż czekają na przylot Alany Beard. Włodarze Lotosu na lotnisko wybierają się po nią dopiero za kilka dni.
Nawet pomimo tego ciężko wskazać faworyta sobotniego meczu i chyba tylko atut własnego parkietu dawać może krakowiankom pewien handicap. Zapowiada się bowiem walka o każdą piłkę i każdy celny kosz, czyli tak jak zwykle w meczach największych tuzów polskiej ligi.
Dodajmy, że spotkanie transmitować będzie stacja TVP Sport.
Wisła Can-Pack Kraków – Lotos Gdynia (sobota, godz. 15:15)