Wiślaczki kontra mistrzynie WNBA - zapowiedź meczu Wisła Can-Pack Kraków - MiZo Pécs 2010

W drugiej kolejce Euroligi koszykarki Wisły Can-Pack podejmować będą doskonale sobie znany zespół MiZo Pécs, czyli trzecią drużynę poprzedniego sezonu na Węgrzech. Wiślaczki spotykały się z nimi dwukrotnie przed rokiem i obydwa te mecze wygrały.

Krakowianki świetnie rozpoczęły sezon w Eurolidze, wygrywając przed tygodniem z ubiegłorocznymi finalistkami tych rozgrywek, Perfumerías Avenida Salamanca (65:60) i to w Hiszpanii. Do meczu drugiej kolejki, ze wspomnianymi Węgierkami, przystępowałyby w o wiele lepszych nastrojach, gdyby te nie popsuła sobotnia porażka ligowa z Lotosem Gdynia. I tak, jak w Eurolidze poszło wiślaczkom znakomicie, tak w rozgrywkach krajowych radzą sobie o wiele gorzej. Z siedmiu rozegranych spotkań przegrały aż trzy i zajmują miejsce w środku tabeli.

Odmiennie radzą sobie natomiast Węgierki, które bardzo pewnie wygrały sześć spotkań w rodzimej lidze. W tym w aż trzech nie tylko zdobyły magiczną barierę stu punktów, ale i grubo ją przekroczyły. W meczu z zespołem Atomerőmű Szekszárd uzbierały aż 141 "oczek", a z drużyną BEAC-Újbuda 121! Niestety te wygrane przyćmiła porażka przed tygodniem, kiedy to we własnej hali MiZo przegrało 55:58 z włoską Familią Schio. Teraz Węgierki zamierzają zjawić się w Krakowie, aby powetować sobie tamto niepowodzenie.

Polscy kibice doskonale pamiętają węgierski zespół, wszak wciąż o jego sile świadczy kilka tych samych zawodniczek, co w sezonie poprzednim. I tak w Krakowie doskonale wszyscy zdają sobie sprawę, że kluczem do sukcesu jest zatrzymanie świetnie rzucającej Anny Vajdy, wciąż wspieranej przez Dalmę Iványi oraz gwiazdę WNBA z Mercury Phoenix, Kelly Anne Mazzante.

Nową twarzą MiZo jest natomiast mierząca 196 centymetrów Amerykanka Nicole Ohlde. Węgrzy postarali się o jej podpis na kontrakcie licząc, że znakomicie będzie współpracować ze wspomnianą Mazzante, wszak w WNBA obydwie walczyły w barwach wspomnianego już Phoenix.

Znawcy amerykańskiej ligi koszykówki doskonale wyłowią więc niezaprzeczalny fakt, że wiślaczki już na starcie Euroligi mają możność rywalizować z kolejnymi aktualnymi mistrzyniami WNBA. Przed tygodniem walczyły z Le'Coe Willingham, grającą w Salamance, a w środowy wieczór przyjdzie im mierzyć się z aż dwiema mistrzyniami, jakimi są wspomniane Ohlde oraz Mazzante. Iście więc to diabelska przeprawa.

Wiślaczki nie zamierzają się jednak poddawać, w końcu doskonale pamiętają, że przed rokiem to w Krakowie cieszono się z gry przeciwko węgierskiemu zespołowi. Po wygranej w Pécsu 66:65, w hali przy ulicy Reymonta Wisła, grająca z powodu kontuzji praktycznie przez pełne trzy kwarty bez zmian, tylko piątką zawodniczek, wygrała 57:48. I choć z tamtego składu pod Wawelem pozostała już tylko Marta Fernández (odeszły Dominique Canty, Slobodanka Maksimović, Candicee Dupree i Jelena Skerović), to nowy zespół jest w stanie wygrać euroligowy mecz po raz drugi w tym sezonie. Tym bardziej, że we wtorek do Krakowa przybyła Brazylijka Iziane Castro Marques i choć na tą chwilę nie jest pewne, czy z marszu będzie w stanie wyjść na parkiet, to już sama obecność gwiazdy tego formatu może podbudować zespół.

Ten znów prowadzić ma jedna z najlepszych rozgrywających Europy, a więc Liron Cohen, a wszyscy liczą, że wiślackie środkowe, czyli Ewelina Kobryn i Janell Burse, znów staną na wysokości zadania. Jeśli tak się stanie, zwycięstwo powinno przypaść "Białej Gwieździe".

Wisła Can-Pack Kraków - MiZo Pécs 2010 (środa, godz. 19:30)

Źródło artykułu: