Te spotkania elektryzują tak w Gdyni, jak i Sopocie. Ekipie Wojciecha Bychawskiego, dla którego były to pierwsze derby w roli trenera, nie udało się przełamać czarnej serii. Trefl wygrał czwarty raz z rzędu z rywalem zza miedzy - tym razem 92:72.
- Staram się nie rozpamiętywać porażek, bo to nie o to w tym chodzi - przyznał na konferencji prasowej trener Krajowa Grupa Spożywcza Arki.
Dodał, że proces trwa, trzeba wyciągnąć wnioski i bić się o zwycięstwa. Na chwilę obecną gdyńska ekipa w Orlen Basket Lidze ma bilans 2:7.
ZOBACZ WIDEO: Neymar już tak nie wygląda. Zaskoczył nową fryzurą
Co z Keniciem?
W czwartek do składu Arki wrócił Stefan Kenić, ale na razie tylko w roli straszaka. - Nie chce z siebie robić głupka - przyznał Bychawski dodając, że zawodnik ten dwa tygodnie temu przeszedł operację.
Rekonwalescencja powinna potrwać kilka tygodni, ale Serb chce jak najszybciej pomóc drużynie. Ma świadomość, jaka jest sytuacja i jak ważną jest postacią. - Jest też odpowiedzialny - powiedział szkoleniowiec.
Co miał na myśli? Kenić nie jest jeszcze w stu procentach gotowy. Wrócił do treningów, ale ma pewne braki, a co za tym idzie wchodząc do gry nie byłby w stanie dać na chwilę obecną tyle drużynie, ile powinien. W takich okolicznościach duże minuty dostaje młody, 17-letni Jakub Szumert. Jak sobie radzi? Wystarczy spojrzeć na nagranie poniżej.
Kiedy z kolei Bychawski będzie mógł liczyć na pomoc Kenicia? - Nie potrafię odpowiedzieć, czy będzie gotowy w stu procentach na kolejne spotkanie. To kłopotliwe - stwierdził szkoleniowiec i dodał, że będzie grał Serbem wtedy, gdy będzie gotowy w stu procentach.
Mocny debiut
Kenić długo był jedynym obcokrajowcem w kadrze drużyny Krajowa Grupa Spożywcza Arka. To zmieniło się w tym tygodniu. Do drużyny dołączył Bryce Alford. Ten zaliczył dwie jednostki treningowe i w czwartek ruszył do akcji.
- Bryce na pewno nam pomoże - rzucił stanowczo Adam Hrycaniuk, środkowy zespołu z Gdyni. Amerykański snajper Treflowi zaaplikował 26 punktów. Trafił pięciokrotnie za trzy punkty. Był jednak osamotniony w ataku.
- Prawda taka, że trzymał nas w grze. Żal mi Pluty, bo dziś wszedł w mecz nie tak, jak dotychczas i nie wyglądało to tak, jak powinno dla niego samego. Mimo, że ma bardzo dużą pewność siebie - stwierdził Bychawski.
Punktów Andrzeja Pluty w czwartek bardzo brakowało. Po rekordowym występie w Lublinie (32 oczka), z Treflem - swoim byłym pracodawcą - wykorzystał tylko 1 z 15 rzutów z gry. - Chciał w pewnym sensie pokazać ile jest wart, a często wychodzi to trochę na odwrót. Wszedł trochę stremowany, chciał za dużo... - skomentował wszystko szkoleniowiec.
Alford niejako ma odciążyć Plutę, a w dwójkę stworzyć duet znakomitych strzelców na obwodzie gdyńskiej ekipy. - Jeżeli uda nam się go wkomponować do gry tak, jak chcemy, to będzie wielki pożytek, bo takiego gracza nam brakowało - zakończył wątek Bychawski.
Przed jego drużyną dwa arcyważne mecze - oba zostaną rozegrane w Gdyni. Najpierw 30 listopada z Enea Stelmet Zastalem Zielona Góra, a potem 6 grudnia z Muszynianka Domelo Sokołem Łańcut. Obie te drużyny mają również po dwie wygrane na koncie.
Krzysztof Kaczmarczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
Ta bomba nie wypaliła. Mistrz Polski podjął ważną decyzję
Sochan jednym z najlepszych na parkiecie w meczu przeciwko Clippers